Religia w szkole - trzy dekady bez zadomowienia
Dużo wskazuje na to, że temat katechezy w szkole będzie wracał niczym bumerang, raz po raz stawiając Kościół katolicki w Polsce w dziwacznej sytuacji ni to petenta ni to uzurpatora. Niepokojące jest, że po prawie trzydziestu latach od jej powrotu w szkolne mury kwestia sprawia wrażenie wciąż nie do końca załatwionej.
"Stanowcza reakcja Kościoła ws. religii w szkołach. Wielu uczniów się wkurzy" - donosił jeden z tabloidów niemal natychmiast po tym, jak opublikowano podpisane przez bp. Marka Mendyka "Oświadczenie Komisji Wychowania Katolickiego KEP w sprawie organizowania zajęć z religii w publicznych przedszkolach i szkołach".
Zostało ono wydane w związku z docierającymi z różnych miejsc Polski informacjami na temat prób ograniczania przez "organ prowadzący" zajęć z nauczania religii w publicznych przedszkolach i szkołach. Nie zawiera żadnych nowych treści, jest jedynie przypomnieniem obowiązujących w tej materii przepisów. Między innymi, że religia nie jest przedmiotem dodatkowym. "Jest to przedmiot do wyboru, który staje się obowiązkowy po złożeniu stosownego oświadczenia przez rodziców lub pełnoletnich uczniów" - przypomina bp Mendyk.
Co miałoby "wkurzać" uczniów? Według wspomnianego tabloidu chodzi o to, że dzieci, które nie chodzą na religię, mają wolne okienka, a jeśli dodatkowo chcą zapisać się na etykę, spędzają w szkole zdecydowanie więcej czasu niż ich wierzący rówieśnicy. "Uczniów-ateistów denerwuje, że tracą czas, a chodzi nawet o cztery godziny tygodniowo!" - emocjonuje się bulwarówka. To nawiązanie do kolejnego przypomnienia zawartego w oświadczeniu: "Nie ma podstaw do organizowania zajęć z religii wyłącznie na pierwszych bądź tylko ostatnich godzinach lekcyjnych. Uczniom, którzy nie uczęszczają na lekcje religii, szkoła ma zapewnić opiekę na czas trwania tych zajęć".
Dokument wydany 18 marca br. przez Komisję Wychowania Katolickiego KEP przypomina o czymś jeszcze bardzo ważnym w aktualnej sytuacji. O tym, że wyłącznie w rękach biskupa diecezjalnego leży decyzja o zmniejszeniu wymiaru godzin z religii do jednej tygodniowo "w szczególnie uzasadnionych przypadkach".
>> Bp Mendyk: po oświadczeniu rodziców religia jest przedmiotem obowiązkowym
Zapowiadane od września br. nagłe zagęszczenie w szkołach średnich jest zdaniem niektórych samorządów właśnie takim "szczególnie uzasadnionym przypadkiem". Pojawiły się więc w wnioski kierowane do biskupów przez dyrektorów szkół. A wraz z nimi niejednokrotnie presja ze strony różnych środowisk, aby zostały rozpatrzone pozytywnie.
Elementem tej presji stały się z jednej strony informacje o malejącej frekwencji na lekcjach religii, zwłaszcza w szkłach średnich. Pod koniec ubiegłego roku media donosiły, że są takie placówki (przede wszystkim w dużych miastach), w których aż połowa uczniów nie pojawia się na katechezie. Z drugiej strony do myślenia dają wyniki sondaży, dotyczących religii w szkole. Już w kwietniu ubiegłego roku pojawiły się sygnały, że poglądy Polaków w tej sprawie ulegają poważnej zmianie i połowa ankietowanych wolałaby wyprowadzić ten przedmiot z murów szkolnych. Na początku bieżącego roku kolejne sondaże pokazały, że liczba zwolenników takiego rozwiązania rośnie.
Trudno w tej sytuacji uniknąć pytania, dlaczego, mimo upływu niemal trzech dekad, katecheza wciąż nie zdołała się na dobre zadomowić w polskich szkołach. Dlaczego nadal przez wielu uważana jest za "ciało obce", a nie za naturalny element systemu edukacji? Można by nawet prowokacyjnie zapytać, dlaczego dyrektorzy szkół chcą zmniejszać liczbę godzin właśnie religii, a nie WF-u, polskiego czy matematyki? W innych krajach europejskich szkolne nauczanie religii jest uważane za oczywistą część kształtowania tożsamości uczniów. Dlaczego u nas wciąż jest stawiane pod znakiem zapytania?
Na problemy związane z obecnością katechezy w szkole wskazują także niektórzy w Kościele. M. in. w połowie listopada ubiegłego roku ks. Wojciech Grygiel apelował na łamach Deonu, aby ich nie zamiatać pod dywan.
Polscy biskupi w ostatnim czasie kilkakrotnie przypominali, że to rodzice mają prawo decydować czego i w jaki sposób uczone są ich dzieci. W tym kontekście warto pamiętać, że decyzja o zapisaniu potomstwa na katechezę w szkole nie jest nieodwracalna, a wyniki sondaży pokazują dużą zmienność nastrojów społecznych wokół tego tematu w krótkim czasie. Warto też mieć na uwadze, że szkoły i przedszkola mają obowiązek organizować nauczanie religii konkretnego wyznania dla grup powyżej określonej liczby uczestników. Przy obecnych napiętych grafikach wielu uczniów, którzy poza lekcjami szkolnymi uczęszczają na rozmaite dodatkowe zajęcia, każda godzina w tygodniu się liczy... Jeśli doda się do tego fakt, że religia w szkole wciąż okazuje się w naszym kraju gorącym i emocjonującym tematem politycznym, widać wyraźnie, jak skomplikowana jest sytuacja i jakie pułapki czyhają w kwestii, która wydaje się od dawna rozwiązana.
ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI
Skomentuj artykuł