Ciało zabitego w wypadku mężczyzny odnaleziono we wraku auta na parkingu
Zwłoki mężczyzny, który zginął w wyniku wypadku drogowego odnaleziono dopiero we wraku auta znajdującego się na policyjnym parkingu. Do zderzenia trzech pojazdów doszło niedaleko Torunia. Osoby, które podróżowały z mężczyzną twierdziły, że nikt inny z nimi nie jechał.
Do wypadku doszło w poniedziałek rano na 297. km dk 10, na odcinku pomiędzy węzłami Toruń Zachód i Bydgoszcz Południe. Zderzyły się tam: auto osobowe, bus i ciężarówka. Zginęła jedna osoba, a trzy osoby odniosły obrażenia. Dzień później policja otrzymała jednak informację, że w części ładunkowej busa mogła podróżować jeszcze jedna osoba. Zwłoki mężczyzny znaleziono w zabezpieczonym aucie, gdy już stało na policyjnym parkingu.
Jak mogło dojść do takiego przeoczenia? Z informacji PAP wynika, że ranne w wypadku osoby, które również podróżowały busem, zgodnie twierdziły, że więcej osób w pojeździe nie jechało. Nikt więc kolejnego poszkodowanego nie poszukiwał.
"Pięciu funkcjonariuszy Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Toruniu, w tym zastępca naczelnika, zostało zawieszonych w czynnościach służbowych. Wobec nich zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Będzie ono prowadzone przez Komendę Wojewódzką Policji w Bydgoszczy" - powiedziała PAP mł. insp. Monika Chlebicz, rzecznik prasowa kujawsko-pomorskiej policji.
Podkreśliła, że na pewno doszło w tej sprawie do nieprawidłowości, ale o tym, kto ewentualnie nie dopełnił obowiązków, rozstrzygało będzie prokuratorskie śledztwo.
Prokuratura będzie badać sprawę
"Materiały dotyczące tego zdarzenia i ewentualnych nieprawidłowości przekazane zostały do prokuratora regionalnego. Złożono wnioskiem o wyznaczenie innej jednostki organizacyjnej prokuratury do rozpoznania tej sprawy" - przekazał PAP Jarosław Kilkowski z Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Decyzję w tej sprawie podejmie Prokuratura Regionalna w Gdańsku. Wniosek został złożony dlatego, aby uniknąć możliwego konfliktu interesów w tej sprawie.
Jak ustaliła PAP, w części ładunkowej busa przewożonych było wiele narzędzi i materiałów budowlanych. Po zderzeniu pojazdów "zrobił się w niej kocioł". Najprawdopodobniej jednak żadna z osób pracujących na miejscu zdarzenia - po informacji, że w samochodzie nie podróżowało więcej osób - nawet nie otworzyła drzwi od części ładunkowej auta. Na miejscu pracowali nie tylko policjanci, ale również strażacy, a czynności nadzorował prokurator.
"Wstępna opinia biegłego po sekcji zwłok jest taka, że wielonarządowe obrażenia mężczyzny wskazują na śmierć na miejscu" - poinformował PAP prokurator Kilkowski.
Źródło: PAP / tk
Skomentuj artykuł