USA: budynek rządowy celem ataku w Teksasie
Mały jednosilnikowy samolot uderzył w czwartek w budynek urzędu imigracyjnego w Austin w Teksasie. Zdaniem władz, chodzi o przypadek "krajowego terroryzmu".
Celem pilota samolotu był miejscowy urząd imigracyjny, przeciw któremu czuł on prawdopodobnie jakąś urazę. Tego samego dnia rano sprawca podpalił najpierw swój własny dom, po czym wsiadł do samolotu, poleciał nim w kierunku siedmiopiętrowego budynku rządowego i rozbił na nim maszynę.
Rzecznik Białego Domu Robert Gibbs powiedział, że prezydent Barack Obama jest na bieżąco informowany o wydarzeniach w Austin. Poinformował, że sprawę bada resort bezpieczeństwa narodowego, ale też dodał, że "nie wydaje się", by chodziło o terroryzm.
Także rzecznik policji w Austin uspokajał, mówiąc, że "nie ma powodu do paniki". Policja nie wyklucza, że katastrofa samolotu była aktem samobójczym.
Incydent miał miejsce około godz. 10 rano czasu miejscowego. Uderzenie samolotu wywołało pożar na kilku piętrach budynku. Policja informuje, że gmach ewakuowano, ale co najmniej jedną osobę uznaje się za zaginioną, a kilka jest rannych.
W samolocie było około 150 litrów paliwa, co tłumaczy dużą skalę pożaru i innych zniszczeń.
Policja prowadzi śledztwo i do czasu oficjalnych ustaleń nie informuje o dalszych szczegółach.
Początkowo informowano, że nie podejrzewa się przestępstwa ani przypadku terroryzmu. Obecnie jednak mówi się o możliwości "terroryzmu krajowego".
Przypomina się tu atak bombowy na budynek władz federalnych w Oklahoma City w 1995 r., w którym zginęło 169 osób. Sprawcą był prawicowy ekstremista Timothy McVeigh, skazany potem na karę śmierci i stracony.
Skomentuj artykuł