W Lublinie do policjanta można mówić per pies
Prokuratura w Lublinie uważa, że zwracanie się do funkcjonariusza "Zamknij się, psie!" nie jest zniewagą - informuje "Gazeta Wyborcza".
Chodzi o legitymowanego i mającego 2 promile alkoholu we krwi asesora z Prokuratury Rejonowej Poznań Stare Miasto, który w Lublinie zaczepiał przechodniów. Legitymowany tymi słowami zwrócił się do funkcjonariusza. Ten oddał sprawę do prokuratury.
Sprawa - jak pisze "Gazeta Wyborcza" - wydawała się prosta, do momentu gdy asesor Łukasz M (pracownik Prokuratury Rejonowej Poznań Stare Miasto) zaczął udowadniać, że zwrot "pies" funkcjonariusza nie znieważa. Dlaczego? Bo jest stosowany jako synonim policjanta. Asesor podawał przykłady popularnych filmów sensacyjnych - "Psy" i "Pitbull".
Po jego wywodach prowadząca sprawę prokurator Joanna Sadurska poprosiła o opinię biegłego językoznawcę.
Ekspertka uznała, że w przypadku "psa" nie ma wyraźnej granicy między tym, co obraźliwe, a tym, co obelżywe (tym samym karalne), bo "psów używa się, trenuje i wykorzystuje do tropienia przestępców".
Biegła na podstawie własnych badań stwierdziła też, że potoczny język znacznie ewoluował. "Pies" jest używany tak często jak "glina", "gliniarz" czy "stróż prawa". Nawet w prasie - zauważyła biegła - pojawiają się informacje typu: "W tym wydziale pracują najlepsze psy".
Na podstawie tej opinii prokurator Sadurska śledztwo umorzyła, nie dopatrując się zniewagi.
Posterunkowy Daniel S. nie dopatrzył się u siebie cech psa i zaskarżył umorzenie do sądu, który w czerwcu br. przyznał mu rację i nakazał prokuraturze ocenić całą sprawę jeszcze raz. W październiku prokurator Sadurska umorzyła śledztwo ponownie. Tym razem już prawomocnie, więc policjantowi odwołanie nie przysługiwało.
Skomentuj artykuł