Film "Święty" od 24 marca w kinach. Opowiada historię zuchwałej kradzieży srebrnej figury św. Wojciecha
Czy kradzież srebrnej figury św. Wojciecha z relikwiarza w katedrze w Gnieźnie była zwykłym włamaniem czy też uknutą przez SB polityczną intrygą, mającą - paradoksalnie - poprawić obraz relacji państwo-Kościół po zamordowaniu ks. Popiełuszki? M. in. takie pytanie przynosi wchodzący na ekrany polskich kin film „Święty” w reżyserii Sebastiana Buttnego.
19 października 1984 r. funkcjonariusze PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa zamordowali ks. Jerzego Popiełuszkę. Dokładnie siedemnaście miesięcy później, w nocy z 19 na 20 marca 1986 r., miało miejsce włamanie do katedry w Gnieźnie. Celem sprawców był sarkofag św. Wojciecha. Oderwali srebrną figurę świętego i inne elementy relikwiarza.
Dziś ze stron internetowych polskiej policji można się dowiedzieć, że już kilka dni po kradzieży do Wydziałów Zakładu Kryminalistyki KG MO (obecnie CLK KGP) zaczęły trafiać pierwsze postanowienia o powołaniu biegłych z zakresów: daktyloskopii, mechanoskopii i fizykochemii. Współczesna policja informuje, że w wyniku przeprowadzonych badań ustalono podejrzanych, a w dalszej kolejności w ich mieszkaniach zabezpieczono narzędzia.
„W toku postępowania odnaleziono bryły srebra z widocznymi fragmentami elementów ozdobnych pochodzących z trumny” - informuje pełna technicznych szczegółów relacja. Jednak, jak twierdzą badacze tamtej sprawy, rozwiązano ją głównie dzięki telefonicznemu donosowi, który był efektem wyznaczonej przez ministra znacznej nagrody za informację pozwalającą namierzyć ukradzioną figurę i złodziei.
Czy śledztwo w sprawie tej bulwersującej kradzieży mogło być rutynowym działaniem? A jeśli było tam drugie dno? Takie pytania postawił Sebastian Buttny, reżyser i scenarzysta najnowszego filmu inspirowanego wydarzeniami sprzed trzydziestu siedmiu lat. Nosi on tytuł „Święty” i 24 marca br. wejdzie na ekrany polskich kin. Jak zaznaczają twórcy dzieła, jest to subiektywny, fabularny obraz przebiegu sensacyjnych wydarzeń z przeszłości, który powstał w wyobraźni scenarzysty i reżysera.
Aby zrozumieć znaczenie kradzieży, do której doszło w marcu 1986 r. w Gnieźnie, trzeba wiedzieć, kim dla Polski jest św. Wojciech i jakie znaczenie ma jego srebrny sarkofag w prymasowskiej stolicy. Podpowiedzią dla szukających tej wiedzy mogą być Drzwi Gnieźnieńskie prowadzące do katedry. To nie tylko jeden z najbardziej interesujących zabytków europejskiej sztuki ludwisarskiej okresu romańskiego (XII w.). To zawarta w osiemnastu scenach opowieść o życiu i posłudze św. Wojciecha. Jak można przeczytać na stronie archidiecezji gnieźnieńskiej, całość opowiedzianej w płaskorzeźbach historii ma nawiązywać i przywodzić na myśl życie Jezusa Chrystusa i posiada niebagatelne znaczenie teologiczne i symboliczne.
Czy jest możliwe, że na tym swoistym średniowiecznym komiksie, oparto scenariusz wydarzeń, do których doszło w związku z włamaniem i kradzieżą w gnieźnieńskim sanktuarium? Pojawia się pytanie, na ile uprawniony jest właśnie taki wniosek, do którego dochodzi główny bohater filmu, milicjant grany przez Mateusza Kościukiewicza. Być może całe przedsięwzięcie to robota Służby Bezpieczeństwa, realizującej polityczne zlecenie, którego istotą jest poprawa relacji państwo-Kościół, a przynajmniej tego, jak one wyglądają w oczach duchownych i wiernych.
„Święty” Sebastiana Buttnego jest fikcyjną opowieścią inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami. Zgodnie z zamysłem autorów nie jest też opowieścią „o szlachetnych księżach i prymitywnych milicjantach”, ani historią „o dzielnych milicjantach i wystraszonych księżach”. A pokazana na ekranie Polska u schyłku PRL-u to symboliczny obraz wielkiego, opuszczonego placu budowy pogrążonego w chaosie. „Czy tak wiele zmieniło się od tamtego czasu?” - pytają twórcy „Świętego” i zapewniają, że współczesny widz przekona się, iż cały czas żyjemy w tym samym kraju, w którym, choć istnieją wielkie podziały, to jeszcze więcej nas łączy.
Film „Święty” w reżyserii Sebastiana Buttnego spełnia podstawowe wymogi kryminału - jest przestępstwo, jest śledztwo, które prowadzi do ustalenia sprawców. Ale dzieło Buttnego ma też ambicje wyjścia poza schemat. Jest próbą rzucenia okiem na tamte czasy z perspektywy trzeciej dekady XXI stulecia. Widz ma okazję sam odpowiedzieć sobie na pytanie, czy i co się zmieniło, a co pozostaje bez zmian.
Dystrybutorem obrazu w Polsce jest TVP Dystrybucja Kinowa.
Źródło: KAI / tk
Skomentuj artykuł