W niepodległości chodzi o to, żeby łączyć, nie dzielić
Staramy się też, by ten dzień był tak po prostu przeżyty w radosnej atmosferze. Żeby słowo „ojczyzna” nie kojarzyło się naszym dzieciom w pierwszej kolejności z pompatyczną uroczystością, skoncentrowaną na przekazie, że patriotyzm to krew, pot i łzy. Rano widziały, jak mama i tata wybiegają z domu z przyklejonym wąsem „a la Piłsudski” i z kotylionem doczepionym do stroju sportowego. Próbujemy im też pokazać, że pyszne lody, na które nas stać, przytulny dom, w którym mieszkamy, ciekawe muzea, do których dojedziemy piękną drogą rowerową – to też jest pewien wymiar patriotyzmu.
11 listopada od zawsze był dla mnie ważnym świętem. Moi rodzice byli i są „pro-państwowcami”. Odkąd pamiętam, angażowali się w społeczne ruchy, prace na rzecz lokalnej społeczności i rozwijanie idei samorządności. Wychowywali mnie tak, by – niezależnie od tego, jaka partia rządzi w kraju i jakie są moje osobiste poglądy polityczne – szanować Konstytucję, prawo, pracowników administracji państwowej, a w swojej społeczności zawsze szukać dobra wspólnego, tego, co nas łączy, a nie dzieli i na tym koncentrować swoje wysiłki. Bardzo jestem im za tę naukę wdzięczna i w podobny sposób próbuję wychowywać własne dzieci.
Nasze maluchy są jeszcze małe, więc z jednej strony Narodowe Święto Niepodległości jest dla nas okazją, by z dzieciakami przede wszystkim rozmawiać. O tym, że naszą bolesną historię tworzą wcale nie biało-czarne postaci, o poświęceniu, o służbie i o tym, dlaczego praworządność zaczyna się od płacenia podatków, kupowania biletu w MPK i nie przebiegania na czerwonym świetle. O tym, dlaczego cieszymy się, że Polska jest krajem wolnym, demokratycznym i należącym do NATO i UE. Te rozmowy są poważne i sporym wyzwaniem dla nas jest dostosować wykorzystywane przykłady do tego, co dzieci są w stanie zrozumieć. Ale one rozumieją o wiele więcej niż nam się wydaje. Zwłaszcza w obecnym momencie historycznym, gdy za naszą wschodnią granicą toczy się wojna wywołana przez Rosję. I gdy codziennie modlimy się o pokój.
Z drugiej strony staramy się też, by ten dzień był tak po prostu przeżyty w radosnej atmosferze. Żeby słowo „ojczyzna” nie kojarzyło się im w pierwszej kolejności z pompatyczną uroczystością, skoncentrowaną na przekazie, że patriotyzm to krew, pot i łzy. Rano widziały, jak mama i tata wybiegają z domu z przyklejonym wąsem „a la Piłsudski” i z kotylionem doczepionym do stroju sportowego. Kiedy zapytały nas, dlaczego to robimy, zgodnie z prawdą powiedzieliśmy, że dla nas to takie świetne przypomnienie, że niepodległość zawsze wiąże się z wysiłkiem, ale też po prostu zabawny sposób, by sprowokować innych do refleksji o ważnych dla naszej historii ludziach. Próbujemy im pokazać, że pyszne lody, na które nas stać, przytulny dom, w którym mieszkamy, ciekawe muzea, do których dojedziemy piękną drogą rowerową – to też jest pewien wymiar patriotyzmu.
Wieszamy więc flagę na balkonie, machając przy tym zamaszyście do sąsiadów. Rozmawiamy o zwrotkach naszego hymnu, korygując z uśmiechem typowe dziecięce przejęzyczenia w stylu: „co nam owca przemoc wzięła”. Słuchamy genialnych współczesnych wykonań muzyki klasycznej i rozmawiamy o tym, jak wiele jest sposobów, by stać się ambasadorem swojego kraju za granicą.
Modlimy się o błogosławieństwo dla naszego kraju, co w dziecięcych słowach przybiera np. postać wezwania: „By Pani Krysi [wychowawczyni] dali dużą podwyżkę”. W tym roku z powodu choroby nie możemy wziąć udziału w Radosnej Paradzie Niepodległości, ale gdyby nie to, pewnie poszlibyśmy na ten marsz, by dzieciaki w tłumie ludzi mogły namacalnie poczuć, że ojczyzna to jest zawsze nasza wspólna sprawa.
Rodzina jest pierwszym miejscem, w którym uczymy się szacunku i życia we wspólnocie. Świętując niepodległość, bądźmy więc dla siebie wzajemnie przykładem, że wolność jest skarbem, który trzeba codziennie odkrywać. I wtedy – tak myślę – będzie nam wszystkim łatwiej dostrzegać w niej wartość, która łączy, a nie dzieli pokolenia.
---
Tekst ukazał się pierwotnie na blogu Agaty Rusek Dobra Wnuczka
Skomentuj artykuł