"Rodzina meksykańska przyjęła mnie z miłością"
(fot. PAP / EPA / JOSE MENDEZ)
KAI / ml
- Czułem, że ta wielka rodzina meksykańska przyjęła i odebrała mnie z miłością, świątecznie i z nadzieją - dziękuję za otwarcie przede mną bramy waszego życia i waszego narodu - powiedział papież żegnając się z Meksykanami na zakończenie Mszy św. na terenach wystawowych w Ciudad Juárez.
Eucharystia była ostatnim punktem sześciodniowej wizyty papieża w Meksyku, która przebiegała pod hasłem "Misjonarz miłosierdzia i pokoju".
Franciszek podziękował władzom państwowym, lokalnym, Kościołowi oraz "anonimowym sługom, którzy w milczeniu dali z siebie to, co najlepsze" za organizację jego pielgrzymki, która była "świętem rodzinnym".
Zacytował fragment wiersza "Braterstwo" wybitnego pisarza meksykańskiego i laureata literackiej Nagrody Nobla w 1990 r. Octavio Paza:
Jestem człowiekiem: krótko żyję i niezmierzona jest noc.
Spoglądam w górę: gwiazdy piszą.
Nie rozumiejąc, pojmuję: ja też jestem pisany
i właśnie w tej chwili ktoś mnie sylabizuje.
- Posługując się tymi słowami ośmielam się zasugerować, że tym, co nas rozszyfrowuje i kreśli przed nami drogę, jest tajemnicza, ale rzeczywista obecność Boga, ucieleśniona konkretnie we wszystkich osobach, szczególnie najuboższych i potrzebujących, Meksyku - powiedział Franciszek.
Wyznał, że w czasie wizyty mógł zobaczyć w wielu Meksykanach "obecność Boga". - Wielu mężczyzn i kobiet swym codziennym wysiłkiem umożliwia to, że to społeczeństwo meksykańskie nie trwa w ciemnościach. Są oni prorokami jutra, są znakiem nowego świtu - powiedział Franciszek zawierzając kraj Matce Bożej z Guadalupe, która pomaga Meksykanom być "misjonarzami i świadkami miłosierdzia i pojednania".
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł