Siostry zakonne i zasłona milczenia
W Kościele jeszcze parę problemów, które w jakiś sposób wiążą się z wykorzystywaniem seksualnym lecz dotąd publicznie specjalnie nie wybrzmiewały. To z jednej strony wykorzystywanie osób dorosłych, z drugiej liczne nadużycia władzy, czy przemoc psychiczna. W tzw. głównym nurcie dyskusji, w oku cyklonu, znajdują się dziś księża diecezjalni i zakony męskie. Tymczasem wszystkie te problemy dotyczą także zgromadzeń żeńskich.
Nie ma praktycznie miesiąca, w którym nie usłyszelibyśmy o jakimś przestępstwie seksualnym, którego sprawcą był duchowny. Jedna diecezja, druga, trzecia, dominikanie, jezuici… Biskupów, których Watykan ukarał za jakieś zaniedbania trudno już dziś policzyć. Niemal wszystkie sprawy - a na pewno zdecydowana większość - dotyczą przeszłości. Przeszłości, z którą trudno się Kościołowi w Polsce zmierzyć. Jak długo jeszcze będzie to trwało? Co się musi stać, by rzetelnie zbadać i wyjaśnić wszystkie mroczne i wstydliwe historie? Nie wiem.
Wydawało się, że po pierwszym filmie Sekielskich coś się ruszy. Nie ruszyło. Potem był drugi film, na hierarchów posypały się kary - i ciągle nic. Ani nie mamy w Polsce jakiegoś masowego ujawniania się pokrzywdzonych - co było obserwowane w innych krajach, w których zorganizowały się w jakieś stowarzyszenia i wspólnie zaczęły walczyć o swoje prawa. Z drugiej strony, wydaje się, że choć są w Polsce biskupi, którzy opowiadają się za rozliczeniem z przeszłością, to jednak nie mają przebicia na forum całego episkopatu. W efekcie od paru lat właściwie temat leży. Trudne to do zrozumienia, bo mocno do przodu poszły sprawy profilaktyki, prewencji i właściwego załatwiania spraw bieżących, a także wsparcia dla osób pokrzywdzonych. Ale czego nie zrobić w tej kwestii tu i teraz, to jednak wszystko determinuje historia. Brak krytycznego spojrzenia i rozliczenia się z przeszłością będzie ciążył. Będzie jak garb, którego trudno się pozbyć. Im dłużej będzie trwał taki stan rzeczy, tym gorzej.
Gorzej, bo mamy w Kościele jeszcze parę problemów, które w jakiś sposób wiążą się z wykorzystywaniem seksualnym lecz dotąd publicznie specjalnie nie wybrzmiewały. To z jednej strony wykorzystywanie osób dorosłych, z drugiej liczne nadużycia władzy, czy przemoc psychiczna. W tzw. głównym nurcie dyskusji, w oku cyklonu, znajdują się dziś księża diecezjalni i zakony męskie. Tymczasem wszystkie te problemy dotyczą także zgromadzeń żeńskich. Temat ten co jakiś czas przewija się w debacie publicznej - tak wewnątrz, jak i na zewnątrz struktur kościelnych - ale dość szybko ponownie znika. I wcale nie dlatego, że samo zjawisko nie istnieje, lecz dlatego, że wciąż opuszcza się nań swoistą zasłonę milczenia…
W lutym 2019 roku podczas watykańskiego szczytu na temat nadużyć Valentina Alazraki, watykańska korespondentka meksykańskiej telewizji, którą papież zaprosił do wygłoszenia referatu, ostrzegała: "Jesteśmy u progu kolejnego skandalu, który dotyczy zakonnic i kobiet konsekrowanych jako ofiar wykorzystywania seksualnego przez księży i biskupów. (…) papież Franciszek (…) przyznał, że istnieje problem wykorzystywania zakonnic i zapewnił, że Kościół stara się ten problem rozwiązać i że prawdą jest, iż w tej kwestii należy zrobić więcej, a wola, by zrobić coś więcej, jest. Chciałabym, aby w tej kwestii Kościół grał w ataku, a nie na obronie, jak to ma miejsce w przypadku spraw związanych z wykorzystaniem małoletnich. Może to być wielka szansa dla Kościoła, aby przejąć inicjatywę i stanąć na czele potępiania tych nadużyć, które dotyczą nie tylko sfery seksualnej, ale także nadużyć władzy".
Temat poruszono też w 2020 r. na łamach miesięcznika "La Civiltà Cattolica", a rok temu we Włoszech ukazała się książka Salvatore Cernuzio, dziennikarza oficjalnego watykańskiego serwisu internetowego "Vatican News", zatytułowana "Il velo del silenzio. Abusi, violenze, frustrazioni nella vita religiosa femminile" ("Zasłona milczenia. Nadużycia, przemoc, frustracje w życiu religijnym kobiet" - nie przetłumaczono jej dotąd na język polski), w której autor zebrał 11 wstrząsających świadectw obecnych i byłych zakonnic. I co? Nic.
W Polsce - oficjalnie problemu nie ma. A jednak uruchomiono specjalny telefon zaufania dla sióstr. Niewiele jednak wynika z tego, że ktoś wysłucha osoby pokrzywdzonej jeśli za wyjaśnienie sprawy albo nikt w ogóle się nie bierze, albo idzie ona jak po grudzie - pokrzywdzonym rzuca się kłody pod nogi, stosuje klasyczne metody "spychologii", a jak już się ruszy, to idzie w ślimaczym tempie. Wszystko wygląda tak jak gra obliczona na zmęczenie materiału - może zgłaszający krzywdę odpuści sobie walkę, machnie ręką… Wciąż mamy do czynienia z grą obronną. I tylko pokrzywdzonych naprawdę żal.
Nabrzmiewający balon kiedyś pęknie. Jeden kryzys nałoży się na drugi, potem (oby nie) nadejdzie kolejny. I Kościół będzie brnął w bagnie przez dziesiątki lat, tracąc kolejnych wiernych, bezradnie patrzeć jak kolejni dokonują apostazji. Każda zmiana wymaga zmiany mentalności, każda potrzebuje czasu, ale też każda potrzebuje odwagi. A tej nie ma.
Skomentuj artykuł