Picie alkoholu to takie "stanie za drzwiami"
Pomyślałam, że trzeźwienie jest odkrywaniem życia na nowo. Wychodzeniem z mgły, wydostawaniem się na ląd, odnajdywaniem DOMU. Cokolwiek by on oznaczał. Każdy, kto trzeźwieje, nazywa ten DOM po swojemu, bo dom to też przynależność, bezpieczeństwo, zaufanie.
Ktoś powie, że to prawie tak jak w grupie terapeutycznej albo na spotkaniu AA. Właśnie tak. To nieprzypadkowe skojarzenie.
Przed progiem
Picie alkoholu przez osobę uzależnioną to takie "stanie za drzwiami". Odgrodzenie się od wartości, dobra, szczęścia. To poszukiwanie ułudy w baśniach swego umysłu, w niespełnionych marzeniach. To poszukiwanie ciepła w zimnej bramie ogrodzenia, to poszukiwanie bliskości na samotnych alejkach wyschniętego ogrodu. Picie alkoholu to izolacja. Nie tylko od bliskich, ale też od siebie samego. Od uczuć. To nieumiejętność czytania ich jak drogowych znaków i błądzenie w labiryntach dróg. To ciągłe próby powrotów, ale tak często w złą stronę. To desperackie wołanie o pomoc z zakamarków ciemności przed zamkniętymi drzwiami do życia. To jest picie. I jeszcze wiele innego cierpienia. Strachu, bólu, beznadziei. Rozpaczy, która ukazuje dno, od którego nie zawsze można się odbić. Bo czasem jest zbyt grząskie. Bo odrzucasz rękę, która już ostatkiem sił wyciąga się do Ciebie.
Ale masz przed sobą drzwi. Inni widzą Cię przez wizjer ze swojego świata. Trochę zdeformowanego, tak jak Twoja dusza jest zdeformowana piciem. I Ty ich widzisz przez szczeliny w deskach, przez wypukłą szybę, która rozmazuje kształty. Bo oni dla Ciebie też są inni. Obcy i dalecy. Wrodzy! Może tak myślisz. Ale jak Ty możesz wyraźnie widzieć przez oczy duszy upojonej alkoholem?
Przedpokój
Musisz przejść przez drzwi. To boli. Bardzo. Wymaga odwagi. Każde poznanie jej wymaga. Musisz na nowo zapragnąć mieć DOM. Aza tymi drzwiami nie jest już tak zimno. I tak ciemno. I tak samotnie. Też są jacyś ludzie: jeszcze cienie. I światło niewyraźne, ale daje nadzieję. PRZEDPOKÓJ ŻYCIA. Smuga cienia. Już nie tam i jeszcze nie tu. Ale już NIE TAM!!! To droga z innymi, świadomość problemu, utraty kontroli nad piciem, to uznawanie bezsilności w obliczu destrukcji spowodowanej spożywaniem alkoholu, to rozliczanie się z samym sobą wreszcie - to uczenie się, jak żyć bez tej substancji, która stała się bliższa niż żona, mąż, dzieci, matka. Niż JA SAM. Niż Bóg. To praca nad sobą w intensywnym programie leczenia w oddziale stacjonarnym lub dziennym, to grupa ludzi z tym samym problemem, jedna tratwa na tej samej rzece życia. Jedna zasada dotarcia do brzegu - przestrzeganie tych zasad, których się nauczyłeś - unikanie wyzwalaczy (czyli miejsc i osób związanych z piciem), radzenie sobie z myślami o alkoholu, chęcią picia, szukanie wsparcia, rozpoznawanie sygnałów ostrzegawczych nawrotu choroby.
Ten przedpokój domu to już DOM, a właściwie jedna jego część. Ale nie możesz go ominąć, tak jak byś chciał. Bo wtedy musiałbyś szybko przebiec go sam. Atak nie możesz, bo tam są inni ludzie, którzy mogą Ci tyle opowiedzieć i którzy chcą abyś Ty opowiedział im o sobie. Dodał otuchy.
W słonecznym pokoju
Skomentuj artykuł