Transpłciowa filozofka przyjęła księdza po kolędzie: „Drzwi kościoła są dla mnie otwarte, ale sakramenty nie”

Maria Minakowska, filozofka, genealożka i twórczyni Genealogii Potomków Sejmu Wielkiego, w trakcie swojej tranzycji, otworzyła drzwi księdzu podczas wizyty duszpasterskiej. Jak sama podkreśla, rozmowa była ciekawym doświadczeniem zarówno dla niej, jak i dla duszpasterza, który po raz pierwszy zetknął się z osobą transpłciową.
- Maria Minakowska, transpłciowa filozofka, przyjęła księdza po kolędzie w Tarnowie, co było dla niego zaskoczeniem.
- Kapłan zapewnił, że drzwi kościoła są dla niej otwarte, ale odmówił jej prawa do sakramentów.
- Minakowska nie planuje apostazji, ale krytykuje brak otwartości Kościoła na osoby transpłciowe.
- Wsparcie bliskich, w tym córki i konserwatywnej siostry, pomogło jej przejść tranzycję w późnym wieku.
Spotkanie z zaskoczeniem
Kiedy ksiądz zapukał do drzwi, zapewne spodziewał się spotkania z mężczyzną widniejącym w parafialnej kartotece jako Marek Jerzy Minakowski. Zamiast tego drzwi otworzyła Maria – filozofka będąca w trakcie swojej tranzycji. Ksiądz, choć wyraźnie zaskoczony, zareagował życzliwie.
– Na wstępie zapytał: "Co nowego?" Odpowiedziałam, że bardzo dużo – zmieniłam płeć – opowiada Minakowska.
– Chciałam się dowiedzieć, jak w praktyce wygląda traktowanie osób takich jak ja w Kościele.
Drzwi otwarte, ale sakramenty nie
Podczas rozmowy ksiądz zapewnił Marię, że drzwi kościoła są dla niej zawsze otwarte. Kiedy jednak zapytała o możliwość przyjmowania sakramentów, kapłan zasępił się i ostatecznie odpowiedział, że w tej kwestii Kościół pozostaje nieprzejednany.
– Mam poczucie, że odezwała się w nim przede wszystkim asekuranckość – ocenia Minakowska.
– Na pożegnanie życzyliśmy sobie wszystkiego najlepszego, ale oboje wiedzieliśmy, że nasze ścieżki w Kościele pozostają rozbieżne.
Filozoficzne spojrzenie na wiarę
Maria Minakowska, choć krytyczna wobec instytucji Kościoła, nie planuje apostazji. Podkreśla, że jej podejście do religii jest bardziej filozoficzne.
– Religia katolicka ma wiele ciekawych intuicji, ale trzyma się dawnych form. Nie nadąża za współczesną wiedzą psychologiczną czy neurologiczną – zauważa filozofka.
Jednocześnie dodaje, że tranzycja była dla niej momentem przełomowym.
– Już nie muszę czekać na śmierć, żeby być szczęśliwą – mówi.
Wyzwania i wsparcie w tranzycji
Tranzycja Minakowskiej zaczęła się dopiero po pięćdziesiątce, kiedy poczuła, że jej córka jest bezpieczna i nikt nie będzie mógł podważać jej prawa do opieki nad dzieckiem.
Proces ten rozpoczął się od małych zmian – różowych włosów, paznokci hybrydowych, a później trwałego makijażu, który uznała za symboliczny krok w kierunku zamknięcia etapu męskiej tożsamości.
– Nie da się tego zmyć i wrócić do poprzedniego życia – tłumaczy.
Rodzina i otoczenie
Minakowska cieszy się wsparciem swoich bliskich. Jej córka, mimo własnych trudności zdrowotnych, wspiera matkę na każdym kroku. Siostra, konserwatywna katoliczka i matka sześciorga dzieci, również nie odrzuciła Marii.
– Jestem w uprzywilejowanej sytuacji – przyznaje. Mam środki i wsparcie, którego brakuje wielu młodym osobom transpłciowym.
Prosty przekaz
– Chciałam pokazać księdzu, że te "elgiebety", którymi straszy się na kazaniach, to mogą być miłe starsze panie, które nikomu nie robią krzywdy – podsumowuje.
Źródło: wp.pl / jh
Skomentuj artykuł