Królestwo NIE-Z-TEGO-ŚWIATA
Przy naszych wątłych siłach jednak się udaje. Tam, gdzie dobra wola i ludzka słabość, tam miejsce na Bożą moc.
W ubiegłą niedzielę jechaliśmy z Inżynierem do Krakowa. Droga przez las. Po jezdni biegał przestraszony pies. Na widok zatrzymanego samochodu rzucił się w naszym kierunku. Otworzyłam bagażnik. Wskoczył bez wahania. Pies okazał się rasową, starą, chorą suczką. Smród towarzyszył nam całą drogę - tam i z powrotem. Inżynier stwierdził, że chyba już nigdy ze mną nie pojedzie, bo zawsze się jakiś biedak przyplącze, jak siedzę w samochodzie. Zły człowiek pewnikiem wyrzucił staruszkę w lesie. Jest już podleczona, odpchlona, czeka na szczepienia i powędruje do domu dla chorych na Gniewkowskiej, Nasycenie psami w Nagorzycach i Zochcinie jest zbyt duże, zwłaszcza, że do Zochcina też niedawno ktoś podrzucił kolejnego. Zresztą stara i chora, będzie tam jak znalazł. Nowe prawo zabrania przyjmować do schronisk ludzi chorych, ale o psach nie ma mowy. Nawet mam pomysł, ale może na razie zbyt brutalny.
Suczkę Grzegorz-Syryjczyk nazwał Rahza. Na razie zagrożone jest życie Olka-Arturowej papugi. Rahza jest posokowcem bawarskim i mimo wieku i choroby, na Olka poluje zawzięcie. Olek nasze psiaki ma w papuzim ogonie, boć Felek to niegroźny kundelek, a Alosza - głupawy mops, ale na posokowca może się naciąć. I tak to wpuścić obcego do domu, powiedziałaby papuga, gdyby mówić umiała. Nie bój się Olek, domowe ABW czuwa! Aloszy i Felkowi nie mogę za nic wbić do łbów zasad chrześcijańskiej gościnności. O szacunku dla kobiety nie wspomnę. Jak w grę wchodzi micha i kanapa, nie ma litości. Co chwila wybuchają awantury z nową koleżanką.
Węgla ton parę już kupiliśmy. Wyczytałam niedawno, że istnieje określenie "ubóstwo energetyczne". No właśnie. Tona lepszego kosztuje 730-780 zł. Renta socjalna 640 zł. Do tego ciepłe buty, kurtki... Bogu i ludziom dzięki za takie papierki z wizerunkami królów naszych, które zamieniać na węgiel i ubranie można. Pewien pan chory na raka buty i kurtkę nowiutką mierzył. Obok stała jego osiemnastoletnia córka. "Jak ci się tata podoba?" - pytam. A ona: "Fajnie. Tata ma pierwszy raz w życiu nową kurtkę". Zresztą młoda też ma pierwszy raz w życiu nowiutką kurtkę, którą sama wybrała. Kolorową, bo zawsze jak dostawała po kimś, to była czarna.
Kończymy dom pod Rzeszowem. To, czego dokonali Inżynier z chłopakami, Agnieszką od milionów papierów i życzliwymi ludźmi skupionymi wokół rzeszowskich Dominikanów zakrawa na cud. Przy naszych wątłych siłach jednak się udaje. Tam, gdzie dobra wola i ludzka słabość, tam miejsce na Bożą moc.
A codzienność to łamigłówka, gdzie położyć ludzi, zepsute pralki i samochody, zaopatrzenie, jazdy z chorymi (sorry, zdrowymi, bo chorych nie wolno przyjmować) do lekarzy, szpitali, na badania, chemię, po dokumenty itd. I tony papierów, z którymi walczą nasze biura. Żadnej poezji. Nagrodą pocieszenia - spotkania z wieloma wspaniałymi ludźmi, którzy nam pomagają i nadzieja, że parę dziur uda się pozszywać w świecie i ludzkim życiu, choć zawsze ślad po cerowaniu pozostaje. Może też królestwo budujemy? Takie trochę NIE-Z-TEGO-ŚWIATA?
nad-obowiązkowo
"Jak do tej pory, mało zrobiliśmy. Rozpoczynajmy". (św. Franciszek z Asyżu pod koniec życia)
"Nie chodzi o to, by marzyć o braterstwie czy o Kościele czystych, ale by godzić się na życie z braćmi, ze wszystkimi braćmi. Nie tylko ze sprawiedliwymi, ale także z miernymi, z grzesznikami. Nie tylko z tymi, którzy się dobrze mają, ale i z kulawymi, ułomnymi... A pośród nich trzeba świadczyć o nieskończonej cierpliwości Boga, o Jego niewyczerpanym przebaczeniu i wciąż odnawiającej się łasce. Bowiem takie jest właśnie serce Boga. Jeśli zostanie dane takie świadectwo, wówczas tu i teraz może przybliżyć się królestwo Boże". (E. Leclerc, "Nad Asyżem wstaje słońce")
* * *
Tekst pierwotnie ukazał się na blogu: siostramalgorzata.chlebzycia.org
Skomentuj artykuł