Portugalia: Ksiądz niesłusznie oskarżony o pedofilię. Wspiera go wielu dziennikarzy, polityków i wiernych
Popularny lizboński ksiądz Mário Rui Pedras zapowiedział, że zaskarży tzw. niezależną komisję ds. badania pedofilii w Kościele katolickim Portugalii za pomówienie. Znalazł się on bowiem na liście 24 osób, przygotowanej przez to gremium, kierowane przez psychiatrę Pedro Strechta głównie na podstawie anonimowych donosów. Wierni, a także wielu polityków i dziennikarzy wystąpili w obronie oskarżonego kapłana.
Według mediów portugalskich spis ten miał zawierać nazwiska duchownych wciąż jeszcze pracujących w archidiecezji stołecznej, tymczasem znalazły się na nim osoby nieznane Kościołowi, świeccy lub zmarli księża. Patriarchat Lizbony zapewnił, że tylko cztery osoby, które trafiły na listę, to kapłani nadal posługujący w aglomeracji stołecznej.
Ksiądz wykorzystany w grze politycznej
Zapowiadając swój pozew przeciwko komisji ks. Pedras oświadczył, że jest niewinny, a w efekcie pomówienia władze kościelne zawiesiły go czasowo w wykonywaniu posługi duszpasterskiej. Decyzja ta wywołała dużą krytykę ze strony wiernych, a także ludzi świata polityki i mediów. Niektórzy komentatorzy twierdzą, że donos przeciwko kapłanowi służy do rozgrywek politycznych między rządzącymi Portugalią socjalistami a rosnącą w siłę w sondażach konserwatywną partią Chega. Podkreślają, że zawieszony ksiądz jest opiekunem duchowym André Ventury - przywódcy tego prawicowego ugrupowania, podczas gdy w sześcioosobowej komisji Strechta zasiadają osoby powiązane z Partią Socjalistyczną premiera António Costy.
Zastrzeżenia do wyników pracy komisji, która 13 lutego przedstawiła w Lizbonie raport na temat zjawiska pedofilii w portugalskim Kościele z lat 1950-2022, ma także portugalska prokuratura. Z 512 świadectw, jakie napłynęły do zespołu Strechta, podjęła się ona rozpatrzenia zaledwie 15 spraw, z których 9 zostało już umorzonych z braku dowodów.
Powodem odcinania się wymiaru ścigania od owoców pracy komisji jest też fakt, że rozmawiała ona z zaledwie 34 domniemanymi ofiarami molestowania, a zdecydowana większość z 512 świadectw opiera się na anonimowych donosach, przesłanych przez internet.
Źródło: KAI / pk
Skomentuj artykuł