Papież: Duch Święty nigdy nie zostawia cię na pastwę losu
- Stańmy w szkole Ducha Świętego, aby On nas wszystkiego nauczył. Przyzywajmy Go każdego dnia, aby przypominał nam, że zawsze zaczynamy od spojrzenia Boga na nas, że w naszych wyborach kierujemy się słuchaniem Jego głosu, że idziemy razem, jako Kościół, pojętni na Niego i otwarci na świat – powiedział Franciszek podczas Eucharystii sprawowanej w uroczystość Zesłania Ducha Świętego.
Franciszek zaznaczył, że u podstaw życia duchowego tkwi miłość będąca darem Ducha Świętego, który sprawia, że czujemy się miłowani i uczy nas kochać. On „pobudza” nasze życie duchowe. On sam nam o tym przypomina, ponieważ jest pamięcią Boga, Tym, który przypomina nam wszystkie słowa Jezusa (por. w. 26). Papież zachęcił do pielęgnowania tej duchowej pamięci, że jesteśmy Bożymi dziećmi, zawsze miłowanymi. Podkreślił konieczność pozwolenia, aby Duch Święty mógł wejść w nasze najtrudniejsze sytuacje i przypomniał nam o miłości Boga. - W ten sposób wprowadza ład w nasze życie: uczy nas akceptować siebie, przebaczać sobie, pogodzić się z przeszłością. Aby zacząć od nowa – wskazał Franciszek.
Duch Święty podpowiada najlepszą drogę
Papież zaznaczył, że Duch Święty w obliczu rozdroży życiowych podpowiada najlepszą drogę, jaką można obrać. Dlatego ważne jest, aby umieć odróżnić Jego głos od głosu złego ducha. On bowiem koryguje nas, wzywa do przemiany, do zwalczania naszych fałszów i dwulicowości, w przeciwieństwie do złego ducha, nakłaniającego do swawoli, a w chwili, gdy odkrywamy pustkę wewnętrzną - oskarża i powala na ziemię. - Duch Święty, który koryguje cię w drodze, nigdy nie zostawia ciebie na pastwę losu, ale bierze cię za rękę, pociesza i zawsze dodaje otuchy – podkreślił Ojciec Święty.
Franciszek zwrócił uwagę, że Duch Święty zaprasza nas, abyśmy nigdy nie tracili ufności i zawsze zaczynali od nowa, byśmy się angażowali niosąc nadzieję i radość wszystkim, których spotykamy, a nie narzekania. Wskazał, że Duch Święty jest konkretny, a nie idealistyczny: chce, abyśmy skupili się na tym, co tu i teraz, ponieważ miejsce, w którym jesteśmy, i czas, w którym żyjemy są miejscami łaski. Zły duch chce natomiast odwrócić naszą uwagę od tego, co tu i teraz, zabrać nas gdzie indziej. Duch Święty prowadzi nas do miłowania tu i teraz: „nie idealnego świata, idealnego Kościoła, ale tego, co jest, w świetle słońca, w przejrzystości, w prostocie. Jakże różni się od złego, który podsyca to, co się mówi za plecami, plotki, obmowy!” – stwierdził papież.
Ojciec Święty podkreślił także rolę Ducha Świętego jako budowniczego wspólnoty oraz inspiratora ewangelizacji, wychodzenia na zewnątrz, aby wszyscy mogli karmić się pięknem Boga.
- Stańmy w szkole Ducha Świętego, aby On nas wszystkiego nauczył. Przyzywajmy Go każdego dnia, aby przypominał nam, że zawsze zaczynamy od spojrzenia Boga na nas, że w naszych wyborach kierujemy się słuchaniem Jego głosu, że idziemy razem, jako Kościół, pojętni na Niego i otwarci na świat – zachęcił Franciszek na zakończenie swej homilii.
Cała homilia papieża Franciszka:
W końcowym zdaniu usłyszanej przez nas Ewangelii Jezus wypowiada stwierdzenie, które daje nam nadzieję, a jednocześnie skłania do refleksji. Mówi do uczniów: „Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J 14, 26). Uderza nas to „wszystkiego”, i to „wszystko”. Pytamy się: w jakim sensie Duch Święty daje tym, którzy Go przyjmują, to nowe i pełne zrozumienie? Nie chodzi tu o ilość: Bóg nie chce uczynić z nas encyklopedii ani uczonych. Nie. Jest to kwestia jakości, perspektywy. Duch Święty sprawia, że widzimy wszystko w nowy sposób, według spojrzenia Jezusa. Wyraziłbym to tak: w wielkiej wędrówce życia On nas uczy, od czego wyjść, jakimi drogami podążać i jak iść.
