Nie żyje wschodząca gwiazda country. 37-letni muzyk zmarł kilka godzin po swoim ślubie
W wieku 37 lat zmarł piosenkarz, wschodząca gwiazda country Jake Flint. Artysta zmarł we śnie kilka godzin po swoim ślubie. "Mieliśmy przeglądać zdjęcia ślubne. Zamiast tego wybieram ubrania, w których pochowam męża" – napisała Brenda, żona zmarłego wokalisty.
„Jake Flint był amerykańskim muzykiem, który zyskał wielką popularność w rodzinnym stanie Oklahoma. Ostatnio jego talent zaczęto doceniać także w pozostałych częściach kraju, a współpracujący z Flintem muzycy twierdzili, że rozwijał się w kierunku zostania międzynarodową gwiazdą” – czytamy na kultura.onet.pl.
37-letni wokalista zmarł we śnie kilka godzin po swoim ślubie. Nie jest znana przyczyna śmierci mężczyzny. Brenda Flint, żona muzyka napisała w mediach społecznościowych: „Mieliśmy przeglądać zdjęcia ślubne. Zamiast tego wybieram ubrania, w których pochowam męża. Ludzie nie są przeznaczeni do takiego bólu. Mojego serca już nie ma. Chcę, żeby wrócił. Już dłużej nie wytrzymam”.
Brenda opublikowała także krótki film ze zdjęciowej sesji ślubnej z podpisem „nie rozumiem”.
Jake Flint zadebiutował w 2016 roku nagrywając swój pierwszy album, "I'm Not Okay". „Jednym z jego najpopularniejszych utworów był "Cold in This House"; piosenka, którą muzyk napisał po samobójczej śmierci swojego znajomego” – podaje kultura.onet.pl.
Źródło: kultura.onet.pl / tk
Skomentuj artykuł