Świętsi niż papież – „same kłopoty”
Papież jest heretykiem – obwieścili polscy ultrakonserwatyści po tym jak papież Franciszek na międzyreligijnym spotkaniu z młodzieżą w Singapurze stwierdził, że wszystkie „religie są drogami dojścia do Boga”, bo „Bóg jest Bogiem dla wszystkich. A ponieważ Bóg jest Bogiem dla wszystkich, wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi. (…) Jest tylko jeden Bóg, a my, nasze religie, są językami, ścieżkami prowadzącymi do Boga. Ktoś jest sikhem, ktoś muzułmaninem, ktoś hinduistą, ktoś chrześcijaninem, ale są to różne ścieżki”.
Być może w wypowiedzi tej rzeczywiście pobrzmiewają wątki indyferentyzmu religijnego, ale oskarżenie papieża o herezję, to chyba ciut za dużo. To chyba bardziej chęć złapania papieża „za język” aniżeli prawdziwa troska o depozyt wiary. Ciekawe bowiem, że ci sami ludzie nie dostrzegli, że w czasie podróży powrotnej do Rzymu na pokładzie samolotu papież jeszcze „pociągnął” swoją myśl: „Każdą religię należy szanować, ale trzeba odróżniać religię od sekty. Religia jest uniwersalna, bez względu na to, jaka”.
Ci sami nie usłyszeli, że w samolocie Franciszek mówił o wielu istotnych kwestiach.
O aborcji: „(…) nauka mówi jasno: już w pierwszym miesiącu ciąży wszystkie narządy człowieka są obecne. Wykonanie aborcji to zabicie człowieka. Czy podoba ci się to, czy nie, ale to jest zabójstwo. Kościół nie jest zamknięty, bo nie pozwala na aborcję. Kościół nie pozwala na aborcję, ponieważ to jest zabójstwo. To zabójstwo i musimy być tego świadomi. (…) Usuwanie dziecka z łona matki to morderstwo, bo tam jest życie. I w tej kwestii musimy mówić jasno”.
O karze śmierci: „Musimy ją stopniowo zlikwidować, powoli. Wiele krajów ma takie prawo, ale nie wykonuje wyroków. Stany Zjednoczone są takim przykładem... Kara śmierci musi zostać zatrzymana. To nie działa, nie powinno tak być”.
O wykorzystywaniu seksualnym: „Nie możemy mówić: ‘zakryjmy to, aby nie było widać’. Publiczne grzechy muszą być publicznie potępiane. (…) Walka z nadużyciami to zadanie dla nas wszystkich. Nie tylko walka przeciwko wykorzystywaniu seksualnemu, ale przeciwko wszelkim rodzajom nadużyć: nadużyciom społecznym, nadużyciom edukacyjnym, zmianie mentalności ludzi, odbieraniu im wolności. Nadużycia to, moim zdaniem, rzecz demoniczna, bo każde nadużycie niszczy godność człowieka. Uważam, że każde nadużycie próbuje zniszczyć w nas to, czym jesteśmy: obraz Boga. Cieszę się, gdy takie przypadki wychodzą na jaw. (…) Na koniec: nadużycia seksualne wobec dzieci i nieletnich to zbrodnia i hańba. (...)”.
Dziś #PapieżFranciszek przewodniczył spotkaniu międzyreligijnemu z młodzieżą w Catholic Junior College #Singapur.#PodróżApostolska
— Vatican News PL (@VaticanNewsPL) September 13, 2024
ℹ️ https://t.co/fRqUMAP6v8 pic.twitter.com/k8hYYIy6QL
Ojciec święty poruszył tematy ważne, istotne i obecne także w polskiej debacie publicznej. Ale cóż. Powiedział coś, co dla osób wierzących jest – a przynajmniej powinno – być oczywiste. Możliwe zatem, że dlatego wypowiedzi te zostały pominięte. Ale ci sami, którzy dziś oskarżają papieża o herezję za moment, gdy ze zdwojoną siłą wybuchnie awantura o aborcję, sięgną ochoczo po jego słowa, będą się do niego odwoływać. Mówić za papieżem, że aborcja to zabójstwo, morderstwo. Raz zatem dla tych samych osób jest Franciszek heretykiem, a innym razem autorytetem. Jak to ze sobą pogodzić?
„Dzień dobry” – to były pierwsze słowa Franciszka wypowiedziane publicznie tuż po wyborze. Jak dziś pamiętam, gdy jeden z moich kolegów usłyszawszy te słowa stwierdził, że z „tym papieżem będą same kłopoty”. Dotychczasowe synody zwoływane przez papieża były kłopotami, październikowa sesja synodu o synodalności też będzie kłopotem. Pojawiały się na nich tematy kontrowersyjne. Diakonat kobiet, święcenia żonatych mężczyzn, komunia dla rozwiedzionych. Innymi słowy: same herezje…
Tak. Zdarza się, że papież popełni jakiś błąd. Coś doda do przygotowanego wcześniej przemówienia, potem sprostuje. Innym razem nie powie czegoś, czego oczekiwaliby inni. Jest człowiekiem takim jak my, a usiłujemy w nim odnaleźć herosa. Nieustająco chcemy być świętsi niż papież. A gdzie w tym wszystkim Ewangelia?
Skomentuj artykuł