Po pierwsze: od czego wyjść. Duch Święty ukazuje nam punkt wyjścia życia duchowego. Cóż to jest? Jezus mówi o tym w dzisiejszym pierwszym wersecie, gdzie stwierdza: „Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania” (w. 15). Jeśli mnie miłujecie, będziecie zachowywać: oto logika Ducha. Często myślimy odwrotnie: jeśli zachowujemy przykazania, miłujemy. Przyzwyczailiśmy się myśleć, że miłość wynika zasadniczo z naszego przestrzegania przykazań, umiejętności i pobożności. Duch Święty przypomina nam natomiast, że bez miłości u podstaw, wszystko pozostałe jest daremne. I że ta miłość rodzi się nie tyle z naszych zdolności, ale jest Jego darem. To Duch miłości wlewa w nas miłość, to On sprawia, że czujemy się miłowani i uczy nas kochać. On jest „motorem” naszego życia duchowego.
On sam nam to przypomina, ponieważ jest pamięcią Boga, Tym, który przypomina nam wszystkie słowa Jezusa (por. w. 26). Duch Święty jest pamięcią aktywną, która zapala i rozpala na nowo w sercu miłość Boga. Doświadczyliśmy Jego obecności w przebaczeniu grzechów, gdy zostaliśmy napełnieni Jego pokojem, Jego wolnością i Jego pocieszeniem. Istotne jest podtrzymywać duchową pamięć. Zawsze pamiętamy o tym, co się nie udaje: często rozbrzmiewa w nas głos, przypominający nam porażki i niedoskonałości, który nam mówi: „Zobacz, kolejny upadek, kolejne rozczarowanie, nigdy ci się nie uda, nie potrafisz”. Duch Święty natomiast przypomina nam o czymś zupełnie innym: „Jesteś synem, jesteś córką Boga, jesteś stworzeniem jedynym, wybranym, cennym, zawsze kochanym: nawet jeśli straciłeś zaufanie do siebie, Bóg ufa ci!”.
Mógłbyś jednak oponować: ładne słówka, ale ja mam tyle problemów, zranień i trosk, których nie da się rozwiązać łatwymi pocieszeniami! To Duch Święty prosi by mógł wejść właśnie tam. Bo On, Pocieszyciel, jest duchem uzdrowienia i zmartwychwstania i może przemienić te rany, które cię palą wewnętrznie. Uczy nas, abyśmy nie odcinali wspomnień o ludziach, którzy nas skrzywdzili, i sytuacjach które nas skrzywdziły, ale abyśmy pozwolili aby w nich była Jego obecność. Tak właśnie postąpił z Apostołami i ich upadkami. Przed Męką opuścili Jezusa, Piotr się Go zaparł, Paweł prześladował chrześcijan: ileż błędów, ileż poczucia winy! W pojedynkę nie było wyjścia. Samodzielnie nie, ale z Pocieszycielem tak. Ponieważ Duch Święty uzdrawia wspomnienia. Jak? Stawiając na pierwszym miejscu to, co się liczy: pamięć o miłości Boga, Jego spojrzeniu na nas. W ten sposób wprowadza ład w nasze życie: uczy nas akceptować siebie, przebaczać sobie samym, pogodzić się z przeszłością. Aby zacząć od nowa.
Duch Święty oprócz przypominania nam o punkcie wyjścia, uczy nas także, jakimi drogami podążać. Dowiadujemy się tego z drugiego czytania, gdzie św. Paweł wyjaśnia, że ci, „których prowadzi Duch Boży” (Rz 8,14), „nie postępują według ciała, lecz według Ducha" (w. 4). Innymi słowy, Duch Święty, w obliczu rozdroży życiowych podpowiada najlepszą drogę do wzięcia. Dlatego ważne jest, aby umieć odróżnić Jego głos od głosu złego ducha.
