Urodziła córkę i ruszyła "czarna seria". "Na sali porodowej słychać było tylko mój płacz"

Urodziła córkę i ruszyła "czarna seria". "Na sali porodowej słychać było tylko mój płacz"
fot. depositphotos
Onet / jh

Historia Milenki opowiedziana na łamach Medonetu rozpoczyna się w grudniu 2021 r., od wyjątkowego listu do Świętego Mikołaja napisanej przez Kubusia, 9-letniego brata dziewczynki. Nieoczekiwanie jego prośba o siostrzyczkę została wysłuchana. Radość rodziny szybko przerodziła się jednak w dramat, gdy podczas badań prenatalnych usłyszano niepokojącą diagnozę: wada serca u nienarodzonego dziecka. Od tamtej chwili rozpoczęła się długa walka o życie Milenki, która trwa do dziś.

Milenka przyszła na świat 16 września 2022 r. przez cesarskie cięcie. Słowa lekarzy wskazywały, że nie była to niespodzianka - "obraz serca" dziewczynki budził ich wątpliwości już wcześniej. Córka pani Eweliny i jej męża urodziła się z jednostronnym rozwojem serca, tzw. zespołem hipoplazji lewej komory (HLHS). Jak wyjaśnia Klinika Kardiochirurgii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, HLHS to jedna z najbardziej złożonych wad serca: lewa część serca nie jest w stanie pompować krwi bogatej w tlen do całego organizmu.

DEON.PL POLECA

Pierwsze chwile życia Milenki upłynęły w cieniu intensywnej opieki medycznej.

- Kiedy lekarz wyjął córkę z mojego brzucha, przekazał ją innym medykom w takim pośpiechu, że nie zdążyłam jej nawet zobaczyć - wspomina pani Ewelina. Najtrudniejsze przyszło jednak później. - Gdy pozwolono nam obejrzeć Milenkę, nie wierzyłam własnym oczom. Jej ciałko było opuchnięte tak bardzo, że przez pierwsze dwa tygodnie nie mogła otworzyć oczek.

"Czarne piątki" i dramatyczne operacje

Poród, przypadający w piątek, był preludium do serii kluczowych wydarzeń, które - jak zauważyli rodzice - także miały miejsce w piątki. Już 30 września dziewczynka przeszła pierwszą operację na sercu. Po niej Milenka wyglądała zupełnie inaczej: zniknęła opuchlizna, a ciężar ciała dziewczynki spadł o ponad kilogram.

Jednak kolejne piątki przynosiły dramatyczne momenty. Najbardziej pamiętny z nich miał miejsce 28 października, gdy nagle odkryto, że proteza w sercu dziewczynki wysunęła się, tworząc krwiaka. Lekarze, z wyrazami strachu na twarzach, poprosili rodziców o pożegnanie się z córką. - Pielęgniarki wezwały księdza, aby udzielić ostatniego błogosławieństwa. To był najcięższy moment w naszym życiu - wspomina mama dziewczynki. Operacja, trwająca niemal do północy, zakończyła się jednak sukcesem. Rodzina usłyszała od lekarza wzruszające słowa: "Udało się! Wasza córka żyje!"

Zdrowotne powikłania i nadzieje na lepsze dni

Po drugiej operacji Milenka zmagała się z uszkodzeniem krtani, problemami z żyłami i trudnościami w oddychaniu. Jednak te komplikacje nie były najgorszym wyzwaniem. Przełomowym momentem dla rodziny był 2 grudnia, gdy po tygodniach spędzonych w szpitalu udało się Milenkę zabrać do domu. Chłopiec, który rok wcześniej prosił Świętego Mikołaja o siostrzyczkę, właśnie w grudniu pierwszy raz ją zobaczył.

Pobyt w domu przyniósł poprawę stanu dziewczynki, co zadziwiło lekarzy podczas kontroli. - Nie spodziewali się, że nasze dziecko, które opuściło szpital w stanie średnim, teraz waży kilka kilogramów więcej, jest radosne i niemal samodzielnie siedzi - relacjonują rodzice. Niestety, wkrótce po tych pozytywnych wieściach dostali nowy cios.

W styczniu dowiedzieli się, że tętnice Milenki są wciąż zbyt wąskie, a stan dziewczynki może drastycznie się pogorszyć, jeśli nie przejdzie kolejnej operacji. W Polsce lekarze zaproponowali jedynie zabieg przedłużający życie o rok, podkreślając, że dziewczynkę czekałaby seria kolejnych operacji. Jedyną realną szansą jest kosztowna operacja w USA, w Stanford Medicine Children’s Health, gdzie specjaliści mogliby naprawić tętnice w sposób trwały.

Walka o życie i nadzieję

Koszty operacji są jednak astronomiczne - cena wynosi 6,5 mln złotych. Rodzina Milenki, z pomocą Fundacji Siepomaga i Fundacji Mam Serce, rozpoczęła zbiórkę na ten cel. Czasu na zebranie środków jest niewiele. Lekarze w USA oczekują dziewczynki już we wrześniu. Jak podkreśla pani Ewelina, nadszarpnięte zdrowie córki nie zniesie kolejnych lat operacji na polskich oddziałach.

- Milenka jest naszym cudem, naszym walecznym dzieckiem. Zrobimy wszystko, aby mogła bawić się z rówieśnikami i cieszyć się normalnym życiem wśród bliskich - mówi z determinacją mama dziewczynki.

Jak pomóc?

Osoby, które chcą wspierać dziewczynkę i jej rodzinę, mają możliwość wzięcia udziału w zbiórce środków lub przekazania darowizny. Każda złotówka przybliża Milenkę do operacji, która może uratować jej życie.

Źródło: Onet / jh

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Monika Szubrycht

To, że jesteśmy mniejsi, nie oznacza, że nasze problemy również takie są.

Dzieci. Doświadczają odrzucenia, chorują na depresję, zaburzenia lękowe, samookaleczają się, targają się na własne życie. One równie mocno, co dorośli, doświadczają kryzysów psychicznych....

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Urodziła córkę i ruszyła "czarna seria". "Na sali porodowej słychać było tylko mój płacz"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.