Rekolekcje, jakich wcześniej nie przeżywałam

Rekolekcje, jakich wcześniej nie przeżywałam
(fot. Daria Tyborska)

Mam nadzieję, że owocem wysiłków, będzie wiara, która przemienia naszą codzienność. I że ta wiara, przemieniając każdego z nas, będzie również przemieniała Kościół. Czy tak będzie?

Wiele lat temu razem z Anną Marią Jopek nuciłam: „Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat…”. I stało się. Nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, że świat może zahamować w sposób tak gwałtowny… To nagłe przejście od hałasu i rytmu codziennych obowiązków do ciszy i dużej ilości wolnego czasu przyniosło mi niespodziewane rekolekcje w życiu codziennym. Wielkopostne rekolekcje, jakich wcześniej nie przeżywałam.

Wejść do swojej izdebki

Pierwsze dni były oswajaniem nowej rzeczywistości. Mimo wielu adresowanych do katolików propozycji, jakie pojawiły się w sieci, szybko przekonałam się, że ekran komputera w moim przypadku nie sprzyja ani skupieniu, ani modlitwie. Mogłam jednak na nowo odkryć, że gdy „wchodzę do mojej izdebki i modlę się do Ojca mojego, który jest w ukryciu” (por. Mt 6,6), to On karmi moje serce. Wystarczy cisza i pragnienie spotkania. Wróciłam do Liturgii Godzin, wplatając w moją codzienność psalmy i pozwalając, by niosły mnie przez to, co trudne i stawały się moim uwielbieniem. Czułam dzięki temu jedność z ludźmi, których nie znam, ale którzy w ten sam sposób modlą się na całym świecie.

Jeszcze mocniej uświadomiłam sobie, że Kościół to nie tylko nasze pobożne przyzwyczajenia, ale wspólnota, której zasięg jest dużo większy niż ten, jaki wyznaczają muzy świątyń. Moja przynależność do Kościoła wynika z tego, że zostałam w nim ochrzczona. Odkrywanie tego faktu na nowo jest jednym z największych darów tego czasu. Może wszyscy jesteśmy do tego zaproszeni? Jak zmieniłby się Kościół, gdybyśmy w kolejne dni i wyzwania codzienności wchodzili, wsłuchując się w słowa, jakie nad każdym z nas zostały kiedyś wypowiedziane:

Bóg wszechmogący, Ojciec naszego Pana, Jezusa Chrystusa, który cię uwolnił od grzechu i odrodził z wody i z Ducha Świętego, On sam namaszcza ciebie krzyżmem zbawienia, abyś włączona do ludu Bożego, wytrwała w jedności z Chrystusem Kapłanem, Prorokiem i Królem na życie wieczne.

Kościół domowy

Czas pandemii to dla mnie okazja do odkrywania na nowo tego, co znaczą dobrze znane słowa, takie jak chrzest, kapłaństwo powszechne czy Eucharystia. „Eucharisto” znaczy przecież „dziękuję”, a dziękczynienie może przenikać i przemieniać wszystko, co dzieje się we mnie i wokół mnie – może szczególnie właśnie teraz. Moja zwyczajna codzienność, pełna zmagań, w których mogę szukać Bożej obecności, i pełna moich małych „dziękuję” może budować Kościół.

Bardzo mocno doświadczyłam tego w czasie Wielkiego Tygodnia. Triduum Paschalne nie oznaczało dla mnie w tym roku uroczystej liturgii w kościele. Musiałam znaleźć inny sposób, swój sposób na to, by naprawdę świętować. W Wielki Czwartek upiekliśmy z dziećmi przaśne chleby i modliliśmy się za kapłanów. W Wielki Piątek w centralnym miejscu naszego rodzinnego stołu stanął krzyż. Pozwoliłam sobie na doświadczenie tęsknoty i poszukiwania obecności cierpiącego i zmartwychwstałego Jezus w mojej codzienności. Odkryłam dzięki temu, że nieidealny Kościół, wspólnota, za którą tęsknię, jest moim domem, a mój nieidealny dom jest Kościołem.

