Kryzys watykańskiej neutralności

Kryzys watykańskiej neutralności
Papież Franciszek z uchodźcami z Ukrainy (fot. VATICAN MEDIA HANDOUT)

Rosyjska agresja na Ukrainę, choć nikt nie nazwał tego wprost, praktycznie od samego początku przerodziła się w wojnę światową. Pomoc militarna, udzielona obu stronom przez wiele krajów, a także zaangażowanie ochotników sprawiają, że konflikt ten rozpalił ludzi na całym globie. Dodatkowo wiele krajów zaangażowało się bezpośrednio w wojnę, narzucając na Rosję lub jej najbogatszych obywateli sankcje gospodarcze. Są też tacy - jak Wenezuela czy Kuba - którzy opowiedzieli się po stronie agresora. Nawet Szwajcaria przyłączyła się do pakietu sankcji - tylko Stolica Apostolska, zgodnie z tradycją, zachowuje wstrzemięźliwość w słowach…

Osobiście nie mam problemu z zaufaniem do papieża Franciszka. Chętnie go słucham i lubię go, a jak wiadomo, kiedy kogoś się lubi, to nie tylko we wszystkim doszukuje się dobra, ale też jest się bardziej powściągliwym w sądzeniu. Martwię się jednak tymi wszystkimi, dla których powściągliwość Franciszka stała się niezrozumiała, a nawet gorsząca. Skąd u tego spontanicznego i łamiącego protokoły papieża wzięła się ta postawa? Z niemałym niepokojem zastanawiam się, co się dzieje.

Z jednej strony papież nie ustaje w nawoływaniu o pokój, robi to od samego początku konfliktu, przy każdej okazji, a przy tym wcale nie przebiera w słowach. Mówi o okrucieństwach, o bezsensowności wojny, nawołuje do opamiętania i apeluje o respektowanie prawa międzynarodowego. Jako duchowy lider przypomina o perspektywie modlitwy, co jest niezwykle ważne, bo w zawierusze wojny ten aspekt bardzo łatwo jest zatracić. W tym też duchu dokonał poświęcenia Rosji i Ukrainy Matce Bożej. W tym wszystkim stara się poruszyć sumienia, wskazując na prostych ludzi, którzy realnie na tej wojnie cierpią najbardziej. Tak samo watykańskie media, podobnie jak w całej Europie, zdominowane są przez informacje o wojnie. A jednak jest w tym wszystkim coś, co jest niezwykle niepokojące.

DEON.PL POLECA

To, co wielu ma za złe Franciszkowi, to fakt, że nigdy nie wypowiedział się wprost i nie nazwał Rosji oraz jej przywódcy agresorem. A tego wszyscy od niego oczekiwali i wciąż, z coraz to większą frustracją, oczekują nadal. Im dłużej na taką deklarację każe nam papież czekać, czym więcej będzie pojawiało się głosów krytycznych - słusznie czy nie domagających się odpowiedzi, po czyjej jest stronie. To z kolei wprawdzie wydaje się oczywiste, ale skoro nigdy nie zostało wyrażone wprost, u niektórych budzi poważne wątpliwości. A wszystko dlatego, że postawa taka sprawia wrażenie dyplomatycznej gry, prowadzonej dokładnie w takim samym duchu, jak robią to Chiny czy bliższe naszemu sercu Węgry. Niepokojące jest to, że dziś w mocno krytycznych słowach o Franciszku wypowiadają się nawet ci, którzy do tej pory stali za nim murem. Chcąc nie chcąc, rozgorzała więc prawdziwa wojna o Franciszka, gdzie na medialnym polu bitwy ścierają się jego przeciwnicy i obrońcy, każdy wytacza swe logiczne i - trzeba to przyznać - dość trudne do podważenia argumenty. Z jednej strony płynie sygnał, że papież posiada informacje, do których my, którzy opieramy się na doniesieniach medialnych, nie mamy dostępu, a z drugiej zaskakujące i niezrozumiałe jest to, że ten papież, dla którego zasada “zawsze tak było” przestała być wiążąca (co pozwoliło mu podejść w duszpasterski sposób do wielu trudnych zagadnień w Kościele), tym razem postępuje z zadziwiającą wiernością tej świętej tradycji watykańskiej dyplomacji. Obecna sytuacja pokazuje jednak, że sytuacja na świecie się zmieniła i święta reguła neutralności przestała działać, nie przynosi już takich efektów jak dawniej. Ogólne nawoływanie do nawrócenia nie przynosi żadnych efektów, podobnie jak bezowocne były rozmowy z patriarchą Cyrylem, podczas których obaj duchowni wypowiadali głębokie słowa, lecz i tak każdy myślał swoje. Dziś wzorem starotestamentowego proroka Natana trzeba chyba zwrócić się bezpośrednio do grzesznika (jak on do króla Dawida) i powiedzieć: “To ty jesteś tym, który zasłużył na karę”. Wciąż więc czekamy na zdecydowane słowa lub gesty Franciszka, takie, na jakie może zdobyć się wyłącznie prawdziwy, inspirowany przez Boga prorok. I nie łudźmy się - wszyscy takich zdecydowanych słów potrzebujemy.

Dyrektor Wydawnictwa WAM i DEON.pl. W latach 2014-2020 przełożony Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego. Autor kilku przekładów i książek, m.in. "Po kostki w wodzie. Siedem katechez o wierze uczniów Jezusa" (dostępnej także jako audiobook).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Papież Franciszek, Domenico Agasso

Papież mówi głośno o tym, o czym sami boimy się nawet pomyśleć

Franciszek nie dzieli ludzi na wierzących i niewierzących. Wyciąga rękę do wszystkich i tłumaczy, że pandemia jest sygnałem alarmowym. „Potrzebujemy planu, by znów...

Skomentuj artykuł

Kryzys watykańskiej neutralności
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.