Prokuratura w Meksyku wyjaśnia przyczyny zgonu Polaka. Odpowiada na pogłoski w mediach
Zgon 20-letniego Polaka nastąpił wskutek zatrucia czadem, wynika z dokumentu prokuratury stanu Meksyk, w którym w lutym doszło do tragicznego zdarzenia.
Instytucja odrzuciła też i skrytykowała wcześniejsze spekulacje portalu Onet.pl, zgodnie z którymi zgon miał nastąpić w związku z pobraniem polskiemu obywatelowi narządów.
Przedstawiciele FGJEM, choć odmówili PAP komentarza do sprawy zmarłego w Meksyku Polaka, w przekazanym komunikacie dotyczącym śledztwa napisali, że dochodzenie ruszyło po zgonie, który "nie nastąpił w sposób gwałtowny".
Prokuratura stanu Meksyk sprecyzowała w piśmie, że śledztwo zainicjowano 14 lutego br. po tym, jak służby medyczne potwierdziły zgon 20-letniego obywatela Polski.
Meksykański wymiar ścigania podkreślił, że ciało znalezionego w jednym z mieszkań Polaka "nie miało żadnych zewnętrznych ran".
FGJEM zaznaczyła, że choć dochodzenie wciąż trwa, to z dotychczasowych badań wynika, że bezpośrednią przyczyną zgonu obywatela Polski było zatrucie tlenkiem węgla.
"Należy dodać, że w budynku, w którym znaleziono zwłoki znajdował się też inny młody człowiek narodowości polskiej, u którego stwierdzono początki zatrucia również tlenkiem węgla. Został on następnie przewieziony do szpitala znajdującego się na terenie jego rezydencji" - poinformowała prokuratura, dodając, że stan zdrowia Polaka poprawia się.
Władze prokuratury stanu Meksyk skrytykowały też polskie media za przygotowanie artykułu dezinformującego opinię publiczną w Polsce oraz w Meksyku.
"FGJEM kategorycznie zaprzecza jakoby zgon młodego (Polaka – PAP), miał być związany z przemytem organów, co sugerowały polskie media; informacja ta trafiła nawet do naszych krajowych mediów" - napisała meksykańska prokuratura.
25 lutego Onet.pl napisał, że dwóm Polakom, którzy polecieli do pracy do Meksyku wycięto narządy. Portal poinformował, że jeden z obywateli polskich zmarł, a drugi znajduje się w stanie śpiączki. "Ten, który nie żyje, stracił prawdopodobnie nie tylko nerkę, ale też inne organy" - podał Onet.pl.
Skomentuj artykuł