Marzy mi się Kościół, w którym parafian się szanuje i pyta o zdanie

Fot Rafael Hoyos Weht / Unsplash

Często słyszę, że do Kościoła zniechęcają ludzi skandale i dramaty. To prawda, ale gdy rozmawiam z ludźmi Kościoła, słyszę też, że o wiele bardziej zniechęcają te drobiazgi, które ktoś przywykł przez lata znosić, bo przecież "tak było zawsze", aż nagle kończy mu się cierpliwość i nie widząc szans na zmianę czy choćby rozmowę o zmianie, po prostu się poddaje. Wbrew pozorom takich osób jest naprawdę sporo.

Dlatego marzy mi się Kościół, w którym słuchamy się w obie strony. W którym można po prostu przyjść i porozmawiać, jak jest sprawa do obgadania. W którym normą jest, że gdy ksiądz ma sprawę do świeckich, dzwoni albo przychodzi, a nie wzywa przez pośredników na plebanię jak dyrektor na wizytę, a gdy świeccy mają sprawę do księdza, dysponują jego numerem i mogą zwyczajnie napisać smsa albo zajrzeć do mieszkania, a nie łapać po mszy w zakrystii albo dwa razy w tygodniu w kancelarii w słabej dla świeckich porze.

Marzy mi się Kościół, w którym przestrzenie parafii nie są traktowane jak prywatna własność proboszcza, do której wstęp mają tylko ludzie najbardziej zaufani, a klucze mogą mieć wyłącznie duchowni pracujący w parafii. Taki Kościół, w którym świeccy w przestrzeni przyparafialnej mogą czuć się jak u siebie, a nie jak w gościach u wujka, który nie lubi gości, więc trzeba chodzić na paluszkach i broń Boże niczego nie ruszać.

DEON.PL POLECA

 

 

Marzy mi się Kościół, w którym parafian pyta się o zdanie, niezależnie od tego, czy chodzi o nowe obrazy do drogi krzyżowej, o temat rekolekcji, o termin bierzmowania czy inne godziny mszy w tygodniu, na które dałoby się dotrzeć bez wielkiego wysiłku odbijającego się na reszcie życia. I w którym ksiądz rezygnuje ze swojej wygody posiadania wolnego wieczora i oglądania netfliksów, bo parafianom potrzebna jest msza o 20.00, a nie o 17.00.

Marzy mi się Kościół, w którym pobożne kobiety nie robią z księży półbogów, którym trzeba nadskakiwać, by zasłużyć na ich przychylne spojrzenie. I taki Kościół, w którym księża z wygody i lenistwa nie otaczają się wianuszkiem parafialnych wolontariuszek w różnym wieku, tych co to zabierają dla siebie dziewięćdziesiąt dziewięć procent parafialnej posługi, nie dopuszczając do niej nikogo spoza swojego ścisłego kręgu, bo czują się wtedy ważne i wybrane.

Marzy mi się Kościół, w którym świeccy w sile wieku, mający teologiczne wykształcenie, bogate doświadczenie wiary, głęboką duchowość albo życiową mądrość mają bardziej liczący się głos niż nieopierzony neoprezbiter, na dzień dobry bez pytania o zgodę mówiący im na „ty” – oczywiście bez wzajemności.

Marzy mi się Kościół, w którym dla nastolatków jest coś więcej niż wymyślane przez starych ludzi nudne programy duszpasterskie i nijakie religijne eventy dwa razy w roku. I taka przestrzeń, która nie wygląda jak smoothie z obciachu i żenady posypane krindżem. Która zaprasza, nie ocenia i nie zmusza do robienia tego, co dorośli za biurkami kurii uznali dla nich za religijnie rozwojowe, ale w której ktoś potrafi ich naprawdę słuchać i tak towarzyszyć, żeby uczyli się relacji z Bogiem.

DEON.PL POLECA


Marzy mi się Kościół, który do uczenia religii nie posyła dziwnych sióstr zakonnych, znudzonych i nadętych księży ani egzaltowanych i pretensjonalnych świeckich, tylko ludzi pełnych ognia i wytrwałości, szacunku do drugiego człowieka i uważności na to, co się dzieje w jego sercu.

