Papież: niech wierzący rzucą wyzwanie mrocznej logice władzy i wielu Herodom
Papież Franciszek wezwał w czwartek wierzących, by rzucili wyzwanie „mrocznej logice władzy” i by ich wiara stała się ziarnem sprawiedliwości i braterstwa w społeczeństwie. Jak mówił podczas mszy w Watykanie, „wielu Herodów sieje śmierć i dokonuje rzezi ubogich i niewinnych” przy obojętności innych.
Podczas mszy w bazylice Świętego Piotra w uroczystość Objawienia Pańskiego papież mówił o znaczeniu pielgrzymki Trzech Mędrców: „jesteśmy wezwani, aby podążać ku Jezusowi, ponieważ on jest gwiazdą polarną, która rozświetla firmament życia i kieruje nasze kroki ku prawdziwej radości”.
Jak zauważył, mieli oni doskonałe argumenty, by nie wyruszyć w drogę.
- Byli mędrcami i astrologami, mieli sławę i bogactwo. Osiągnąwszy takie bezpieczeństwo kulturowe, społeczne i ekonomiczne, mogli się zadowolić tym, co znali i co mieli, mogli spać spokojnie - dodał.
A jednak, podkreślił, „ich serce nie pozwala popaść w odrętwienie, w otchłani apatii, lecz pragnie światła; nie wlecze się znużone lenistwem, lecz jest rozpalone tęsknotą za nowymi perspektywami”.
Franciszek przypomniał słowa Benedykta XVI o tym, że Trzej Królowie byli „ludźmi niespokojnego serca”.
Papież wskazał, że „zdrowy niepokój” wynika z umiejętności pragnienia.
- Pragnąć oznacza podtrzymywać ogień, który płonie w nas i pobudza nas do poszukiwania poza tym, co doraźne, poza tym, co widzialne - zaznaczył.
Według papieża Franciszka to pragnienia poszerzają spojrzenie i popychają życie do wyjścia poza „zapory nawyków, poza życie zbanalizowane konsumpcją, poza wiarę powtarzalną i znużoną, poza lęk przed podjęciem ryzyka, przed zaangażowaniem się na rzecz innych i na rzecz dobra”.
Papież zachęcił wierzących do refleksji nad ich drogą wiary mówiąc: - Czy nie utknęliśmy zbyt długo, zaparkowani w konwencjonalnej, zewnętrznej, formalnej religii, która nie rozpala już serca i nie przemienia życia?
Jego zdaniem kryzys wiary ma również związek z zanikiem pragnienia Boga.
- Jesteśmy w stanie jadłowstrętu wspólnot, które mają wszystko, a często nie odczuwają niczego w swoich sercach, ponieważ brak pragnienia prowadzi do smutku i obojętności- mówił.
Tymczasem wiara - powiedział - „nie jest zbroją, która nas usztywnia, lecz fascynującą podróżą, ciągłym i niespokojnym ruchem, zawsze w poszukiwaniu Boga”.
- Magowie rzucają wyzwanie Herodowi. Uczą nas, że potrzebujemy odważnej, profetycznej wiary, która nie boi się rzucić wyzwania mrocznej logice władzy i która staje się ziarnem sprawiedliwości i braterstwa w społeczeństwie, gdzie także dzisiaj wielu Herodów sieje śmierć i dokonuje rzezi ubogich i niewinnych, przy obojętności wielu - oświadczył papież.
Wezwał wiernych na zakończenie: - Jak niespokojni poszukiwacze, bądźmy stale otwarci na Boże niespodzianki. Pragnijmy, szukajmy, adorujmy.
Publikujemy tekst papieskiej homilii:
Mędrcy są w drodze do Betlejem. Ich pielgrzymka przemawia także do nas: jesteśmy wezwani, aby podążać ku Jezusowi, ponieważ On jest gwiazdą polarną, która rozświetla firmament życia i kieruje nasze kroki ku prawdziwej radości. Ale skąd wyruszyła pielgrzymka Magów do Jezusa? Co skłoniło tych ludzi Wschodu do wyruszenia w podróż?
