Ograbiani z miłosierdzia
Za nami pierwsza, dłuższa część Wielkiego Postu. Zostało nam dwa tygodnie do Wielkanocy. To czas szczególny, czas refleksji, konfrontowania się z trudnymi tematami osobistymi i społecznymi. To czas specyficzny, sprzyjający nawróceniu, pojednaniu, dla wielu czas spowiedzi i próba powrotu do życia pojednanego ze sobą, w swoim sumieniu, ale i ze wspólnotą wiary, a nawet szerzej, w przestrzeni społecznej.
Nie będzie to jednak proste. Zewnętrzne uwarunkowania nie są też sprzyjające. Jest wiele sposobów, pokus, jakie zły duch wykorzystuje, aby nas odwieść od prawdziwego nawrócenia, a to przecież jest dla nas właściwa perspektywa w tym czasie. W ten sposób jesteśmy ograbiani z tego, co najważniejsze.
Pierwsza przeszkoda to myślenie, że zmieniać się mają inni a nie ja. Niby zgadzamy się na to, by skonfrontować się z wyzwaniami, ale wydaje nam się, że obowiązek zmiany ma dotyczyć wszystkich naokoło, a nie mnie. Jesteśmy wsobni. Chcemy żyć komfortowo. Wszystko i wszyscy mają się dopasować do moich oczekiwań. Jesteśmy w ogromnej większości duchowymi roszczeniowcami. To ten typ wzajemnych odniesień, gdzie wszystko jest skoncentrowane na mnie i mojej wygodzie.
Modlitwa Jana Pawła II o nadzieję w trudnych czasach
Kolejna trudność to zatarcie albo zatracenie wyczucia granicy między tym, co osobiste, prywatne a publiczne. Media się tabloidyzują, szukają sensacji. Bardzo często nie spełniają tej funkcji wspólnototwórczej, do której są powołane, sprzyjając budowaniu porozumienia. Częściej są narzędziem podziału.
Myśląc o roli mediów w budowaniu relacji społecznych widać, jak dały się one sprowadzić do roli trybuny oskarżycielskiej. Dziennikarstwo sprowadzone zostało do roli ‘śledczej’. Zamiast budować wspólnotę, dzieli na ‘dobrych’ i ‘złych’, na ‘swoich’ i ‘obcych’, często zamiast łagodzić antagonizuje grupy, a nawet całe społeczności. I choć funkcja kontrolna mediów jest ważna, to nie jest jedyna, ani też najważniejsza.
Media społecznościowe to osobny problem. Są powołane do tego, aby łączyć, a częściej są narzędziem podziału, nękania, hejtu i manipulacji. Jestem już za stary na to, by poruszać się w tym świecie ‘społecznościowym’ swobodnie, ale wydaje mi się, że wiele rzeczy już będzie trudnych do naprawienia. „Mleko się już rozlało”. I choć media okazały się opatrznościowe, zwłaszcza w czasie pandemii, to jednak tworzą taki konglomerat emocji, bodźców, a nawet podniet, z którymi trudno będzie nam sobie poradzić.
Nie wiemy już nawet jak to zatrzymać. Trudno jest nam się wyłączyć, trudno skoncentrować, opanować wyobraźnię. Dramatem jest to rozedrganie wnętrza, rozbiegane myśli, rozkojarzenie. Warto by choć trochę zatrzymać się nad naszymi skojarzeniami wewnętrznymi i językiem, jakim się komunikujemy z innymi. Jak często nasza podejrzliwość wobec innych, nasze z trudem ukrywane pretensje sprawiają, że nie jesteśmy w stanie ‘przyjaźnie porozmawiać’ z innymi, jak biblijni synowie Jakuba ze swoim bratem Józefem, który przecież jest typem Chrystusa.
Modlitwa do św. Józefa dla odtrąconych i porzuconych
Zupełnie zatraciliśmy zdolność do tego, co w chrześcijańskim nawróceniu jest bardzo ważne, a mianowicie do tzw. ‘correctio fraterna’ – upomnienia braterskiego. Nie istnieje myślenie, że jeśli brat twój zbłądził, idź i upomnij go w cztery oczy, potem weź dwóch albo trzech, a jeśli to nie odniesie skutku, wtedy donieś wspólnocie. Nie umiemy zwracać uwagi tym, którzy źle postępują. Odczuwamy wstyd albo skrępowanie, nie chcąc się zbytnio angażować. Łatwiej ‘donieść’ od razu wspólnocie. Dzisiaj łatwość zrobienia tego jest zatrważająca i, niestety, trudna do skorygowania.
Przed nami niełatwy tydzień, kontrowersji, sporów, manifestacji. Nie zamierzam odwodzić od czegokolwiek albo namawiać do czegoś innego. Chcę tylko zwrócić uwagę, że to jest też duże niebezpieczeństwo / pokusa zajęcia się czymś, co przeszkodzi nam dobrze (ku nawróceniu) przeżyć ten czas przedświąteczny.
Po raz kolejny przeżywać będziemy święta Wielkiej Nocy. Pomimo trudności, to od nas będzie zależało, jak je przeżyjemy. Na pocieszenie możemy pomyśleć, że pierwsza Wielkanoc nie była wcale spokojniejsza. Warto jednak się postarać, żeby nie dać się ograbić z miłosierdzia, ale je odnajdywać i głębiej przeżywać.
Skomentuj artykuł