Być ambasadorem nadziei

Pod koniec stycznia pojechałam do Warszawy na spotkanie Rodziny Sacre Coeur, czyli osób świeckich, pragnących żyć duchowością Najświętszego Serca Jezusa. Nie sądziłam, że hasło, które prowadziło nas przez czas spotkania i przez kolejne tygodnie, stanie się tak aktualne. Wtedy, jeszcze przed wybuchem pandemii, zastanawialiśmy się, jak „być ambasadorem nadziei w zranionym i błogosławionym świecie”. Kilka tygodni później to wezwanie wróciło do mnie ze zdwojoną siłą. Poczułam, że to moje zadanie, że świat bardzo potrzebuje Dobrej Nowiny o tym, że Jezus jest Bogiem-z-nami i nigdy nas nie opuszcza.

Wybuch pandemii i wszystkie emocje, jakie są z tym związane, wyraźniej zarysował podziały, jakie widać w naszym myśleniu o Bogu, człowieku i Kościele. Niektórzy chcieli widzieć w tych wydarzeniach karę za grzechy. Inni bagatelizowali zagrożenie, mówiąc, że w kościele nie można się zarazić koronawirusem, oczywiście pod warunkiem że ma się wystarczająco silną wiarę. Oprócz licytowania się, kto jest bardziej wierzącym katolikiem, takie hasła niosły często lęk i zamieszanie. Tym mocniej czułam jednak, że najlepszym z możliwych kierunków jest tak działać, by „być ambasadorem nadziei”. I tym bardziej dziękowałam za wszystkich, którzy pokazywali to swoim życiem – za siostry zakonne opiekujące się chorymi, za wolontariuszy działających często po cichu i anonimowo, za wszelkie przejawy życzliwości i solidarności, jakich doświadczyłam.

Jak zmieni się Kościół?

Wierzę, że ten czas to rekolekcje dla nas wszystkich. Mam ogromną nadzieję, że owocem wysiłków, jakie podejmujemy, by mimo utrudnień trwać „w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i modlitwach”, będzie wiara, która przemienia naszą codzienność. I że ta wiara, przemieniając każdego z nas, będzie również przemieniała Kościół.

Czy tak będzie? Nie wiem. Jednak kiedy w końcu po długim czasie, po złagodzeniu ograniczeń, poszłam do kościoła, miałam łzy w oczach, gdy usłyszałam dobrze znane słowa: „Panie, dobry jak chleb, bądź uwielbiony od swego Kościoła”. Całą sobą czułam – Chleb, Kościół, uwielbienie. A gdy już opuściłam mury świątyni, zwracałam baczną uwagę nie na to, by nie dotykać rękami twarzy czy prawidłowo założyć maseczkę, ale by nie zacząć tańczyć. Tyle było we mnie radości. Świadomość tego, jak wiele osób tę radość rozumie i podziela, przypomina mi, że Kościół to nie tylko wspólnota, ale i Oblubienica. Nieidealna, wiem. Ale tęsknota i radość mają ogromną moc przemiany.

WIĘCEJ TEKSTÓW ZNAJDZIESZ TUTAJ:

(fot. AJ / DEON.pl)(fot. AJ / DEON.pl)

Aktywna zawodowo mama dwójki dzieci, na co dzień dentystka i magister psychologii. Od lat zakochana w swoim mężu, od zawsze i chyba z wzajemnością - w życiu i górach. Autorka bloga Chrześcijańska Mama i autorka książek "Pogoda ducha. Pełna uczuć jesteś boska!" i "Ile lat ma Twoja dusza?"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Maja Komasińska-Moller

Twoja ciąża jest wyjątkowa, bo jest… Twoja. Jest wyjątkowa, bo dzieje się teraz. Dzień po dniu w Twoim ciele rośnie nowy człowiek. Dzień po dniu, powolutku, coraz pełniej stajesz się mamą. To dobry czas, czas...

Skomentuj artykuł

Rekolekcje, jakich wcześniej nie przeżywałam
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.