Mieli doskonałe argumenty, by nie wyruszyć w drogę. Byli mędrcami i astrologami, mieli sławę i bogactwo. Osiągnąwszy takie bezpieczeństwo kulturowe, społeczne i ekonomiczne, mogli się zadowolić tym, co znali i co mieli, mogli spać spokojnie. Tymczasem pozwalają, by zaniepokoiło ich pytanie i znak: „Gdzie jest nowo narodzony? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę…” (Mt 2, 2). Ich serce nie pozwala popaść w odrętwienie w otchłani apatii, lecz pragnie światła; nie wlecze się znużone lenistwem, lecz jest rozpalone tęsknotą za nowymi perspektywami. Ich oczy nie są zwrócone na ziemię, lecz są oknami otwartymi ku niebu. Jak powiedział Benedykt XVI, byli „ludźmi niespokojnego serca” [...] Ludźmi oczekującymi, którzy nie zadowalali się swymi pewnymi dochodami i swoją prawdopodobnie znaczącą pozycją społeczną [...]. Byli poszukiwaczami Boga” (Homilia, 6 stycznia 2013 r.).
Skąd bierze się ten zdrowy niepokój, który doprowadził ich do pielgrzymowania? Z pragnienia. Oto ich tajemnica wewnętrzna: umiejętność pragnienia. Przemyślmy to. Pragnąć oznacza podtrzymywać ogień, który płonie w nas i pobudza nas do poszukiwania poza tym, co doraźne, poza tym, co widzialne. Jest to akceptacja życia jako tajemnicy, która nas przerasta, jako ciągle otwartej szczeliny, która zaprasza nas do spojrzenia poza nią, ponieważ życie jest nie „tylko tutaj”, ale jest także „gdzie indziej”. Jest jak puste płótno, które trzeba pomalować. Wielki malarz, Van Gogh, napisał, że potrzeba Boga doprowadziła go do wyjścia w nocy, aby namalować gwiazdy (por. List do Theo, 9 maja 1889 r.). Bo takimi właśnie stworzył nas Bóg: przepełnionych pragnieniem, zwróconych, jak Magowie, ku gwiazdom. Jesteśmy tym, czego pragniemy. Ponieważ to właśnie pragnienia poszerzają nasze spojrzenie i popychają życie do wyjścia poza: poza zapory nawyków, poza życie zbanalizowane konsumpcją, poza wiarę powtarzalną i znużoną, poza lęk przed podjęciem ryzyka, przed zaangażowaniem się na rzecz innych i na rzecz dobra. „Całe życie dobrego chrześcijanina - mówił św. Augustyn - jest świętą tęsknotą” (Homilie na Pierwszy List św. Jana, IV, 6, PSP t. XV, cz. druga, Warszawa 1977, s. 425).
Bracia i siostry, tak jak w przypadku Mędrców, podobnie i dla nas: droga życia i droga wiary potrzebują pragnienia, wewnętrznej energii. Potrzebujemy tego jako Kościół. Warto, abyśmy zadali sobie pytanie: gdzie jesteśmy na drodze wiary? Czy nie utknęliśmy zbyt długo, zaparkowani w konwencjonalnej, zewnętrznej, formalnej religii, która nie rozpala już serca i nie przemienia życia? Czy nasze słowa i rytuały wyzwalają w sercach ludzi pragnienie podążania ku Bogu, czy też są „martwym językiem”, mówiącym tylko o sobie i do siebie? To smutne, kiedy wspólnota wierzących nie żywi już pragnień i znużona wlecze się w zarządzaniu sprawami, zamiast dać się oczarować przez Jezusa, przez rozsadzającą i niepokojącą radość Ewangelii.
Kryzys wiary, w naszym życiu i w naszych społeczeństwach, ma również związek z zanikiem pragnienia Boga. Ma on związek z uśpieniem ducha, z przyzwyczajeniem do zadowolenia z życia z dnia na dzień, bez zadawania sobie pytania, czego Bóg od nas chce. Staliśmy się zbyt skupieni na mapach ziemi i zapomnieliśmy o wznoszeniu spojrzenia ku Niebu. Jesteśmy syci wieloma rzeczami, ale brakuje nam tęsknoty za tym, czego nam brakuje. Skupiliśmy się na naszych potrzebach, na tym, co będziemy jedli i w co się przyodziejemy (por. Mt 6, 25), pozwalając, by wyparowała tęsknota za czymś więcej. I jesteśmy w stanie jadłowstrętu wspólnot, które mają wszystko, a często nie odczuwają niczego w swoich sercach. Ponieważ brak pragnienia prowadzi do smutku i obojętności.
