Poważny problem, przed którym stoi Kościół

Poważny problem, przed którym stoi Kościół
(fot. shutterstock.com)

To nie wydarzy się w tym roku, może nie za 5 lat, może nie za 10. Ale jestem przekonany, że za naszego życia dojdzie do rewolucji, na którą Kościół nie jest gotowy.

Co więcej, dziwi mnie fakt, że głośno o tym nie mówimy. Bo sprawa jest z gatunku tych, które dotykają fundamentów naszej wiary. Zaryzykuję twierdzenie, że od jej rozwiązania zależy mniej więcej tyle samo, co od wielkich sporów chrystologicznych z epoki Ojców Kościoła. Krótko mówiąc, czeka nas wielka zmiana w myśleniu. Nie obudźmy się z ręką w nocniku.

Serial prawdę ci powie

DEON.PL POLECA

Przez kilka ostatnich tygodni uważnie obejrzałem wszystkie odcinki "Czarnego Lustra" i "Modyfikowanego Węgla". Oba obrazy prezentują czasem bliższą, czasem dalszą wizję rzeczywistości i pokazują problemy, jakie mogą wiązać się z jej nadejściem. Jedno, co mocno wiąże obie wizje przyszłości, jest jasne: nie jest to czas przyszły, który jest idyllą, spokojnym życiem ludzkiego rodzaju, bezproblemowo przechodzącego z burzliwego wieku XXI w wiek XXII. Nie jest tak, że najnowocześniejsze produkty techniki raz na zawsze wyeliminowały problemy i zapewniły ich twórcom dostatnie i beztroskie życie. Nie jest również tak, że maszyny zabiły wszystkich ludzi lub rozpoczęły krwawą wojnę z homo sapiens o globalną dominację. Jest tak jak dzisiaj, tylko trochę bardziej nowocześnie. A to oznacza, że techniczny postęp ma w sobie coś z charakteru mitologicznej Hydry: na miejsce rozwiązanych problemów wyrastają kolejne. Można spokojnie czytać dalej, nie będę przytaczał przykładów, które są spoilerami.

Tematem, który jak echo odbija się od ścian dwóch wspomnianych przeze mnie produkcji, jest sztuczna inteligencja, a ściślej mówiąc, wtłoczenie ludzkiej świadomości do maszyny. Okazało się bowiem, że - w uproszczeniu - w pewnym momencie dziejów ludzkość osiągnęła taki poziom zaawansowania, że zdolna była "przegrać" zawartość ludzkiego mózgu do cyfrowej pamięci i stworzyć idealną niemal kopię osoby, która skłonna była przeprowadzić na sobie taką "transfuzję". Efekt jest taki, że można stworzyć sobie wiernego asystenta, zamknąć go w niewielkiej białej kapsule przypominającej jajko, podpiąć pod system zarządzania wszystkimi urządzeniami w domu i zaprząc do niewolniczej pracy. Inna opcja sprawia, że jeśli nasze ciało już nam się znudziło, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby mały krążek z zakodowanym cyfrowym zapisem naszych wspomnień i całej świadomości w ogóle włożyć w inne ciało i cieszyć się nim jak - prawie dosłownie - nowo narodzony. Świadomość, która przebywa poza ciałem i można dowolnie instalować ją w innych "powłokach", oznacza w praktyce jedno: jako gatunek staliśmy się nieśmiertelni.

To się dzieje naprawdę

Pewnie zapomniałbym o obu serialach, gdyby nie Sam Altman, założyciel firmy Y Combinator, która zajmuje się pracą ze startupami i wspieraniem wielu przedsiębiorstw z Doliny Krzemowej. Altman wpłacił pieniądze na konto firmy Nectome, która postawiła sobie za cel… zgranie całej zawartości ludzkiego mózgu i umieszczenie jej w pamięci komputera. "Firma twierdzi, że jest w stanie przechowywać w całości wspomnienia siedzące w ludzkiej głowie. «Zakładam, że mój mózg zostanie przesłany do chmury» - mówi Altman dla MIT Technology Review" - pisze Wirtualna Polska. Wygląda zatem na to, że pierwszy krok do przesłania ludzkiej świadomości do maszyny i uczynienia jej autonomicznej względem ciała został zrobiony.

