Zapomniałeś już o noworocznych postanowieniach? Nie poddawaj się zbyt łatwo

Zapomniałeś już o noworocznych postanowieniach? Nie poddawaj się zbyt łatwo
(fot. unsplash.com)

Jeśli chcę, żeby moje mieszkanie było czyściutkie, to muszę wziąć z kąta miotłę, mop i zacząć sprzątać. Podobnie jest z innymi zadaniami. Trzeba wiedzieć, jakie narzędzia mogą mi pomóc w ich realizacji - mówi psycholożka kliniczna.

Ada Kwiatkowska: Prawo jazdy, hiszpański na poziomie C2, praktyki w prestiżowej firmie – łatwo się to pisze na kartkach typu: „Postanowienia noworoczne”. Na realizację często brakuje sił. Skąd je czerpać?

dr Maria Popkiewicz-Ciesielska: Z siebie. Inaczej się nie da. Jeśli chcę, żeby moje mieszkanie było czyściutkie, to muszę wziąć z kąta miotłę, mop i zacząć sprzątać. Podobnie jest z innymi zadaniami. Trzeba wiedzieć, jakie narzędzia mogą mi pomóc w ich realizacji. Co ja mam takiego wyjątkowego w sobie, co mogę wykorzystać, by marzenie się spełniło. Może moją mocną stroną jest optymizm, więc z optymizmem robię coś, co wymaga siły. Wszystko jedno, czy to będzie podrywanie dziewczyny, czy przygotowanie się do egzaminu. Jestem po prostu optymistą. A jeśli ktoś ma refleksyjną naturę, robi dokładnie to samo. Wykorzystuje refleksyjność we wszystkich wyzwaniach: w zalotach i egzaminach. Nie ma innego sposobu. Trzeba czerpać z siebie.

DEON.PL POLECA

A jeśli moje naturalne talenty zupełnie nie pasują do jakiegoś zadania?

To znaczy, że to nie jest moje zadanie. Jeśli jakaś dziewczyna ubiera się niegustownie i pyta, skąd czerpać siły, by zostać projektantką mody, to odpowiedź brzmi: „Znikąd”. Ona nie ma być projektantką mody. Szkoda czasu na coś, co nie wynika z nas.

Może ten brak talentu dałoby się jakoś przeskoczyć wytrwałą pracą? Odpowiednio zmotywowani potrafimy przecież przenosić góry. 

Tak, możemy spróbować. Może się okazać, że mamy jakiś uśpiony talent. Jednak jeśli tak się nie stanie – odpuśćmy to sobie. Skupmy się lepiej na tym, co jest naszym potencjałem i – rzeczywiście na odpowiedniej motywacji.

Co to znaczy – „odpowiednia motywacja”?

Dobra motywacja to taka, która wypływa z nas. Oczywiście czasami pomocne i miłe są różne zewnętrzne motywy tj. radość mamy, podziw dziewczyny, ale one nie wystarczą na długo. I wcale nie dlatego, że jest ich za mało. Zresztą im więcej powodów, tym słabsza efektywność. Jeśli chcemy coś osiągnąć, potrzebujemy jednego, gorącego, namiętnego motywu. I on naprawdę musi poruszać naszą wyobraźnię, emocje i tożsamość. Na przykład: zbuduję dom, bo chcę, by dzieci mieszkały wygodnie. Kropka. To jest najważniejszy powód. Oczywiście inne motywy mogą się dodatkowo pojawiać: podziw sąsiadów, odległość domu od miejsca pracy… Ale najważniejszy jest ten centralny motyw. Gdy się go ma, to pojawiają się tysiące pomysłów na realizację zamierzeń. Dlatego trzeba znaleźć coś, co nas naprawdę porywa.

Cieszyć się z tego, co mogę osiągnąć. Dokonać świadomego wyboru i zacząć mówić: „Ja chcę iść w tym kierunku”, zamiast powtarzać: „Nie chcę wrócić do starego”.

I wtedy się uda?

O ile nie przesadzimy. Nie służy nam ani zbyt mała, ani zbyt duża motywacja. Jeśli ktoś idzie na egzamin przerażony, że jak nie zda, to rzuci go dziewczyna, tata przestanie finansować studia, a mama nie wyłoży na wakacje, to prawdopodobnie ze stresu nie będzie w stanie nic sensownego napisać ani powiedzieć. Motywacja powinna być w sam raz. Nie może być zbyt niska, bo nas nie zmobilizuje do działania, ani zbyt wysoka, bo sparaliżuje nas stres.

Taki odpowiedni poziom motywacji uzyskam...

... jeśli popatrzę na siebie trochę z boku. Mogę sobie wyobrazić, jak rzetelnie, konsekwentnie, wspólnie z kimś lub samemu, przygotowuję się do egzaminu. Taka wizualizacja działania jest punktem wyjścia do jego realizacji.

I, jak rozumiem, nie powinien nami rządzić wtedy lęk?

Nie, bo wywołane nim działanie rodzi bolesne napięcie. Ktoś zwrócił się kiedyś do mnie z takim problemem. Wziął odpowiedzialność za swoje życie, zaczął pracować, studiować i, choć przynosiło mu to jakąś satysfakcję, nie był zadowolony. Czuł zmęczenie, przymus i obawiał się, że nie podoła obowiązkom, zrezygnuje. Nie wiedział, skąd czerpać energię i chęć do życia. Kłopot polegał na tym, że ten człowiek tylko zewnętrznie robił coś pozytywnego. Naśladował tych, którzy z radością zaczynają studia, regularnie trenują, pracują… Ale nie był w tym autentyczny. Musiał być zmęczony takim zachowaniem, bo ono nie było zgodne z tym, co czuł. A czuł ciągły lęk przed porażką. To paraliżuje.

Jak się takiemu lękowi nie poddać?

Zobaczyć siebie z pozytywnym scenariuszem w tle. Przestać myśleć o potencjalnej porażce. Cieszyć się z tego, co mogę osiągnąć. Dokonać świadomego wyboru i zacząć mówić: „Ja chcę iść w tym kierunku”, zamiast powtarzać: „Nie chcę wrócić do starego”. Być w swoim własnym, wielkim motywie. Wtedy zniknie przymus, a zacznie się radość z życia. Trzeba przestać myśleć o tym, czego nie chcę, a zacząć myśleć o tym, czego pragnę.

* * *

dr Maria Popkiewicz-Ciesielska – kobieta zarażająca swoją życzliwością, niosąca pomoc. Na co dzień robi to zawodowo, prowadząc gabinet psychoterapii we Wrocławiu. Psycholog kliniczny i emerytowany nauczyciel akademicki; pracowała w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego, gdzie obroniła doktorat na temat zachowań człowieka w sytuacjach kryzysowych. Przez wiele lat prowadziła nauki dla narzeczonych oraz pomagała rodzinom w przezwyciężaniu kryzysów i konfliktów.

* * *

Fragment książki "Kawa z psychologiem" (wyd. 2ryby.pl)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Maria Popkiewicz-Ciesielska, Ada Kwiatkowska

Jak ze sobą rozmawiać?
Jaki zrobić użytek z własnych ran?
Co jest przyjemnego w przepraszaniu?

Wielu ludzi dorosłych wciąż swojego sensu życia nie odnalazło. Do szukania, pytań po co żyję, pobudzają ich często...

Skomentuj artykuł

Zapomniałeś już o noworocznych postanowieniach? Nie poddawaj się zbyt łatwo
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.