Historia św. Marcina I jako żywo przypomina losy Jezusa, którego był namiestnikiem na ziemi. Wybrany na Stolicę Piotrową przy aplauzie i entuzjazmie wielu, niedługo potem znalazł swoją Kalwarię i zmarł jako męczennik na wygnaniu w okolicach Sewastopola na dzisiejszym Krymie. Kościół wspomina go w liturgii 13 kwietnia.
Św. Jan kończy swoją Ewangelię wspomnieniem o spotkaniu Jezusa z uczniami. Jest ono przedłużeniem cudownego połowu ryb i objawienia się Zmartwychwstałego apostołom. Ewangelista jest świadom, że w swoim opowiadaniu umieścił tylko wybrane wydarzenia z działalności Jezusa. Opowiadania w ewangeliach nie są wyczerpującym opisem tego, co Jezus zdziałał, co powiedział. Ale to, co zapisano wystarcza człowiekowi, aby spotkać się z Bogiem, uwierzyć w Niego. Ewangelie pisane były przez konkretnych ludzi i do konkretnych wspólnot. My także mamy tylko tę możliwość poznawania i przybliżania się do Jezusa. Czytanie Ewangelii, poznawanie jej jest dla nas najlepszą drogą do spotkania Boga i odpowiedzi na powołanie, które On do nas kieruje.
Za czasów tego świętego papieża skończyła się bardzo ważna epoka. Chrześcijaństwo, które co dopiero wyszło z katakumb i ostatecznie zostało uznane, musiało się mierzyć z nową rzeczywistością, jak podziały, kłopoty z ortodoksją, czy rozwój struktury administracyjnej Kościoła. Takie były wyzwania, które stanęły przed św. Juliuszem I. Kościół wspomina go w liturgii 12 kwietnia.
Deon.pl
„Dialogi w połowie drogi” o radości paschalnej. Łatwo o niej mówić, ale trudno w nią uwierzyć, trudno jej zawierzyć, a jeszcze trudniej ją wyrazić. Ewa Skrabacz i Wojciech Ziółek SJ rozmawiają o tym, dlaczego tak się dzieje i czego potrzeba, by rzeczywiście, szczerze i długo – przez całe 50 dni okresu wielkanocnego – cieszyć się Zmartwychwstaniem.
Opowiadanie o zjawieniu się Jezusa po zmartwychwstaniu nad jeziorem Genezaret ma wyjątkowy charakter u św. Jana. Apostołowie są tym razem w Galilei, nad jeziorem, miejscu ich wychowania się i pracy, zanim zostali powołani do tego, by być rybakami ludzi. Wracają zatem do krajobrazów «młodości», wychodzą z zamknięcia Wieczernika. Otwarta przestrzeń jeziora, krajobrazy znane z wcześniejszych doświadczeń, kontakt z rzeczami, które znali sprawia, że stają się spokojniejsi. Mogą sobie pozwolić na to, co lubią, co znają, w czym są po prostu dobrzy. Apostołowie, jednakże nie wracają już tacy sami. Lata spędzone z Mistrzem zmieniły ich całkowicie. Tutaj bowiem, nad jeziorem spotkali się z Jezusem, tutaj zostali powołani. Jezus chodził po tej wodzie. I teraz po powrocie, nawet mimo woli, apostołowie musieli mieć wszystkie te obrazy przed oczyma. Wracają do znanych sobie miejsc, ale oni nie są już ci sami. Nie spodziewali się też działania Jezusa, które niejako na nowo podrywa ich do życia.
11 kwietnia Kościół wspomina pierwszą świętą, która zmarła w XX wieku i została kanonizowana kilkadziesiąt lat po śmierci. Było jej dane doświadczenie pasyjne, przez cierpienie, chorobę, aż po stygmaty. Miała szczególną więź ze swoim Aniołem Stróżem. To historia św. Gemmy Galgani.
Po paru dniach od ukrzyżowania i śmierci Jezusa, uczniowie trwają jeszcze w zamieszaniu i sparaliżowani są strachem. Pozostają zamknięci w Wieczerniku. Mają już świadomość, że coś zaskakującego się dzieje. Piotr i Jan byli przecież w pustym grobie, Maria Magdalena opowiadała o spotkaniu z Jezusem. Oni jednak byli zamknięci, gdyż nie bardzo wiedzieli, co to miałoby znaczyć i jakie mogą być tego konsekwencje. Bardzo mocno tkwi w nich strach. Uczniowie jeszcze nie mieli doświadczenia Ducha, nie był On bowiem zesłany. Słyszeli niejednokrotnie z ust Jezusa zapowiedź Jego przyjścia, ale nie doświadczyli go jeszcze.
10 kwietnia Kościół wspomina św. Magdalenę z Canossy. Jest założycielką całej Rodziny Kanosjańskiej, rodzin zakonnych Córek i Synów Miłości i ruchu świeckich. Urodziła się w marcu 1774 roku w Weronie, w sławnej rodzinie. W jej żyłach płynęła krew księżnej Matyldy z Toskanii, pani w Canossie, jednej z najważniejszych postaci średniowiecza włoskiego.
Maria Magdalena była kobietą wierną i oddaną. Doświadczyła wiele dobra od Chrystusa. Spotkanie z Nim przemieniło jej życie, nadało mu sens. Ewangelista pisze, że Chrystus wyrzucił z niej siedem złych duchów. Uratował ją ze stanu duchowego, który był bardzo trudny. Możemy przypuszczać, że była osobą wrażliwą, która chciała dobrze przeżyć swoje życie. Doświadczenie spotkania z Jezusem było tak mocne dla Marii, że bycie przy Nim stało się sensem jej życia. Była teraz jak jeden z apostołów, towarzyszyła Jezusowemu głoszeniu królestwa Bożego i stała się prawdziwym zwiastunem dobrej nowiny dla uczniów i dla całego świata. Dlatego tak ważne jest jej spotkanie ze Zmartwychwstałym. Ono może nas wiele nauczyć.
Zapraszamy do wysłuchania wielkanocnego odcinka podcastu „Tak myślę”. Tym razem Tomasz Terlikowski nie komentuje bieżących spraw w Kościele. Rozmawia natomiast z biblistką prof. Kaliną Wojciechowską o różnych obliczach opowieści ewangelicznej dotyczącej męki i ukrzyżowania Chrystusa z perspektywy męskiej i żeńskiej.
Wielki Piątek to szczególny dzień w liturgii Kościoła, ale też szczególny czas smutku i żałoby. Dzisiaj właśnie w drastyczny sposób spełniają się słowa ewangelisty Jana, który mówił o Słowie, że przyszło do swojej własności, ale swoi Go nie przyjęli (por. J 1).
Św. Jan jako naoczny świadek, jedyny z apostołów, który wytrwał przy Jezusie do końca, aż po krzyż, opisuje te wydarzenia po wielu latach. Tylko On opisuje ‘testament Jezusa’ z krzyża i powierzenie jego opiece Matki Najświętszej.
Wspominana w Kościele 6 kwietnia męczennica zginęła broniąc się przed gwałtem. Oręduje za ofiarami tego rodzaju przestępstw. Błogosławioną Pierinę Morosini wyniósł do chwały ołtarzy Jan Paweł II.
Modlitwa arcykapłańska Jezusa należy do mowy pożegnalnej, jak ją opisuje św. Jan. Kończy ona spotkanie Jezusa z uczniami w wieczerniku. Po wysłuchaniu tych słów, uczniowie wychodzą, sprawy zaczynają się toczyć w zupełnie innym rytmie. Tutaj uczestniczymy jeszcze w spotkaniu, które odbywa się w spokojnej, przyjacielskiej atmosferze, w poczuciu bezpieczeństwa. Perspektywa męki jest cały czas obecna, wspomina o niej Jezus, przygotowuje na nią uczniów, ale jest ona także w jakiś sposób odległa. Modlitwa arcykapłańska kończy spotkanie z uczniami. Jest zatem swoistym testamentem, jak go ukazał autor ewangelii.