Oczywiście, nie oznacza to jeszcze, że jutro obudzimy się w świecie, w którym swój mózg, jak na zawołanie, będziemy mogli zgrać do pamięci komputera i stworzyć w internetowej chmurze dowolną liczbę kopii, dzięki którym perspektywa śmierci na dobre zniknie z naszego horyzontu. Technologia, jak widać na załączonym obrazu, zmierza jednak do punktu, w którym takie rozwiązanie stanie się możliwe. Seriale wyprodukowane przez Netflix mogą stać się nie tylko rozrywką, ale również pouczającą wizją przyszłości. Problem jednak w tym, że nie wiemy, jak sobie z taką przyszłością poradzić.

Jakiś czas temu rozmawiałem z ks. Grzegorzem Strzelczykiem na podobny temat. Cały wywiad znajdziecie TUTAJ, jednak chciałbym przytoczyć jeden fragment, który szczególnie wiąże się z tym, o czym dzisiaj mówię:

"No dobrze, ale co wtedy, kiedy za kilka stuleci wyewoluujemy i nasze ciała będą wyglądały inaczej? Jak wtedy będzie wyglądało to drugie ciało?

Dla Boga to nie będzie problem, ale skoro mówimy o ewolucji, to kolejnym etapem będzie chyba transgenika. I mam wrażenie, że jesteśmy dopiero na etapie uświadamiania sobie pytań, które za chwilę trzeba będzie zadać. Bo jeżeli zmodyfikujemy genotyp człowieka, to pytanie, czym będzie taki twór.

Będzie zmodyfikowany człowiek.

No właśnie pytanie, czy to wciąż będzie człowiek. I to będzie pytanie o to, czy człowiek może stworzyć istotę, która będzie obdarzona duszą rozumną. Nasze obecne problemy teologiczne przy tym to pestka.

Historia trochę jak w «Blade Runnerze».

Tak. Inna sprawa, że staniemy może kiedyś przed problemem «uploadu», czyli możliwości załadowania osobowości do maszyny, która potem może teoretycznie ewoluować w nieskończoność. O tym z kolei była «Transcendencja» z Johnnym Deppem.

Dobry film, ale bez rewelacji.

Tak, jakby brakło im pomysłu lub pieniędzy na koniec. Niemniej problem, jaki stawia, jest bardzo poważny. Bo czy taki zabieg wgrania świadomości do maszyny jest jednoznaczny z ciągłością człowieka? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie".

Nie jesteśmy przygotowani na zderzenie się z rzeczywistością, która zaoferuje nam możliwość skopiowania samego siebie w dowolnej liczbie kopii. Czy zapis mózgu Michała Lewandowskiego będzie nadal Michałem Lewandowskim, czy tylko idealną kopią mojego umysłu? Jeśli zostanę skopiowany, to który z nas będzie miał duszę? Czym w ogóle jest dusza, skoro moja świadomość będzie występowała w dwóch kopiach i każda z nich będzie mogła podejmować samodzielne decyzje i za nie odpowiadać? Więcej, jeśli dołożymy do tego biologiczną kopię mojego ciała, to nikt nie będzie w stanie rozpoznać, który z nas jest tym pierwszym, "autentycznym", choć jak w tym przypadku mówić o autentyczności, skoro moja kopia jest de facto mną? Czy moja kopia będzie mogła przystąpić do sakramentu? Czy w świetle Katechizmu Kościoła Katolickiego ona w ogóle jest człowiekiem, skoro przeszła etap oddzielenia duszy (o ile dusza jest związana ze świadomością) od ciała, który w żargonie teologów oznacza śmierć?

