Francuski mer pojechał do Rzymu na rowerze, by ratować kościół
Aby zebrać fundusze na uratowanie kościoła we francuskiej wiosce Bonnesvalyn, w której jest merem, Stéphane Frère przejechał na rowerze 750 kilometrów na trasie Nicea – Rzym. Pokonanie tej trasy zabrało mu 10 dni.
Na restaurację znajdującego się w fatalnym stanie kościoła w Bonnesvalyn, położonym między Meaux i Reims, konieczne jest zebranie 70 tys. euro. Wprawdzie całkowity koszt uratowania budowli przed ruiną wynosi aż 700 tys., ale 90 proc. pokrywa państwo, departament i region. Jednak na pozostałe 10 proc. nie stać jest mieszkańców, których w Bonnesvalyn jest zaledwie 216. Dlatego mer wyruszył na niecodzienną wyprawę, którą relacjonował w mediach społecznościowych.
I choć udało mu się - od spotkanych po drodze ludzi i dzięki zbiórce w internecie - zebrać jedynie 2500 euro, ale jak mówi Frère, gra była warta świeczki, gdyż teraz trzeba będzie zdobyć o te 2500 euro mniej.
Przy okazji mer wyjaśnił, że w każdej francuskiej gminie jest kościół, ale nie zawsze mają one środki na jego utrzymanie.
Na mocy ustawy o rozdziale państwa i Kościoła z 1905 roku, świątynie zbudowane przed tą datą są własnością państwa i ma ono obowiązek ich utrzymania.
Źródło: KAI / pk
Skomentuj artykuł