Podajmy kilka przykładów: Duch Święty nigdy ci nie powie, że na twojej drodze wszystko jest w porządku. Nie, On ciebie koryguje, sprawia, że opłakujesz swoje grzechy; zachęca cię do przemiany, do zwalczania twoich fałszów i dwulicowości, nawet jeśli wymaga to wysiłku, wewnętrznej walki i poświęcenia. Zły duch natomiast popycha cię, byś zawsze robił to, co lubisz i chcesz; skłania cię do przekonania, że masz prawo korzystać ze swojej wolności, jak ci się podoba. Ale potem, gdy zostajesz z pustką wewnętrzną, oskarża cię i powala na ziemię. Duch Święty, który napomina cię w drodze, nigdy nie zostawia ciebie na pastwę losu, ale bierze cię za rękę, pociesza i zawsze dodaje otuchy.
I znowu, kiedy widzisz, że budzą się w tobie gorycz, pesymizm i smutne myśli, dobrze jest wiedzieć, że to nigdy nie pochodzi od Ducha Świętego. Pochodzi od zła, które dobrze czuje się w negatywności i często wykorzystuje tę strategię: podsycanie niecierpliwości, robienie z siebie ofiary, odczuwanie potrzeby użalania się nad sobą, reagowania na problemy krytyką, zrzucając całą winę na innych. Sprawia, że jesteśmy nerwowi, podejrzliwi i narzekający. Duch Święty, przeciwnie, zaprasza nas, abyśmy nigdy nie tracili ufności i zawsze zaczynali od nowa. Jak? Angażując się jako pierwsi, nie czekając, aż zacznie ktoś inny. Ponadto, niosąc nadzieję i radość wszystkim, których spotykamy, a nie narzekania; nigdy nie zazdrościć innym, ale cieszyć się z ich sukcesów.
Co więcej, Duch Święty jest konkretny, nie jest marzycielem: chce, abyśmy skupili się na tym, co tu i teraz, ponieważ miejsce, w którym jesteśmy, i czas, w którym żyjemy są miejscami łaski. Zły duch natomiast chce odwrócić naszą uwagę od tego, co tu i teraz, zabrać nasze myśli gdzie indziej: często przykuwa nas do przeszłości: żalów, nostalgii, do tego, czego nie dało nam życie. Albo projektuje nas w przyszłość, podsycając lęki, złudzenia, fałszywe nadzieje. Duch Święty tego nie czyni, On prowadzi nas do miłowania tu i teraz: nie jakiegoś świata idealnego, idealnego Kościoła, ale tego, co jest, w świetle słońca, w przejrzystości, w prostocie. Jakże różni się od złego, który podsyca to, co się mówi za plecami, plotki, obmowy!
Duch Święty chce, abyśmy byli razem, ustanawia nas jako Kościół, a dzisiaj - trzeci i ostatni aspekt - uczy Kościół, jak ma iść. Uczniowie byli ukryci w Wieczerniku, a potem Duch Święty zstępuje i wyprowadza ich na zewnątrz. Bez Ducha Świętego byli we własnym gronie, z Duchem Świętym otwierają się na wszystkich. W każdej epoce Duch Święty obala nasze schematy i otwiera nas na swoją nowość; zawsze uczy Kościół żywotnej potrzeby wychodzenia na zewnątrz, fizjologicznej potrzeby głoszenia, nie zamykania się w sobie: nie bycia owczarnią, która umacnia ogrodzenie, ale otwartym pastwiskiem, aby wszyscy mogli karmić się pięknem Boga; bycia domem gościnnym, bez murów, które dzielą. Duch świata naciska na nas, byśmy skupiali się jedynie na własnych problemach i interesach, na potrzebie pokazywania się jako osoby znaczące, na usilnej obronie naszej przynależności narodowej i grupowej. Duch Święty tego nie czyni: zachęca, abyśmy zapominali o sobie i otwierali się na wszystkich. I w ten sposób odmładza Kościół. Zauważmy: to On go odmładza, nie my. Ponieważ Kościoła nie programuje się, a projekty modernizacji nie wystarczają. Duch Święty uwalnia nas od obsesji pilnych spraw i zaprasza nas do kroczenia drogami dawnymi i wciąż nowymi drogami, drogami świadectwa, ubóstwa, misji, aby wyzwolić nas od samych siebie i posłać do świata.
Bracia i siostry, stańmy w szkole Ducha Świętego, aby On nas wszystkiego nauczył. Wzywajmy Go każdego dnia, aby przypominał nam zaczynać zawsze od spojrzenia Boga na nas, w naszych wyborach kierować się słuchaniem Jego głosu, że idziemy razem, jako Kościół, ulegli Jemu i otwarci na świat.
Źródło: KAI / tk
Skomentuj artykuł