Patroni dialogu zamordowani przez dżihadystów
"Poderżnęliśmy im gardła" - taką wiadomość otrzymał biskup od grupy fundamentalistów, która porwała zakonników z klasztoru. Co oznacza dla nas taki koniec misji?
W Algierii właśnie skończył się socjalizm. Jednopartyjne rządy Frontu Wyzwolenia Narodowego (FLN) zakończyły się w tym samym czasie, gdy w Polsce obrady rozpoczynał Okrągły Stół.
Lokalny Gorbaczow, Szadli Bendżedid wprowadzając system wielopartyjny, nie spodziewał się jednak, że w pierwszych wolnych wyborach w 1991 roku niemal połowę głosów zdobędzie Islamski Front Ocalenia. Doszło do starć między przedstawicielami FLN (socjalistami) a zwolennikami Frontu Ocalenia. Władzę parlamentu i prezydenta przejęła armia, która wykorzystała chaos związany z transformacją ustrojową. Partię islamistyczną zdelegalizowano, a jej przywódców zamknięto w więzieniu.
W grudniu 1992 roku bardziej radykalni przywódcy Islamskiego Frontu Ocalenia powołują grupę zbrojną (GIA), która organizuje szereg zamachów. Zasilana przez weteranów wojny z komunistami w Afganistanie, terroryzuje dużą część kraju. GIA wzywa do ustanowienia kalifatu oraz nakazuje "Żydom i chrześcijanom" opuszczenie "muzułmańskiej ziemi Algierczyków".
Do marca 1994 roku terroryści mordują 109 cudzoziemców, porywają - zgodnie z szacunkami - kilkanaście tysięcy kobiet. W 1995 i 1996 roku przeprowadzają zamachy terrorystyczne w stolicy Francji, które miały być zemstą za wsparcie dla rządzącej w Algierii junty wojskowej. Rząd w tym czasie tworzy antyislamistyczną samoobronę - wstępuje do niej niemal milion osób.
Ogółem w wyniku krwawej wojny domowej, która trwa do stycznia 2000 roku, ginie około 200 tysięcy osób.
Zbliżenie do Innego
Ofiarą tej wojny był bp Pierre Claverie, biskup Oranu w latach 1981-96. Mimo dramatycznych walk oraz gróźb ze strony GIA, Claverie postanowił pozostać w Algierii. Zdziwionym odpowiadał, że to jego ojczyzna.
Urodził się we francuskiej rodzinie właśnie tutaj, w Algierii, która w była wówczas częścią Francji prowadzącej aktywnie rasistowską politykę. Algierczycy nie-francuskiego pochodzenia stanowili część społeczeństwa II kategorii. Polityka ta znajdowała swoje odzwierciedlenie w Kościele katolickim, którego członkami w zdecydowanej większości byli biali Francuzi.
Bp Claverie mówił, że choć katolicy nie byli częścią rasistowskiego układu, to jednak byli "obojętni". "Ignorowaliśmy większość mieszkańców tego kraju. Mogłem przeżyć dwadzieścia lat w tym, co teraz nazywam «bańką kolonialną», nie widząc nawet innych" - pisał.
To właśnie to doświadczenie sprawiło, że zaczął "szukać Innego", chciał "nadrobić spotkanie". Mówił, że spotkanie katolików i muzułmanów w byłych koloniach francuskich na terenie Afryki Północnej to "punkt pęknięcia". Wypełnianie go stało się kluczową misją bpa Claverie, gdyż tylko tak, jego zdaniem, mógł wypełnić misję przekazaną przez Chrystusa.
Claverie kontynuował w ten sposób ideę kard. Léona-Etienne Duvala, metropolity Algieru, którego boleśnie dotykał fakt, że Kościół katolicki odwrócił się od najuboższych, nie bronił sprawiedliwości najmniejszych, tylko dlatego, że byli Arabami i muzułmanami. Wbrew oczekiwaniom swoich rodaków, kardynał przestał nawracać na chrześcijaństwo wykluczonych, ale zaczął świadczyć o miłości braterskiej, odrzucając postawę neutralności. "Kościół istnieje nie sam dla siebie, ale by dawać świadectwo solidarności, tak jak czuwa się przy łóżku chorego przyjaciela" - mówił.
Budowanie dialogu z wykluczonymi nie polegało przy tym na zastosowaniu "taktyki zmierzającej ku nawróceniu Innego", ale na uznaniu jego wyjątkowości oraz słuchaniu wypływającym z pragnienia poznania tego, czego Algierczycy - muzułmanie - mogą nas nauczyć o Bogu.
Zbliżenie do muzułmanów
Źródłem takiego myślenia o muzułmanach - tak bliskich nam w wierze, ale tak odległych ze względów historycznych - był bł. Karol De Foucauld, francuski mnich żyjący w samym środku Sahary. Ruszył do algierskich pustkowi Hoggaru, by stać się bliski muzułmanom - poznać ich kulturę, wiarę i zaangażować się w działania, które przysłużą się ich godności. Jak mówił Herbert Hartl ze Zgromadzenia Małych Braci Jezusa, Karol szedł do muzułmanów "nie z krzyżem w ręce, lecz z miłością i dobrem".
To właśnie Karol był nauczycielem ojca Christiana de Chergé, przeora zakonu trapistów w Tibhirine. Te same słowa Ewangelii wstrząsnęły również jego życiem: "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 40). I wzbudziły w nim pragnienie do bycia bratem wszystkich ludzi.
Był poruszony tym, jak biali katolicy z Europy traktują swoich braci muzułmanów, ale też z jaką niewiedzą i uprzedzeniami musiał zmagać się w spotkaniu z Algierczykami. Dobrze pokazuje to niezwykłe spotkanie z Mohamedem, ojcem dziesiątki dzieci, który uratował mu życie w czasie wojny domowej, gdy młody Christian służył w armii francuskiej tłumiącej niepodległościowe zapędy Algierczyków. Francuz zapewnił, że będzie modlił się za Mohameda do końca życia. "Wierzę, że będziesz się za mnie modlić. Ale chrześcijanie przecież nie wiedzą, jak się modlić" - odparł Algierczyk, którego partyzanci zamordowali dzień później. Christian nigdy o nim nie zapomniał: "to w krwi tego przyjaciela zobaczyłem, że moje powołanie do naśladowania Chrystusa oznaczało żyć w tym kraju, w którym został udzielony mi największy dar miłości".
Wstąpił do trapistów, przyjął algierskie obywatelstwo i na zawsze postanowił związać się z Algierią. Posiadając głęboką wiedzę o islamie i szacunek dla jego wyznawców, założył w Tibhirine grupę "Rabat es-Salam" (arab. Wspólnota pokoju). Katolicy razem z muzułmanami czytali poszczególne fragmenty Biblii i Koranu, medytowali i dzielili się świadectwem.
Bardzo dobrym przykładem jego podejścia do współpracy katolików i muzułmanów, dialogu dwóch religii, był moment, w którym - jako przeor klasztoru w Tibhirine - postanowił oddać część klasztoru na salę modlitwy dla lokalnej społeczności: "nasz dzwon i muezzin rozbrzmiewają jednocześnie lub na przemian w obrębie tych samych murów i trudno jest nie przejąć wezwania do modlitwy, skądkolwiek ono płynie, jako przypomnienie o komunii, panującej w sercu Tego, ku któremu zwracamy się z tym samym zawierzeniem".
Krew biskupa i 21 towarzyszy
"Tibhirine" w języku Berberów oznacza "nawodniony" bądź "podlany ogród". Tej nocy, z 26 na 27 marca 1996 r. gdy terroryści z GIA wtargnęli do klasztoru i uprowadzili braci, nie wiadomo było jeszcze, że ziemia ta zostanie podlana ich krwią. Na czele z ojcem Christianem trapiści z Tibhirine postanowili nie opuszczać Algierczyków, swoich rodaków. Pomimo apeli Jana Pawła II, różnych organizacji i rządów - ostatecznie zakonnicy zostali zamordowani.
"Poderżnęliśmy im gardła" - taką wiadomość opublikował 21 maja 1996 roku ówczesny lider GIA, Dżamal Zituni, po tym jak rząd Francji nie zgodził się na wymianę zakonników na aresztowanych terrorystów. Po 9 dniach odnaleziono ich głowy (bez ciał), które pochowano w siedmiu prostych grobach przy klasztorze w Tibhirine. Prawdopodobna data ich śmierci to 21 kwietnia. O tej historii mówi znany film "Ludzie Boga".
Zaledwie kilka tygodni później zamordowano "biskupa muzułmanów", Pierre'a Claverie. 1 sierpnia 1996 roku zginął w wyniku wybuchu samochodu pułapki razem ze swoim przyjacielem Mohamedem Bouchikhi, muzułmaninem.
W tym samym czasie abp Henri Teissier, ordynariusz Algieru, pozostawił katolickim duchownym i siostrom wolny wybór: każdy, ze względu na ogromne zagrożenie, mógł wyjechać. Mimo to, bardzo wielu zostało. Ordynariusz nie zrezygnował też z lokalnego zwyczaju, by po Mszy świętej w katedrze Matki Bożej Afrykańskiej, przed odśpiewaniem na końcu "Zdrowaś Mario", recytować po arabsku fragmenty sury Koranu poświęconej Maryi, matce Jezusa. To właśnie w absydzie tej świątyni w Algierze znajduje się stary, XIX-wieczny napis: "Matko Boża, módl się za nami i za muzułmanami". W latach 90. XX wieku na jednej ze ścian anonimowy Algierczyk ufundował tablicę na cześć "19 braci Jezusa, dzieci Algierii, zamordowanych przez terrorystów".
Beatyfikacja
Pierwszy raz w historii Kościoła Katolickiego na terenie państwa muzułmańskiego będzie miała beatyfikacja. W sanktuarium Matki Bożej w Oranie 8 grudnia br. na ołtarze trafi bp Claverie i jego 18 towarzyszy, w tym siedmiu trapistów z Tibhirine.
"Niech ich przykład pomoże nam w naszym dzisiejszym życiu. Ich beatyfikacja będzie dla Kościoła i dla świata, bodźcem i apelem o budowanie razem świata pokoju i braterstwa" - napisali w komunikacie przedstawiciele episkopatu Algierii.
W wywiadzie dla włoskiego dziennika Avvenire, o. Becker - trapista obecny w klasztorze w Tibhirine podczas porwania, przyjaciel ojca Christiana - powiedział, że najważniejsze dla niego, gdy wspomina zakonników, jest ich "orędzie ubóstwa, całkowitego oddania się Bogu i ludziom, dzielenia ze wszystkimi wrażliwością i współczuciem wobec kondycji grzeszników, którym już przebaczono".
"Chodzi również o uświadomienie sobie, że tylko będąc bezbronnym można spotkać islam i odkryć w muzułmanach część pełnego oblicza Chrystusa" - dodał o. Becker.
Oprócz trapistów i bpa Claverie beatyfikowani zostaną:
- brat Henri Vergès, siostra Paul-Hélène Saint Raymond, zamordowani 8 maja 1994 roku w bibliotece diecezjalnej;
- siostry Esther Paniagua Alonso i Caridad Álvarez Martin, Małe Siostry Jezusa zamordowane w drodze na Mszę św. w Bab el-Oued 23 października 1994 r.;
- czterech Ojców Białych (Alain Dieulangard, Jean Chevillard, Christian Chessel i Charles Deckers), zamordowanych w czasie "egzekucji" z kałasznikowów na dziedzińcu ich domu w Tizi Ouzou 27 grudnia 1994 r.; o. Charles dotarł do Tizi Ouzou dzień wcześniej, by świętować imieniny ojca Jeana;
- Siostry Bibiane Leclerc i Angela-Marie Littlejohn, pracujące na rzecz sierot w Algierze; zginęły w dzielnicy Belcourt 3 września 1995 roku;
- Siostra Odette Prévost, która czekała na samochód, który miał ją zabrać na Mszę św. Zginęła 10 listopada 1995 roku;
- Trapiści: Christian de Chergé, Luc Dochier, Christophe Lebreton, Bruno Lemarchand, Michel Fleury, Célestin Ringeard, Paul Favre-Mirille (porwani w nocy 26 marca 1996, ich głowy znaleziono dopiero 30 maja 1996 r.);
- bp Pierre Claverie, zamordowany w wyniku wybuchu bomby w samochodzie;
Już obecnie tysiące pielgrzymów dociera do Tibhirine, które stało się "ogrodem" przyciągającym wielu - w tym ok. 95 procent muzułmanów. "Ich świadectwo to prowokacja" - mówi trapista, Thomas Georgeon, postulator w procesie beatyfikacyjnym współbraci - "Szczególnie w klimacie nieokiełznanego indywidualizmu, który prowadzi nas do tego, abyśmy zawsze siebie stawiali na pierwszym miejscu, abyśmy zawsze szukali uznania tylko siebie w relacjach z innymi".
Tak, jak nakazał o. Christian, przy drzwiach do kaplicy w klasztorze w Tibhirine do dziś leżą Koran i Biblia.
(fot. symbol beatyfikacji przygotowany przez Episkopat Algierii)
Karol Wilczyński - dziennikarz DEON. pl. Współtwórca islamistablog.pl. Członek Rady ds. Ekumenii i Dialogu Międzyreligijnego Archidiecezji Krakowskiej
Skomentuj artykuł