Przede wszystkim jednak spójrzmy na siebie i zadajmy sobie pytanie: jak przebiega droga mojej wiary? Wiara, aby wyruszyć i wyruszać na nowo, musi być pobudzona przez pragnienie zaangażowania się w przygodę żywej i ożywiającej relacji z Bogiem. Ale czy moje serce jest nadal ożywione pragnieniem Boga? Czy też pozwalam, by przyzwyczajenia i rozczarowania je gasiły? Dziś jest dzień, aby zadać sobie te pytania. Dziś jest dzień, aby powrócić do pobudzania pragnienia. Jak to uczynić? Pójdźmy z Mędrcami do „szkoły pragnień”. Przyjrzyjmy się krokom, jakie podejmują i wyciągnijmy z nich pewne nauki.
Po pierwsze, wyruszają w chwili, gdy wschodzi gwiazda. Uczą nas, że każdego dnia musimy zaczynać od nowa, zarówno w życiu, jak i w wierze, ponieważ wiara nie jest zbroją, która nas usztywnia, lecz fascynującą podróżą, ciągłym i niespokojnym ruchem, zawsze w poszukiwaniu Boga.
Ponadto Magowie w Jerozolimie pytają: pytają, gdzie jest Dzieciątko. Uczą nas, że trzeba zadawać pytania, słuchać uważnie pytań serca, sumienia, bo tak często przemawia Bóg, który zwraca się do nas bardziej z pytaniami niż z odpowiedziami. Ale pozwólmy się też niepokoić pytaniami dzieci, wątpliwościami, nadziejami i pragnieniami ludzi naszych czasów. Pozwólmy, aby stawiano nam pytania.
Dalej, Magowie rzucają wyzwanie Herodowi. Uczą nas, że potrzebujemy odważnej, profetycznej wiary, która nie boi się rzucić wyzwania mrocznej logice władzy i która staje się ziarnem sprawiedliwości i braterstwa w społeczeństwie, w którym także dzisiaj wielu Herodów sieje śmierć i dokonuje rzezi ubogich i niewinnych, przy obojętności wielu.
Wreszcie Magowie wracają „inną drogą” (Mt 2, 12): prowokują nas do podjęcia nowych dróg. To jest kreatywność Ducha Świętego, który zawsze czyni rzeczy nowe. Jest to także jedno z zadań Synodu: podążać razem, słuchając, aby Duch Święty podpowiedział nam nowe drogi, sposoby niesienia Ewangelii do serc tych, którzy są obojętni, którzy są daleko, którzy stracili nadzieję, ale szukają tego, co znaleźli Magowie: „wielkiej radości” (por. Mt 2, 10).
W u końca wędrówki Mędrców następuje jednak moment przełomowy: po przybyciu do celu „padli na twarz i oddali pokłon Dzieciątku” (por. w. 11). Adorują. Pamiętajmy o tym: droga wiary znajduje bodziec i spełnienie tylko w obecności Boga. Tylko wtedy, gdy odzyskamy smak adoracji, odnowi się pragnienie. Ponieważ pragnienie Boga wzrasta tylko w obecności Boga. Bo tylko Jezus uzdrawia pragnienia. Od czego? Z dyktatury potrzeb. Serce staje się bowiem chore, gdy pragnienia pokrywają się tylko z potrzebami. Bóg natomiast uwzniośla pragnienia; oczyszcza je, uzdrawia, leczy z egoizmu i otwiera nas na miłość do Niego i do naszych braci. Dlatego nie zapominajmy o adoracji, zatrzymujmy się przed Eucharystią, pozwólmy się przemienić Jezusowi.
Tam będziemy pewni, tak jak Magowie, że nawet w najciemniejsze noce świeci gwiazda. Jest to gwiazda Jezusa, który przychodzi, aby zatroszczyć się o nasze kruche człowieczeństwo. Wyruszmy ku Niemu. Nie pozwólmy, aby apatia i rezygnacja miały moc uwięzienia nas w smutku banalnego życia. Świat oczekuje od ludzi wierzących odnowionego impulsu w kierunku nieba. Jak Magowie, podnieśmy głowy, wsłuchajmy się w pragnienie naszych serc, idźmy za gwiazdą, którą Bóg rozpala nad nami. Jak niespokojni poszukiwacze, bądźmy stale otwarci na Boże niespodzianki. Pragnijmy, szukajmy, adorujmy.
tłum. o. Stanisław Tasiemski OP
PAP/KAI/Twitter/dm
Skomentuj artykuł