Marzy mi się Kościół, w którym nie usprawiedliwia się wygodnictwa księży i niedopasowania życia parafii do realnego życia koniecznością „poświęcania się dla Boga”. I brak tego nieustannego refrenu: msza w tygodniu o niewygodnej godzinie – poświęć to dla Boga, za długie i przegadane kazanie – poświęć to dla Boga, msza trwająca półtorej godziny, bo są trzy kazania – poświęć to dla Boga, jak możesz żałować dla Niego czasu! Niewygodne ławki – wytrzymaj to dla Boga, godziny kancelarii niedopasowane do realiów życia ludzi nie będących na emeryturze – jak ci zależy, znajdziesz czas, bierzmowanie o osiemnastej trzydzieści w środku roboczego tygodnia, msza z biskupem dwugodzinna – no przecież ten raz możesz zostawić inne sprawy i poświęcić czas dla Boga. Marzy mi się, żeby nikomu już nie wmawiać, że Bóg od kogokolwiek wymaga cierpliwego znoszenia tego uczucia, że jesteś nieważnym trybikiem przeszkadzającym ważnym arcykapłanom i twoje potrzeby się nie liczą, więc nieś swój krzyż i nie przeszkadzaj. I marzy mi się, żeby ludzie chcący się z Bogiem spotykać w realiach swojego codziennego życia mieli to zwyczajnie i po prostu w Kościele ułatwione i nie musieli wciąż i wciąż pokonywać kolejnych poziomów zniechęcenia.

Marzy mi się Kościół, w którym duchowni i świeccy nie są oddzieleni od siebie jakimś "świętym murem", nie stoją po dwóch stronach, nie są do siebie niechętnie nastawieni, ale są razem, potrafią się przyjaźnić, wspólnie działać, cieszyć się swoją obecnością i talentami, słuchać się nawzajem, smucić razem, współczuć sobie trudności i wspierać się w kryzysach.

Marzy mi się cały taki Kościół, bo wszystkie te marzenia spełniają się już w jego małych częściach. Widzę to w różnych parafiach, w których ludzi nie było, a teraz nagle są i mają czas, by robić mnóstwo rzeczy właśnie we wspólnocie Kościoła, a nie setce innych miejsc. Widzę to tam, gdzie księżom zależy na żywej wspólnocie, a nie na świętym spokoju. Widzę to tam, gdzie młodym się towarzyszy, a nie ich moralizuje i nudzi. Widzę to tam, gdzie na religię dzieciaki się wpisują zamiast wypisywać, bo nauczyciel umie słuchać i z nimi być, nie zaniedbując przekazywania wiedzy. Widzę to tam, gdzie zamiast kolejnego świętego obrazu na ścianę kościoła proboszcz kupuje piec do pizzy albo tam, gdzie do księdza przychodzi się na kawę porozmawiać, a kontakt nie wyczerpuje się w zdawkowym "szczęść Boże", gdy się przypadkiem po mszy mijamy na dziedzińcu kościoła.

Marzy mi się, żeby dobre inspiracje i nowe rozwiązania przestały straszyć tych, którzy boją się zmian i tkwią w tym, co "zawsze" było, nie widząc, że już się nie sprawdza. Tam, gdzie to się udaje, Kościół ożywa. Tam, gdzie się nie udaje, leci nasz stary dobry refrenik: sekularyzacja, odchodzenie, nie ma młodych, to wszystko wina złego świata.

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem, współautorka "Notesów duchowych", pomagających wejść w żywą relację z Ewangelią. Sporadycznie wykłada dziennikarstwo. Debiutowała w 2014 roku powieścią sensacyjną "Na uwięzi", a wśród jej książek jest też wydany w 2022 roku podlaski kryminał  "Ciało i krew". Na swoim Instagramie pomaga piszącym rozwijać warsztat. Tworzy autorski newsletter na kryzys - "Plasterki". Prywatnie żona i matka. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając ciszy.  