Julianna jest mniej znaną świętą, która jednak miała ogromne znaczenie dla zrozumienia kultu Eucharystii i ustanowienia jednej z najważniejszych uroczystości liturgicznych, a mianowicie Uroczystości Ciała i Krwi Pańskiej, potocznie zwanej Bożym Ciałem. 5 kwietnia Kościół wspomina w liturgii św. Juliannę z Cornillon, nazywaną też św. Julianną z Liege.
Żydzi co roku przeżywali Paschę, która im przypominała wyjście narodu z Egiptu, z niewoli, przypominała wejście do ziemi obiecanej. Jezus w czasie ostatniej wieczerzy znajduje się wśród swoich. Pożegnania są zawsze okazją do przekazania testamentalnych życzeń i poleceń. Dla Jezusa jest to czas Jego Paschy. Wchodzi w ciemność swojej męki. Jest tego do końca świadom i wybiera ją osobiście. Nie cofa się przed męką, choć miałby taką możliwość. Towarzyszenie Jezusowi w Jego passze jest naszym wchodzeniem na drogę męki, na drogę krzyża. Nie mogę być pewny tego, co mnie spotka. Na czym mogę się oprzeć? Oparciem może być zapewnienie wiecznej obecności Jezusa ze swoimi uczniami. Jest to także światło dla mnie na wszelkiego rodzaju ciemności i trudy życiowe.
4 kwietnia Kościół wspomina w liturgii wielkiego świętego kościoła zachodniego, o którym potomni mówili, że miał polot Platona, wiedzą równał się z Arystotelesem, piękną mową z Cyceronem, był wszechstronny, jak ociemniały Dydym Aleksandryjski, powagą nauki równał się ze św. Hieronimem, głębią teologii ze św. Augustynem, a świętością życia ze św. Grzegorzem Wielkim. Takim był św. Izydor z Sewilli, którego dzisiaj wspominamy.
Wielkotygodniowe „Dialogi w połowie drogi” podejmują temat na wskroś paschalny. Ewa Skrabacz i Wojciech Ziółek SJ rozmawiają o tragedii ludzkiego grzechu i o cudzie Bożego miłosierdzia. Rozmawiają jak grzesznik z grzesznikiem, jak zdrajca ze zdrajcą, jak Judasz z Judaszem. Rozmawiają szczerze.
Przypowieść o winnym krzewie Jezus wygłasza w Wieczerniku, w czasie ostatniej wieczerzy. Św. Jan poświęca na opis tych chwil bardzo wiele miejsca. Ostatnie spotkania z uczniami przed śmiercią czyni on centralnym elementem swojej Ewangelii. Przebija z nich bardzo osobisty stosunek Jezusa do swoich uczniów. Ostatnie pouczenia, ostatnie słowa, jakby testament zostają w ich uszach i są z nimi na zawsze. Św. Jan wraca do nich po latach. To nam uświadamia, że pewne wydarzenia, pewne przeżycia zostają w nas i pracują przez wiele lat, czasami przez całe nasze życie.
Trwa ostatnia wieczerza. Apostołowie uczestniczą w pożegnalnym spotkaniu z Jezusem, ale nie są do końca świadomi tego, co się naprawdę dzieje. Nie wiedzą co się dzieje z Judaszem, dlaczego odchodzi. Piotr jest bardzo zaskoczony wszystkim i widać, że nie zna siebie samego. Nie rozumie powagi sytuacji. Nie jest w żaden sposób przewidujący. Trwa w iluzji. Jan i Piotr nie potrafią dobrze ocenić sytuacji. Także pozostali apostołowie są zmieszani. Tomasz i Filip nie rozumieją słów Jezusa. Do apostołów nie dociera prawda o powadze chwili, nie potrafią dobrze ocenić ani działania Chrystusa, ani swoich sił, ani przewidzieć rozwoju sytuacji.
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}