Boże Dziecię prosi o naszą miłość

Boże Dziecię prosi o naszą miłość
Fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl
Libreria Editrice Vaticana

Drodzy Bracia i Siostry!

Przed chwilą wysłuchaliśmy w Ewangelii słów, które aniołowie w świętą noc skierowali do pasterzy, a które teraz Kościół nam obwieszcza: «Dziś (...) w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan. A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie» (Łk 2, 11 n.). W tym znaku danym pasterzom nie ma nic cudownego, nic nadzwyczajnego, nic wspaniałego. Zobaczą tylko Niemowlę owinięte w pieluszki, które, jak wszystkie dzieci, potrzebuje matczynej opieki; Dziecko urodzone w stajni i dlatego leżące nie w kołysce, lecz w żłobie. Znakiem Boga jest potrzebujące pomocy, ubogie Dziecko. Jedynie sercem pasterze zdołają dostrzec, że w tym Dziecku wypełniła się obietnica proroka Izajasza, której wysłuchaliśmy w pierwszym czytaniu: «Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza» (Iz 9, 5). I nam dano ten sam znak. Anioł Boży poprzez orędzie Ewangelii zachęca także i nas, byśmy w sercu podjęli drogę pozwalającą zobaczyć Niemowlę leżące w żłobie.

Bóg bliski

Znakiem Boga jest prostota. Znakiem Boga jest dziecko. Znakiem Boga jest to, że On dla nas staje się mały. To jest Jego sposób panowania. On nie przychodzi z zewnętrzną mocą i przepychem. Przychodzi jako dziecko — bezbronne i potrzebujące naszej pomocy. Nie chce nas przytłoczyć siłą. Sprawia, że nie boimy się Jego wielkości. On prosi o naszą miłość — dlatego staje się dzieckiem. Nie pragnie od nas niczego innego jak tylko naszej miłości, dzięki której spontanicznie uczymy się zgłębiać Jego pragnienia, Jego myśli i Jego wolę. Uczymy się żyć z Nim i wraz z Nim doznawać także pokory wyrzeczenia, która należy do istoty miłości. Bóg stał się mały, abyśmy mogli Go zrozumieć, przyjąć Go i kochać. Ojcowie Kościoła w ich greckim tłumaczeniu Starego Testamentu znajdowali słowa proroka Izajasza, które również św. Paweł przytacza, aby ukazać, w jaki sposób nowe drogi Boże były już zapowiadane w Starym Testamencie. Było tam napisane: «Bóg krótkim uczynił swe Słowo, skrócił je» (por. Iz 10, 23; Rz 9, 28). Ojcowie interpretowali to w dwojaki sposób.

Sam Syn jest Słowem, Logosem. Odwieczne Słowo stało się małe — tak małe, że zmieściło się w żłobie. Stało się dzieckiem, aby Słowo było dla nas uchwytne. W ten sposób Bóg uczy nas kochać maluczkich. Tak uczy nas kochać słabych. Tym samym uczy nas szacunku dla dzieci. Dziecię z Betlejem kieruje nasz wzrok ku wszystkim, zwłaszcza ku dzieciom, w szczególności cierpiącym i wykorzystywanym na świecie, narodzonym, jak i nienarodzonym. Ku dzieciom, które, jako żołnierze, wprowadzane są w świat przemocy; ku dzieciom zmuszonym żebrać; ku dzieciom cierpiącym nędzę i głód; ku dzieciom, które nie zaznają żadnej miłości. W nich wszystkich jest Dzieciątko z Betlejem, które porusza nasze sumienia, porusza nasze sumienia Bóg, który stał się mały. Módlmy się tej nocy, aby blask Bożej miłości ogarnął wszystkie te dzieci, i prośmy Boga, by pomógł nam uczynić co w naszej mocy, aby godność dzieci była szanowana; aby wszystkim ukazało się światło miłości, którego człowiek bardziej potrzebuje niż niezbędnych do życia rzeczy materialnych.

Bóg stał się dla nas darem

W ten sposób doszliśmy do drugiego znaczenia, które Ojcowie dostrzegli w tym zdaniu: «Pan krótkim uczynił swe Słowo». Słowo, które Bóg przekazuje nam w księgach Pisma Świętego, stało się z upływem czasu długie. Długie i skomplikowane nie tylko dla ludzi prostych, ale wręcz jeszcze bardziej dla znawców Pisma Świętego, dla uczonych, którzy wikłali się w szczegółach i w dotyczących ich problemach, nie potrafiąc już niemal znaleźć wizji całości. Jezus «skrócił» Słowo — pozwolił ponownie zobaczyć jego najgłębszą prostotę i jedność. Wszystko, czego nas uczą Prawo i prorocy, streszczone jest — mówi — w prostym słowie: «Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. (...) Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego» (Mt 22, 37-39). W tym zawiera się wszystko — cała wiara sprowadza się do tego jedynego aktu miłości, obejmującego Boga i ludzi. Jednak natychmiast pojawiają się pytania: Jak możemy kochać Boga całym naszym umysłem, naszą myślą, skoro trudno nam znaleźć Go za pomocą naszego umysłu, naszej myśli? Jak kochać Go całym naszym sercem i duszą, jeśli to serce potrafi dostrzec Go jedynie z daleka, a widzi w świecie tak wiele sprzeczności, które przysłaniają nam Jego oblicze?

