Opowiesz się za bezinteresowną miłością?
Miłość bliźniego często wydaje się bardzo ogólnym przykazaniem. Jednak coraz więcej osób postrzega ją jako bardzo konkretne zadanie, jako wezwanie do śmiałego wyjścia ku ludziom, którzy potrzebują wyrozumiałej obecności drugiego. Możliwości realizacji tego zadania szukają w wolontariacie.
By ta postawa znalazła praktyczne zastosowanie i by spontaniczna chęć pomocy innym ludziom była w sensowny sposób ukierunkowana, powstaje wiele organizacji skupiających wolontariuszy. Podejmują one różnorakie zadania - od obywatelsko zaangażowanych, przez służące jakiejś konkretnej idei, po pomoc ludziom potrzebującym. Ważną rolą wszelkich zrzeszeń tego rodzaju jest także promowanie idei wolontariatu. Praktyka pokazuje, że często potencjał - zwłaszcza wśród ludzi młodych - jest duży i czasem wystarczy tylko wskazać możliwości udzielania pomocy.
Skupmy się na pomocy ludziom potrzebującym. Poprzez swoje zorganizowanie wolontariat ma inny wymiar niż pomaganie bliskim, którzy znajdą się w potrzebie. Początkowo wymaga więcej odwagi, bo jest wyjściem ku nieznajomym. Potrzeba także trochę więcej konsekwencji, bo zazwyczaj wolontariusz deklaruje swoje zaangażowanie przez określony czas. Jednak to dzięki gotowości ludzi do takiego rodzaju pomocy można dotrzeć do tych, którzy naprawdę nie mają się do kogo zwrócić.
Obdarowanie
Zacznijmy od początku. Od tego, co w wielu przypadkach jest fundamentem, jeśli nie bezpośrednią przyczyną wolontariatu. Chodzi o dostrzeżenie tego, w jak hojny sposób jesteśmy obdarowani. Nie musi to być wniosek poprzedzony celową refleksją, pewnie najczęściej nie jest nawet formułowany, ale jednak choćby podświadomie przyjęty. Jeśli ktoś jedynie skupiać się będzie na swoich niedostatkach i niezaspokojonych potrzebach, prawdopodobnie nie znajdzie mocnej podstawy do szukania osób, którym sam może pomóc. Wydaje się, że wyjście z pomocą do drugiego człowieka łączy się, a raczej wynika z pełnego wdzięczności przyjęcia swojego stanu.
Dostrzeżenia w sobie tego, czego innym brakuje, czym można się podzielić.
Już ta postawa kieruje nasze myśli ku wierze, która przecież tak silnie uświadamia nam mnogość darów, jakie są nam udzielane. Nie tylko dlatego wolontariat w naturalny sposób ma swoje miejsce w Kościele. Jest w nim zakorzeniony na wiele sposobów. Wolontariat może być bowiem praktyczną i konkretną realizacją miłości bliźniego, która z kolei wynika z miłości Boga. To wynikanie przedstawił - by sięgnąć po nowe wypowiedzi - w swej pierwszej encyklice, Deus caritas est, papież Benedykt XVI: Świadomość, że w Nim [w Chrystusie] sam Bóg ofiarował się za nas powinna skłaniać nas do tego, byśmy nie żyli już dla siebie samych, ale dla Niego, a wraz z Nim dla innych. Współbrzmią z tym słowa homilii Papieża podczas Mszy na zakończenie Światowych Dni Młodzieży w Kolonii w roku 2005: Ponieważ przyjmujemy tego samego Pana, a On przyjmuje nas i pociąga do siebie, jesteśmy jednym także dla siebie. Musi to znaleźć wyraz w życiu. (…) Musi wyrażać się wrażliwością na potrzeby drugiego. Musi objawiać się gotowością do dzielenia się. Musi objawiać się w zaangażowaniu na rzecz bliźniego (…). Istnieją dzisiaj formy wolontariatu, przykłady wzajemnej posługi, których nasze społeczeństwo tak bardzo potrzebuje. Nie powinniśmy na przykład pozostawiać ludzi w podeszłym wieku na pastwę samotności, nie powinniśmy przejść obojętnie obok cierpiących. Jeśli myślimy i żyjemy na mocy łączności z Chrystusem, wtedy otwierają nam się oczy. Choć działalność charytatywna nie jest podstawowym zadaniem Kościoła, to zatroskanie o drugiego człowieka bardzo ściśle wiąże się z duchem chrześcijaństwa, wynika z prawd dla niego zupełnie podstawowych.
