Potrzebujemy świadectwa biskupów

Potrzebujemy świadectwa biskupów
Anna Sosnowska

Czy naprawdę chcemy Kościoła bez solidnego, pogłębionego nauczania Ewangelii? Czy naprawdę chcemy żyć w Kościele, w którym głównym problemem są politycy, koncesje, ratowanie Polski, in vitro, a naukę Chrystusa redukuje się do zakazu seksu przedmałżeńskiego?

Czy chcemy żyć w Kościele, w którym nasi biskupi budują sobie obraz świata i dotykających nas problemów nie na podstawie zwykłych spotkań z ludźmi, ale na podstawie diagnoz i opisów rzeczywistości zawartych w mediach katolickich (przeciwko którym nic nie mam. Ale każde medium, czy to "Gazeta Wyborcza", czy "Gość Niedzielny" ma swoją linię "ideologiczną" i swoje ulubione tematy, przez co prezentowany obraz świata jest zawężony i niepełny)?

Taka oto salwa pytań wystrzeliła we mnie po przeczytaniu fragmentu kazania bp. Piotra Libery, wygłoszonego przez hierarchę w poprzednią niedzielę z okazji 15-lecia parafii Miłosierdzia Bożego w Gostyninie. A fragment brzmiał tak: "Czy naprawdę chcemy Polski bez Dekalogu, Ewangelii, katedr i kościołów? Czy naprawdę chcemy żyć w kraju, w którym Pismo Święte drze się na strzępy, historię redukuje do historii Europy, lekcję religii na nowo ruguje ze szkół, a krzyż usuwa z przestrzeni publicznej? Czy chcemy żyć w kraju, w którym szlachetną wiarę w Boże Miłosierdzie i Opatrzność zastępuje wiara w czary i wróżby, w magów i astrologów?"

W depeszy KAI doczytuję jeszcze, że w dalszej części kazania biskup wzywał wiernych, żeby "promieniowali szlachetną i mądrą wiarą w Boże miłosierdzie i opatrzność", przez co będą mogli zmieniać kształt tego opisanego wyżej świata. Jednym słowem - wierni mają dawać świadectwo.

Ale do tego są zobowiązani także biskupi, a może nawet przede wszystkim oni. Gdyby ktoś nie miał bladego pojęcia o Kościele, a zetknąłby się z naszymi purpuratami, jaki obraz Kościoła powstałby w jego głowie?

Po co dziennikarze tak nabożnie uczestniczą w najważniejszych uroczystościach religijnych, którym przewodniczą biskupi? Bo wiadomo, że pojawią się wątki polityczne i będzie o czym pisać. Jak uwierzyć, że hierarchowie są blisko codziennego życia, skoro jeden z nich w wywiadzie dla portalu prawy.pl z autentycznym przejęciem opowiada o tym, jak wielu proboszczów nie stać dziś na gosposię?

Może tylu ludzi biega dziś bądź wydzwania do wróżki, ponieważ na pytanie "jak żyć?" (które stało się u nas głównie przedmiotem żartów, a kwestia jest jednak fundamentalna) nie znajdują odpowiedzi w Kościele?

Wiele razy słyszałam takie opowieści o biskupach: że ten pomaga biednym, tamten lubi przystanąć i porozmawiać z pracownikami kurii, że któryś się modli albo - poza czasem wizytacji - wpada do jakiejś parafii na mszę "po cywilu". Wszystkie te historie kończyły się mniej więcej tak samo: "To niesamowite!".

Zadziwia nas coś, co powinno być normą.

Nie piszę tego wszystkiego, żeby się wyzłościć. Z tęsknoty to piszę. Bo jak brzydki bywa czasem Kościół, każdy widzi. A kto pokaże światu jego piękno, bogactwo, tajemnicę? Kto ma przekonać - wierzących i niewierzących, jak życiodajne może być uczestniczenie w krwiobiegu Kościoła? Hierarchowie, chcąc nie chcąc, znajdują się na społecznym świeczniku. To doskonała lokalizacja do głoszenia Dobrej Nowiny, do głoszenia Jezusa - z entuzjazmem, przekonaniem, przejęciem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Potrzebujemy świadectwa biskupów
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.