I tutaj spotykają się dwa sposoby, na jakie «Pan krótkim uczynił swe Słowo». On już nie jest daleko. Nie jest już nieznany. Nie jest już nieosiągalny dla naszego serca. Dla nas stał się Dzieckiem i tak usunął wszelką dwuznaczność. Stał się naszym bliźnim, uzdrawiając w ten sposób także obraz człowieka, który często jawi się nam tak mało pociągający. Bóg stał się dla nas darem. Ofiarował samego siebie. Ma dla nas czas. On, Odwieczny, który jest ponad czasem, przyjął czas, wywyższył nasz czas u siebie. Boże Narodzenie stało się świętem darów, abyśmy naśladowali Boga, który dał nam samego siebie. Pozwólmy, aby nasze serce, nasza dusza i nasz umysł zostały tą prawdą przeniknięte! Kupując i przyjmując wiele prezentów, nie zapomnijmy o prawdziwym darze: abyśmy sobie wzajemnie ofiarowali cząstkę nas samych! Byśmy ofiarowali sobie nawzajem swój czas. Byśmy znaleźli czas dla Boga. Wtedy znika niepokój. Wtedy rodzi się radość, wtedy nastaje święto. A w czasie świątecznych przyjęć pamiętajmy o słowach Pana: «Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj tych, którzy nawzajem cię zaproszą, ale zaproś tych, których nikt inny nie zaprosi i którzy nie są w stanie zaprosić ciebie» (por. Łk 14, 12- -14). To właśnie znaczy, że kiedy na Boże Narodzenie robisz prezenty, nie obdarzaj wyłącznie tych, którzy dadzą coś tobie, ale daj coś temu, kto od nikogo nic nie dostanie i kto nie będzie w stanie nic dać ci w zamian. Tak postąpił sam Bóg: On zaprasza nas na swą ucztę weselną, za którą nie możemy Mu się odwzajemnić; możemy tylko przyjąć z radością. Naśladujmy Go! Miłujmy Boga; miłując Jego, miłujmy także człowieka, aby potem, miłując ludzi, odkryć w nowy sposób Boga!

Idźmy do Niego z miłością

I tak ujawnia się jeszcze trzecie znaczenie stwierdzenia, że Słowo stało się «krótkie», «małe». Pasterzom zostało powiedziane, że znajdą dziecię w żłobie przeznaczonym dla zwierząt, właściwych mieszkańców stajni. Czytając Księgę Izajasza, Ojcowie wnioskowali, że przy betlejemskim żłobie był wół i osioł. Zarazem interpretując ten tekst, dopatrywali się w tym symboliki żydów i pogan — czyli całej ludzkości — którzy potrzebują, każdy na swój sposób, Zbawiciela: tego Boga, który stał się dzieckiem. Człowiek do życia potrzebuje chleba, owocu ziemi i swojej pracy. Ale nie samym chlebem żyje. Potrzebuje pokarmu dla swojej duszy: potrzebuje sensu, którego nabierze jego życie. I tak, zdaniem Ojców, żłób przeznaczony dla zwierząt stał się symbolem ołtarza, na którym leży Chleb — sam Chrystus, prawdziwy pokarm dla naszych serc. I znów widzimy, jak stał się On mały: pod skromną postacią Hostii, w kawałeczku chleba On ofiaruje nam siebie.

O tym wszystkim mówi znak, który dany był pasterzom i który nam jest dany — dziecię, które zostało nam dane; dziecię w którym Bóg dla nas stał się mały. Prośmy Pana o łaskę, byśmy w tę noc patrzyli na żłóbek z prostotą pasterzy, abyśmy w ten sposób otrzymali radość, z jaką oni wracali do domu (por. Łk 2, 20). Prośmy Go, aby dał nam pokorę i wiarę, z jaką św. Józef patrzył na Dziecię, które Maryja poczęła z Ducha Świętego.

Prośmy, aby nauczył nas patrzeć na Nie z taką samą miłością, z jaką wpatrywała się w Nie Maryja. I prośmy wreszcie, aby światło, które zobaczyli pasterze, oświeciło i nas, i aby na całym świecie spełniło się to, o czym aniołowie śpiewali tej nocy: «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których sobie upodobał». Amen!

Benedykt XVI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Boże Dziecię prosi o naszą miłość
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.