Tajwan o umowie ChRL-Watykan: będziemy obserwować represje Pekinu
Nasze relacje z Watykanem są stabilne, ale będziemy obserwować chińskie represje po zawarciu przez ChRL i Watykan przełomowego porozumienia o ordynacji biskupów pracujących w Chinach kontynentalnych - oświadczył w czwartek rzecznik MSZ Tajwanu Andrew Lee.
Zasady ordynacji biskupów od lat były kością niezgody pomiędzy Watykanem a rządzącą w Państwie Środka Komunistyczną Partią Chin (KPCh). Zawarcie umowy wzbudziło na Tajwanie obawy, że w dalszej kolejności Stolica Apostolska może nawiązać relacje dyplomatyczne z Pekinem, co wiązałoby się z zerwaniem oficjalnych stosunków z Tajpej.
"Będziemy uważnie obserwować represje i kalkulacje Chin" - powiedział dziennikarzom rzecznik tajwańskiego MSZ, komentując deklarację Pekinu, że chciałby pogłębić więzi z Watykanem. "Relacje Tajwan-Watykan są stabilne" - dodał Lee. Jako przykład dobrych stosunków podał pomoc władz Tajwanu w przebudowie siedziby nuncjatury apostolskiej w Tajpej.
Watykan jest obecnie jedynym państwem europejskim i jednym z zaledwie 17 krajów świata, które uznają władze w Tajpej za legalny rząd Chin. ChRL uważa rządzoną demokratycznie wyspę za część "jednych Chin" i nigdy nie wykluczyła możliwości użycia siły, by przejąć nad nią kontrolę.
Umowa Chin z Watykanem budzi kontrowersje wśród wiernych i hierarchów Kościoła. Niektórzy twierdzą, że pozwoli ona na normalizację życia religijnego w Chinach, ale inni mają wątpliwości, czy Stolica Apostolska powinna iść na jakiekolwiek ustępstwa wobec reżimu, który od dziesięcioleci prześladuje katolików.
Kardynał Joseph Zen - emerytowany biskup Hongkongu i najstarszy katolicki duchowny w Chinach - w ostrych słowach skrytykował zawarte porozumienie. "Prowadzą stado prosto w paszcze wilków. To niewiarygodna zdrada" - ocenił 86-letni Zen w rozmowie z agencją Reutera. Od podpisania umowy w sobotę Watykan nie wspomniał publicznie o Tajwanie - zauważa ta agencja. W komunikacie Watykanu ogłoszonym po zawarciu porozumienia napisano, że umowa ma charakter duszpasterski, a nie polityczny.
Papież Franciszek, który uchodzi za zwolennika ocieplenia relacji z komunistycznymi Chinami, zapewnił w środę, że to on, a nie chiński rząd, będzie miał ostatnie słowo w wyborze biskupów. Wezwał chińskich przywódców, by podążali naprzód z "zaufaniem, odwagą i dalekowzrocznością".
Do tej pory w ChRL pracowali biskupi mianowani przez Watykan, ale prześladowani przez władze, jak również biskupi wyznaczeni przez komunistów, ale nieuznawani przez papieża i ekskomunikowani. Chińscy katolicy, których liczbę szacuje się na ok. 12 mln, podzieleni są pomiędzy lojalny wobec władz Kościół patriotyczny, a działający w ukryciu Kościół podziemny.
KPCh zacieśnia w ostatnich miesiącach kontrolę nad życiem religijnym mieszkańców, zaostrzając m.in. represje wobec Kościoła podziemnego. Chińskie władze obawiają się, że religia może posłużyć "obcym siłom" do wywierania wpływu na społeczeństwo i propagowania w nim zachodniego systemu wartości.
Skomentuj artykuł