Zdaję sobie sprawę z poziomu absurdu, na jaki wchodzimy, i czuję, że wszelka wiedza i pewność, jaką miałem do tej pory, osuwają się pod nogami. Skopiowanie mnie, idealne odwzorowanie mojego mózgu stawia nas przed olbrzymią ilością problemów i nieprzepracowanych kwestii. O większości jeszcze pewnie nie wiemy, a zadane przeze mnie powyższe pytania są tylko płatkiem śniegu na lodowej górze niewiedzy i niepewności, z jaką będziemy musieli się zmierzyć.

Jeszcze nie jest za późno

Brakuje mi dzisiaj w Kościele otwartej debaty o tym, co zrobić z takimi zagadnieniami. Może są one poruszane gdzieś w czasie konferencji naukowych, może studenci kognitywistyki mierzą się z nimi na prowadzonych przez siebie ćwiczeniach, może odpowiedź gdzieś już jest, tyle tylko, że ukryta między stronami książek lub w zerojedynkowych ciągach twardych dysków. Nie zmienia to jednak faktu, że problemy te powszechnie umieszczane są bardziej "między bajkami" niż traktowane serio i dyskutowane publicznie.

Nie zgadzam się z argumentem, że nie należy dyskutować o problemach, które nie są jeszcze obecne i to tylko zaprzątanie sobie głowy niepotrzebnymi tematami. Najlepszym przykładem tego, że trudno przecenić myślenie o tym, co dopiero będzie i - co istotne szczególnie miało już miejsce w Kościele - jest Sobór Watykański II. Zapoczątkowany przez świętego papieża Jana XXIII proces wywołał (wywołuje) wiele kontrowersji. Sobór szukał odpowiedzi na pytania o przyszłość Kościoła w świecie, który na pierwszy rzut oka stawał się coraz mniej chrześcijański, zaczął "przerabiać" takie zagadnienia jak wolność religijna, prawa człowieka, zbawienie w innych religiach. Niektórzy twierdzili, że to marnowanie czasu i zajmowanie się marginalnymi problemami. Wydarzenia roku 1968, rewolucja seksualna, coraz szybsze procesy globalizmu pokazały, jak bardzo się mylili.

W przypadku kiedy dojdzie do sklonowania ludzkiej świadomości, problemy nie będą odległe, ale będą na wyciągnięcie ręki. Odpowiedzi, których od Kościoła będzie domagał się ówczesny człowiek, będą musiały być precyzyjne, mądre, szeroko opisujące rzeczywistość. Język będzie musiał ewoluować i nadążyć za rzeczywistością, która zmieni się szybko i brutalnie odetnie się od swojskiej i znajomej przeszłości.

Bardzo potrzebuję rzeczowej debaty o tym, co może czeka nas jeszcze za naszego życia, edukacji, która nie będzie zamiatała pod dywan kwestii, "która jeszcze nie jest problemem", i świadomości, że mój Kościół jest gotowy, żeby zmierzyć się z wyzwaniem, które dopiero przed nami.

Chciałbym powiedzieć swoim wnukom, że w drugiej dekadzie XXI wieku byliśmy na tyle zapobiegliwi, że przygotowaliśmy się na nadejście czegoś, czego mało kto się spodziewał. I że się nie boimy skonfrontować z tym, co do tej pory wydawało się tylko dobrym scenariuszem serialu.

Michał Lewandowski - dziennikarz DEON.pl, publicysta, teolog. Prowadzi autorskiego bloga "teolog na manowcach" oraz fotograficzny projekt "Bardzo brzydkie zdjęcia"

Dziennikarz, publicysta, redaktor DEON.pl. Pisze głównie o kosmosie, zmianach klimatu na Ziemi i nowych technologiach. Po godzinach pasjonują go gry wideo.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Poważny problem, przed którym stoi Kościół
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.