Czy to nie jest zwykłe świństwo?!
Trudno w zaledwie kilku słowach odpowiedzieć na to z pozoru banalne pytanie. Najprościej byłoby powiedzieć, że "przecież obiecywaliśmy to przy ołtarzu przed naszą "drugą połową" w obecności Boga".
Czyż można tak złożoną obietnicę złamać? Wydaje się, że nie, ale życie pokazuje, iż niestety jest inaczej... Myślę, że nawet jeśli ktoś zbyt rytualnie traktuje sam ślub, to znaczy mniej jak sakrament a bardziej jak uroczystość, to warto być wiernym, tak samo jak warto być przyzwoitym człowiekiem. Dla mnie to po prostu filozofia życia! Pewien świadomy życiowy wybór, za który trzeba też ponosić odpowiedzialność. Przecież mówimy: "Nie opuszczę Cię aż do śmierci. Tak mi dopomóż Bóg"!
Czyż jeśli kapitan jako ostatni schodzi z tonącego statku, a dowódca wojskowy zawsze będzie do końca bronił swoich podwładnych, to czy my mamy prawo zostawić kogoś, z kim dzielimy życie? Jeśli dzielni żołnierze podziemia nie wydali w czasie tortur swoich współpracowników w ręce UB czy Gestapo, to czy my w czasie pokoju mamy prawo zdradzić kogoś tak nam bliskiego jak współmałżonek? Czyż nie jest to zwykłe świństwo?! Tak po prostu kogoś zawieść. Zniszczyć uczucie. Poniżyć drugą osobę... Tak robią tylko mali ludzie! Albo okrutnicy, dla których życie ludzkie nie ma znaczenia.
Wierność to tego rodzaju test, w którym sprawdzamy, na ile jesteśmy uczciwi wobec siebie, na ile jesteśmy uczciwi wobec innych, na ile jesteśmy twardzi wobec własnych przekonań. Wierność nie polega tylko na tym, by być ze sobą, gdy jesteśmy młodzi, piękni, zgrabni i zdrowi, ale także, a może przede wszystkim wtedy, gdy coś w życiu idzie nie tak, kiedy na przykład jedno choruje lub miało wypadek i kiedy bardzo mocno siebie potrzebujemy. W takich momentach poznaje się wartość wierności i wartość małżeństwa. Myślę, że przysięga małżeńska w tych trudnych chwilach nabiera szczególnego smaku i sensu.
Rodzina jedynym prawdziwym źródłem szczęścia
W czasach, gdy człowiek taki jak ja musi być jednocześnie wspaniałym ojcem i wzorowym profesjonalistą, kiedy nie ma znikąd żadnej pomocy, może się wydawać, że rodzina to przede wszystkim wielka praca i długie pasmo wyrzeczeń. Ale to jest sprawa, dla której warto się poświęcać. Warto harować i rezygnować z mnóstwa rzeczy. To dlatego, że rodzina jest prawie wszystkim, jest w pewnej mierze sensem życia, czymś, po co warto żyć. Sukces w pracy - szczególnie w moim środowisku - trwa jedynie kilka chwil.
Znajomi mogą odejść równie szybko, a pieniądze nie dają szczęścia, jeśli jest się samemu. Jedyną kotwicą i opoką jest rodzina, która daje bezpieczeństwo, wytchnienie, radość i uśmiech. Nie ma nic piękniejszego niż to, kiedy wracam po 13 godzinach pracy do domu i widzę uśmiechnięte twarze, dla których jestem najważniejszą osobą.
Warto iść pod prąd dzisiejszym czasom
Jest takie powiedzenie, że zdrowa ryba płynie pod prąd a nie z prądem, tylko chora płynie z rzeką do morza. W dzisiejszych czasach bardzo dużo osób stara się być trendy, stara się zachowywać tak, jak cała reszta otoczenia. Jednak nie jest to chyba objaw "zdrowia", a raczej poruszania się po fali, "surfowania". Fala oczywiście doniesie nas w jakieś miejsce, ale pytanie, czy to miejsce będzie zgodne z naszymi przekonaniami, z tym, z czym wchodziliśmy w dorosłe życie?
W większości przypadków raczej tak nie będzie, bo to, co jest trendy, chyba nie do końca jest tym, o czym marzyliśmy za młodu. Zobaczmy, że ileś lat wcześniej każdy z nas miał potrzebę buntu, sprzeciwiał się światu, który wydawał się nam niesprawiedliwy, zły, pozbawiony wartości. Wierzyliśmy, że będziemy tym kimś, kto go zmieni niczym jakiś Winnetou. A potem co się okazuje? Że bardzo często nasze młodzieńcze marzenia i tęsknoty trzeba odłożyć gdzieś na bok, bo jest kariera, bo jest praca, bo są zarobki, bo są premie, bo są wakacje, bo są hobby. Nie mówię, że tego ma nie być, ale by pamiętać o tym, co w życiu powinno być najważniejsze.
Uważam też, że warto dzisiaj, w tym świecie pełnym postaw utylitarnych, pokazać, że są inne wartości - wartości ponadczasowe, które były ważne kiedyś, które są ważne teraz i które będą ważne jutro i że przetrwają one wszystkie mody. Wielu z nas podążając za rożnymi trendami staje się ludźmi bez właściwości, ludźmi z plasteliny, których można ulepić tak, jak się chce. Uważam, że znacznie lepiej być twardzielem z krwi i kości, który ma swoje przekonania, idzie czasem pod prąd, idzie czasem pod gorę, z wieloma zakrętami się zmaga, ale dochodzi na sam szczyt i potem wie, jak pięknie smakuje widok gór z tego szczytu, który zdobyliśmy o własnych siłach, na własnych nogach, z własnym bijącym sercem i spoconym czołem.
Więcej w książce: Laboratorium miłości. Po ślubie - Zbigniew Kaliszuk (red.)
Skomentuj artykuł