Papieskie antybiotyki

Papieskie antybiotyki
(fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl)

Rok temu papież Franciszek ostrzegał swoich "kurialistów" przed groźnymi chorobami. Nie obyło się bez zachorowań. W tym roku zalecał swoiste lekarstwa: można powiedzieć, cnoty chroniące ludzi zaangażowanych na rzecz wspólnoty chrześcijańskiej.

Co ciekawe, połączył te "antybiotyki" w pary. To nie był tylko stylistyczny zabieg. Cnoty mają się wzajemnie równoważyć. Aplikowane są parami, by brak równowagi nie szkodził. Mają być jak dwa skrzydła dzięki którym, można latać, jak zaznaczył papież.

Tu nie chodzi o walkę cnoty z wadą, ale o harmonię w organizmie, by lekarstwo nie szkodziło. Jeżeli aplikujemy sobie za dużo lekarstwa, to się niszczymy. Podobnie może bywać z cnotą. Przesada z jednym elementem prowadzi do wynaturzeń.

Franciszek podkreślił, że nie chodzi mu tylko o Kurię Rzymską. Te jego życzenia świąteczne są skierowane do wszystkich, którzy angażują się na rzecz dobra, biorą odpowiedzialność za wspólne dobro. Powinni jedne swoje cnoty uzupełniać innymi, bo inaczej nasza służba publiczna stanie się karykaturą służby.

Bywa, że są ludzi, których motywacją jest chęć zemsty, zysku za wszelką cenę, pławienia się w przywilejach władzy... Ale większość, nawet będąca na ich usługach, to ludzi motywowani szlachetnie, autentycznie przekonani o tym, że działają na rzecz dobra wspólnego. Aplikują do życia publicznego (kościelnego, politycznego itp.) różne lekarstwa przekonani, że to pomoże.

Leczenie to zwykle szlachetne zajęcie, ale może być niezwykle groźne. Zwłaszcza, gdy blokuje się dopływ innych lekarstw czy substancji chroniących (Terapii antybiotykowej zawsze winna towarzyszyć odpowiednia osłona). Ci , którzy zetknęli się z onkologią, wiedzą jak terapia może być zabójcza.

Używanie substancji czy całych skomplikowanych zestawów osłonowych, to sztuka coraz bardziej rozwijana przez medycynę. Podobnie jest, gdy próbujemy leczyć "organizmy" społeczne. One oczywiście wymagają reform. "Ecclesia semper reformanda" - podkreślił papież zapewniając o kontynuowaniu reform. Ale to "leczenie" musi być kontrolowane. Takie mechanizmy kontrolne zostały wypracowane (nie bez bólu, a nawet wojen). Kultura organizacji społeczeństw (zwłaszcza z europejskiego kręgu) dopracowała się procedur osłonowych. W Kościele mamy zasadę pomocniczości, procedury odwoławcze, sądy biskupie czy papieskie. W polityce trójpodział władzy (czy mniej formalny czwórpodział), umowy społeczne i podobne sposoby wzajemnej kontroli.

Jeszcze raz zaznaczę, że papież Franciszek wyraził i wyraża determinację w reformowaniu, w leczeniu chorób toczących nie tylko kurię ale i cały Kościół. Ale też zaznaczył, że potrzeba równowagi, harmonii. To widać nie tylko czytając analizę wzajemnych wpływów cnót na siebie. To się fajnie czyta. Trudniej było patrzeć na rozbieżności i tarcia podczas synodu o rodzinie. Ale tam też zobaczyliśmy wzajemny szacunek dla siebie nawzajem, dla prawa, dla poczucia bezpieczeństwa. Można było wiele głosić, ale przejrzystość procedur i dyskusji w komisjach chroniła przed poczuciem zamachu na Kościół.

Bożonarodzeniowe życzenia papieża dla Kurii Rzymskiej, to życznia dla ludzi szczerze oddanych i zaangażowanych, lecz także posiadających wielką władzę. Ta władza jest groźna, gdy nie jest równoważona, gdy nie jest kontrolowana. Oczywiście pod kontrolą rządzi się mniej wygodnie. Gdy nie mogę wszystkiego i to natychmiast, mogę się denerwować i utyskiwać na ograniczanie mojej skuteczności.

Doktor Religa miał taką władzę, że jego zespół porównano do bogów. Wściekał się na kolegów po fachu, którzy mu "utrudniali" życie, a w zasadzie pracę. Jednak liczenie się z opinią lekarskich ciał nadzorczych nauczyło go czegoś (pokory?), co dało sukces, co pozwoliło naprawić błędy we własnej procedurze. Przestał "zabijać" pacjentów, zaczął ich leczyć.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papieskie antybiotyki
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.