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Marzy mi się Kościół, w którym parafian się szanuje i pyta o zdanie
Komentarze (42)
TN
~Tomasz Niemirowski
15 kwietnia 2025, 11:21
Proszę wypisać te marzenia. Chętnie się z nimi zapoznam. Jakich to oczekiwań nie spełniam jako świecki?
RW
~Robert Wagner
14 kwietnia 2025, 19:07
W Kosciele kazdy by chcial rzadzic, ale nikt nie chce ponosic z tym rzadzeniem zwiazanej odpowiedzialnosci za zbawienie dusz ludzkich.
KK
~karol karol
14 kwietnia 2025, 10:41
"„Nie wypada abyś Ty, biskup, który jesteś głową, na czyjąś zgubę słuchał ogona, czyli zbuntowanego człowieka świeckiego, skoro Ty masz słuchać tylko Boga. Winieneś rządzić podwładnymi, a nie podlegać ich władzy, wszak zgodnie z porządkiem urodzenia, syn nie rządzi ojcem ani uczeń nauczycielem, żołnierz królem ani świecki biskupem”." Arcybiskup Gądecki (2021)
JK
~Jan Kania
14 kwietnia 2025, 14:26
I dobrze biskup powiedzial, a karol pojmie to dopiero wtedy jak jego nastoletni syn zacznie mu rzadzic w domu
NK
~Nie Katolik
15 kwietnia 2025, 07:55
Syn wprawdzie nie będzie rządzić, ale w końcu się wyprowadzi, i koniec będzie smutny. Miłość to troska o podwładnych, a nie rozkazywanie.
KK
~karol karol
16 kwietnia 2025, 08:36
@janek, wujku dobra rada, jeśli traktujesz dzieci jak podwładnych to powinny się tym zająć służby, nie wiem. To zresztą ciekawe, że katolicy tak wielką wagę przywiązują do życia, do dzieci, ale jak co do czego to "dziecko jest własnością rodziców", "trzeba rodzić dzieci, bo kraj się wyludnia", "nie interesuje mnie, kim jest i co robi na codzień ten dorosły mężczyzna, któremu spowiada się moje dziecko". Bardzo przedmiotowe to podejście, nieuważne.
WC
~Wojciech Czekaj
14 kwietnia 2025, 10:39
Jako stojący po drugiej stronie ołtarza, mógłbym wypisać równie długą listę marzeń dotyczących wiernych świeckich. Moim zdanie to nie jest drzemiący olbrzym, ale mocno chrapiący olbrzym, a jak już się obudzi ma nierealne oczekiwania, który nie jestem w stanie spełnić (nie wiem, czy jest ktoś taki). Wątpię czy takie teksty są w stanie cokolwiek zmienić.
TN
~Tomasz Niemirowski
15 kwietnia 2025, 11:20
Proszę wypisać te marzenia. Chętnie się z nimi zapoznam. Jakich to oczekiwań nie spełniam jako świecki?
KK
~karol karol
16 kwietnia 2025, 08:38
może chodzi mu o to, że nie cierpisz w samotności, ponieważ w wieku 20 iluś lat nie wybrałeś samotności i celibatu na całe życie, a teraz nie musisz się mierzyć się z konsekwencjami złych wyborów z czasów, kiedy nie miałeś zielonego pojęcia o życiu xd
WC
Wojtek Czekaj
16 kwietnia 2025, 21:53
Nie mogę napisać jakich oczekiwań pan nie spełnia, bo Pana nie znam. Oczekiwanie głównie, jest takie, żeby nie być biernym, żeby się zaangażować. Jestem księdzem, ale muszę się znać na przepisach, budowaniu, remontach ... rzeczach, na który świeccy znają się o wiele lepiej i ich umiejętności i wiedza byłyby bardzo pożądane. Nawet moje prośby, żebym nie musiał robić wszystkiego na Mszy św. pozostają bez echa więc...
WC
Wojtek Czekaj
16 kwietnia 2025, 21:54
Zgadywanie o co mi chodzi jest słabe, a sugestia, że jakoś szczególnie cierpię z powodu celibatu nietrafiona
TB
~Tadeusz Borkowski
18 kwietnia 2025, 10:16
Księże Wojtku , ja nie jestem księdzem, ale muszę się znać na trudnym procesie wychowywania dzieci i ich utrzymaniu, remontach mojego mieszkania, przepisach licznych dotyczących tak wielu aspektów życia normalnego człowieka, np: opiekowania się rodzicami, kłopotami w pracy innych rzeczach i nigdy by mi nie przyszło do głowy , że jestem okropnie zniewolony przez trudności życia. Naprawdę ksiądz nie wiedział jakie jest życie i jego wymagania? Diecko mogło by takie żale napisać a nie dorosły człowiek .i ksiądz.