W naturalny sposób do wolontariatu powołani są ludzie młodzi. Wydaje się, że to stwierdzenie nie wymaga argumentacji: to oni mają najwięcej siły i mogą raczej pomocą niż pieniędzmi wspomóc potrzebujących. Z drugiej strony regularne pomaganie uczy wielu rzeczy samego wolontariusza. Kształtuje postawy bardzo ważne dla życia w ogóle. Przywołajmy jeszcze raz słowa z encykliki Benedykta XVI: Ważnym zjawiskiem w naszych czasach jest powstanie i rozszerzanie się różnych form wolontariatu, które wyrażają się w wielorakich posługach. To szerokie zaangażowanie stanowi dla młodych szkołę życia i uczy solidarności, gotowości do dawania nie tylko czegoś, ale siebie samych. Wydaje się także, że zdecydowanie się na wolontariat w młodym wieku - czasie beztroski, wielu ciekawych zajęć i doświadczeń - jest wyjątkowo wyrazistym świadectwem. Jest jasnym opowiedzeniem się za bezinteresowną miłością, która jest pełnią i radością życia, niczego mu nie ujmującą.
Widzimy, jak odzwierciedla się to w praktyce. Warto wspomnieć choćby grupy wolontariatu działające przy duszpasterstwach akademickich. Jednym z miejsc, w których studenci chętnie pomagają, są świetlice socjoterapeutyczne powadzone przez “Caritas". Przychodzą do nich dzieci ze szkół podstawowych i początkowych klas gimnazjum. Spędzają tu czas między szkołą a powrotem do domu. Zadaniem świetlicy jest zapewnienie im opieki, której z różnych przyczyn nie mogą im w tych godzinach zagwarantować rodzice. Dzieci dostają tu zatem ciepły posiłek i podwieczorek, odrabiają lekcje, bawią się, uczestniczą w zajęciach organizowanych przez opiekunów. Podstawowym zadaniem studentów jest pomoc dzieciom w odrabianiu lekcji. Mimo że dzieci często bardzo pomysłowo wzbraniają się przed nauką, to taki rodzaj wolontariatu jest zajęciem bardzo wdzięcznym i przynoszącym wiele radości. Szczególnie wzruszającym momentem jest co roku wspólne spotkanie opłatkowe, na które dzieci przygotowują jasełka.
W pewien sposób konstytutywna dla wolontariatu jest postawa bezinteresowności. Powinna niejako naturalnie pojawiać się w następstwie przyczyn, o których była mowa na początku. Nie oznacza to, że praca wolontariusza nie napotyka nagrody. I - jak bardzo paradoksalnie by to nie brzmiało - im bardziej bezinteresowne podejście, tym większa radość z podziękowania, którego się nie oczekiwało. Wydaje się, że bezinteresowność jest najważniejszą rzeczą, której uczymy się podczas wolontariatu. To zasada na całe życie, na której oparte jest dobre funkcjonowanie we wszystkich związkach z ludźmi, przede wszystkim zaś w rodzinie - postawa służby i miłości. I troski, która nie czeka na prośbę czy polecenie, ale ma otwarte oczy i czułą wyobraźnię i sama szuka potrzeby, w której kierunku ma wyjść.
Skomentuj artykuł