W Wielkim Poście nie potrzebowałam rekolekcji
Miałam wielkie plany na Wielki Post, wielkie postanowienia. Jednym z nich była Ekstremalna Droga Krzyżowa, do pokonania 40 kilometrów pieszo. Bardzo chciałam sobie "odbić" poprzedni rok, kiedy przeszłam tylko połowę trasy. Okazało się, że tym razem nie przejdę ani metra.
Nieoczekiwana zmiana planów
Najpierw choroba mojego męża, potem całodzienne przesiadywanie na SOR-ze, a na koniec kilkudniowy pobyt w szpitalu. Jak jest w szpitalu? To miejsce, w którym się umiera, ale nie tylko fizycznie. Tutaj umiera się z nudy. Atrakcją staje się kolejne badanie, wizyta studentów albo szybkie udzielnie komunii przez księdza.
Szpital to miejsce pełne braków. Brak domu, brak bliskich, brak codziennej ustalonej przez nas rutyny, brak intymności, brak prywatności. Można wyliczać bez końca. Jak długo można siedzieć przed komputerem i oglądać ulubiony serial? Ile książek można przeczytać jednego dnia? Cierpliwość bardzo szybko się kończy.
To tutaj jest WIELKI post
Pełna oburzenia zastanawiałam się, co mam tutaj zrobić, jak znaleźć sobie miejsce. Nagle coś mnie tknęło. Okazało się, że nie potrzebowałam jakichś wielkich rekolekcji, wystarczy, że trafiłam tutaj. Jak wyglądają te rekolekcje?
Przede wszystkim mogę bardzo dużo nauczyć się o braku. O tym, czego mi brakuje i jak bardzo mnie to irytuje. Co się ze mną dzieje, kiedy coś jest nie po mojej myśli? Mogę także nauczyć się wrażliwości na drugiego człowieka. W ostatnią niedzielę podczas kazania usłyszałam, że Pan Jezus nie potępia drugiego człowieka, że widzi przede wszystkim jego duszę, a nie jego czyny. Ksiądz zadawał pytanie: "A ty? Masz szacunek do drugiego człowieka? Masz szacunek do jego duszy?". Spokojnie, nie chodzi o wielkie gesty. Zwykłe "dziękuję", "chciałabym prosić", "czy mogę otworzyć okno?", "czy coś pani podać?". Przypominają mi się słowa księdza Kaczkowskiego: można się z drugim spierać, kłócić, nawet wkurzać na niego, ale nie wolno nim pogardzać.
A ty, na jakie rekolekcje się wybierasz?
Czasami szukamy specjalnych rekolekcji. Dla małżeństw, dla singli, dla wątpiących, dla wierzących. Chodzimy na msze, na drogi krzyżowe, na gorzkie żale. Rezygnujemy z czekolady albo mięsa. Nie chcę tego przekreślać ani umniejszać, bo to wszystko ważne.
Mam jedną uwagę: żebyśmy tylko nie przeoczyli rekolekcji w naszym życiu. Może twój mąż albo twoja żona potrzebuje twojej obecności w domu bardziej niż chodzenia na nabożeństwo? Może twoja babcia leży w szpitalu i czeka na twoje odwiedziny? Rozejrzyj się i poszukaj swoich rekolekcji, nie zawsze będą one w kościele.
Julia Bondyra - dziennikarka i redaktorka portalu DEON.pl, prowadzi bloga wybieramymilosc.pl
Skomentuj artykuł