NW
~Nikt Ważny
18 kwietnia 2025, 11:09
Hmmm, ale to chyba raczej postulat do ordynariuszy diecezji. Osobiście w pełni się z tym zgadzam, że sprawami organizacyjnymi, administracyjnymi, włącznie z zarządzaniem majątkiem, mogliby zajmować się godni i zaufani parafianie. Świeccy bez problemu mogą to robić. Natomiast żaden ze świecki nie jest w stanie dokonać transsubstancjacji, absolucji czy błogosławieństwa. I to jest główna rola kapłana, dlatego nie powinien tracić czasu i kapitału święceń na codzienne, parafialne bzdury. Tylko proszę mi pokazać proboszcza (no, może jakiś się znajdzie) i biskupa ordynariusza (życzę powodzenia w poszukiwaniach), którzy zgodzą się by świeccy gmerali im w zarządzaniu. Nawet rada parafialna nie ma żadnych uprawnień, a jeśli za dużo się szarogęsi, to proboszcz zwyczajnie ją rozwiązuje.
DA
dr Agnieszka Kozak
13 kwietnia 2025, 18:09
Marzy mi się empatia wobec kapłanów i umiejętność bycia blisko w prawdzie wobec nich - bo kościół to też my - mam pytanie przy okazji, co robimy my świeccy żeby budować kościół o którym marzymy?
WG
~Witold Gedymin
14 kwietnia 2025, 06:27
A co możemy? Najważniejszym "odkryciem" konsultacji synodalnych w Polsce było stwierdzenie, że w polskim Kościele źle funkcjonuje komunikacja. Istne odkrycie Ameryki. Biskupi, księża mają wiele dróg dotarcia do świeckich, a jak świeccy mogą "dotrzeć" do kleru? Czy tylko przez GW? Czy cokolwiek w tej materii zaczęło się zmieniać?
KK
~karol karol
16 kwietnia 2025, 08:39
co robimy? ja na przykład komentuję na Deonku
ZA
~Zuzia Antonicka
13 kwietnia 2025, 03:35
To nie Kościół się Pani marzy, tylko klubo kawiarnia. Kościół ma być taki jakim go Jezus ustanowił, z sakramentami i hierarchiczny . A nie klub dyskusyjny. Kościół ma być Boży.
WG
~Witold Gedymin
14 kwietnia 2025, 06:33
"Kościół ma być Boży" - a jaki jest? Trzeba byłoby użyć słów o. Szustaka.
XZ
~XY Z
14 kwietnia 2025, 12:28
Czyli taki dla emerytów!
WG
~Witold Gedymin
12 kwietnia 2025, 23:29
A mnie się marzy aby w polskim episkopacie znalazł się choć jeden uczciwy i przyzwoity, który miałby mówić prawdę także wtedy kiedy jest to trudne, bolesne, pełne wstydu, a nie tylko wtedy kiedy jest to "korzystne". Ze względu na samą prawdę. Choćby jeden - jak w Sodomie.
NW
~Nikt Ważny
18 kwietnia 2025, 11:14
Nie pamiętam, który to był biskup, ale po emisji filmu Sekielskich, zamknął się w klasztorze, by pokutować.
C.
~Cappuccino ...
12 kwietnia 2025, 23:13
Niektóre z tych marzeń są nierealne, tzn błędne (przyjacielska, bliska relacja księży z wszystkimi parafianami; dostęp wszystkich parafian do przestrzeni przy parafialnych (cóż to w ogóle znaczy?); demokracja w decydowaniu spraw związanych z zarządzaniem parafii). Reszta marzeń być może brzmi słusznie i część jest jak najbardziej prawdziwa, problem w tym że zarazem może być niepodzielana przez innych parafian, a wszystkim nie da się dogodzić.. Tak naprawdę problem chyba leży gdzie indziej, a "zarzuty" wystosowane przez autorkę to owoce tego problemu: parafia jako dom a nie sklep dla klientów. Tu potrzebne jest nawrócenie i dobra wola wszystkich stron, nie tylko księży.. Dziś nikt nie ma czasu, wszyscy pracują, dzieci chodzą na dodatkowe zajęcia, wszystko jest bardzo ważne, tylko dla Boga jakoś tak mało czasu pozostaje na końcu...
AK
~Anna K
12 kwietnia 2025, 22:53
Brzmi jak opis mojej parafii.
KL
~Krzysztof Lipiec
12 kwietnia 2025, 20:17
Kosciol nie jest instytucja demokratyczna, tylko hierarchiczna i dlatego przetrwal 2000 lat. Pan Jezus wiedzac ze musi decydowac jedna osoba nie pomyslal ani nie zaplanowal Kosciola jako wielkiego parlamentu czy agory, tylko jako okreslona hierarchie podejmowania decyzji i odpowiedzialnosci za nia.
MN
Mariusz Nowak
12 kwietnia 2025, 19:44
A mi się marzy Kościół bez pieniędzy... Tylko wiara...
AT
~arek tom
14 kwietnia 2025, 16:22
A więc bez prądu i eucharystii? :) Bo przeciez wino tez kosztuje :) Wcielenie oznacza chodzenie po ziemi a nie bujanie w obłokach...
SR
~Szwagier Rysiek
12 kwietnia 2025, 19:30
Można taki kościół znaleźć - protestancki na zachodzie . Kościół katolicki raczej nigdy się nie zmieni
MA
~Małgorzata Assaa
12 kwietnia 2025, 16:58
Przepiękny i mądry tekst
BD
~Bo D.
12 kwietnia 2025, 16:33
Pani Marto, każdemu wolno marzyć, a jeśli chodzi o Kościół katolicki w Polsce, to długo będą tylko marzenia, jeśli chodzi o jakiekolwiek zmiany.
JP
~Jacek P
12 kwietnia 2025, 14:31
Tyle by było dobrego, ale ludzie jacyś nie do końca święci. Nawet księża. A może tylko mają inne zdanie. A tak dobrze, jak się marzy, to nie w doczesności.
NK
~Nie Katolik
12 kwietnia 2025, 13:50
A mnie się marzy Kościół, w którym głos będą mieli ludzie mówiący: jest ŻYCIE po śmierci. Prawdziwe życie. W którym będą ludzie, którzy będą szukać Boga miłości. Ludzie, którzy będą zafascynowani Jezusem, Jego miłością, i którzy będą zarażać swoją fascynacją. Którzy będą czytać Biblię z zapartym tchem. Którym modlitwa, uwielbienie będą sprawiać radość. Którzy będą z radością mówić o Bogu. U których miłość, radość, pokój, cierpliwość, dobroć, życzliwość, wierność, łagodność, opanowanie będą się przelewać, z dnia na dzień.
C.
~Cappuccino ...
12 kwietnia 2025, 23:20
To się dzieje we wspólnotach, bo nie jest możliwe żeby duże parafie z anonimowymi ludźmi którzy nie mogą się nawet fizycznie poznać- nie jest możliwe żeby parafianie tak żyli. No chyba że proboszcz jest święty i wtedy parafianie zaczynają się nawracać... Ale generalnie trafiłeś w sedno i są takie wspólnoty gdzie to się dzieje...
JW
~Joanna Wiśniewska
14 kwietnia 2025, 19:02
Z treści wynika że takie życie dopiero po śmierci????
PR
~Ppp Rrr
12 kwietnia 2025, 12:50
Piękne marzenia, obawiam się jednak, że mało realne. Podsumowując, należałoby księżom uświadomić, że wierny, to już nie jest niewolnik, lecz KLIENT. A jak się traci klienta, to nie jest to "grzech ciężki klienta", lecz własna wina instytucji, która nie oferuje usługi i obsługi na odpowiednim poziomie. Pozdrawiam.
NW
~Nikt Ważny
12 kwietnia 2025, 21:43
Wierny nie jest klientem, a Kościół to nie sklep czy punkt usługowy!!! Wierny jest współtowarzyszem na drodze do Zbawienia.
LB
~Lutek bananowy
12 kwietnia 2025, 23:17
Parafia powinna być domem, a nie sklepem. Jeśli czujesz się klientem, to znaczy że z Tobą jest coś nie tak...
EM
~Ewa Maj
12 kwietnia 2025, 12:40
Taki Kościół będzie Kościołem przyszłości albo nie będzie go wcale. Choć może tego nie doczekamy. Oby Kościół doczekał.
TB
~Tadeusz Borkowski
12 kwietnia 2025, 12:22
Mam takie same marzenia, ale nie umiałbym tak precyzyjnie je przedstawić. Oby te marzenia jaknajszybciej się spełniły.
PM
Pablo M
12 kwietnia 2025, 11:28
Takiej parafii doświadczyłem w dzieciństwie i młodości. Oczywiście nie była idealna, ale przeważało to co dobre. Polecam książkę: Proboszcz, Opowieść o księdzu Aleksandrze Fedorowiczu. Czytając ja odzywały we mnie wspomnienia i dziękuje Bogu za lata przeżyte w Izabelinie. Pozdrawiam serdecznie! Paweł
TK
~Tomasz Kania
12 kwietnia 2025, 08:04
Droga pani Marto, gdyby w Polsce, znanej przeciez w swiecie z jednomyslnosci i kompromisowosci, ktos chcial pytac kilku Polakow o zdanie, to bysmy faktycznie duzo zdzialali.....
S.
~Szczecinianka .
12 kwietnia 2025, 16:01
Dlatego wierni powinni być traktowani jak stado baranów, tylko do strzyżenia ?
LB
~Lutek bananowy
12 kwietnia 2025, 23:15
Aj tam, od razu do strzyżenia.. o parafię trzeba dbać, sama się nie utrzyma, odwagi.