Dwie rzeczy mogą sparaliżować życie i osłabić wiarę: brak wolności wobec przemijających wartości i narzekanie wypływające z lęku przed zagrożeniami.
Dwie rzeczy mogą sparaliżować życie i osłabić wiarę: brak wolności wobec przemijających wartości i narzekanie wypływające z lęku przed zagrożeniami.
"Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu?" (Łk 17, 11 -19) No właśnie, gdzie oni się podziali? "Obcy" - Samarytanin przyszedł i podziękował. I to jak? W podskokach i z głośnym wołaniem. Całe jego ciało, dotychczas obrzydliwe i gnijące, stało się jedną wielką modlitwą. A "swoi" - Żydzi, się nie pofatygowali. Poszli dalej swoją drogą. Dlaczego? Sam Jezus się dziwi i pyta, czemu tylko jeden wrócił, a co dopiero ja.
"Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu?" (Łk 17, 11 -19) No właśnie, gdzie oni się podziali? "Obcy" - Samarytanin przyszedł i podziękował. I to jak? W podskokach i z głośnym wołaniem. Całe jego ciało, dotychczas obrzydliwe i gnijące, stało się jedną wielką modlitwą. A "swoi" - Żydzi, się nie pofatygowali. Poszli dalej swoją drogą. Dlaczego? Sam Jezus się dziwi i pyta, czemu tylko jeden wrócił, a co dopiero ja.
Przypowieść o nieuczciwym rządcy niepokoi. Niełatwo ją zrozumieć. Bo jak by nie patrzeć Jezus daje nam tego człowieka za przykład. Ale w jakim sensie? Czy pochwala nieuczciwość? Czy każe kombinować? Myślę, że chodzi o coś innego.
Przypowieść o nieuczciwym rządcy niepokoi. Niełatwo ją zrozumieć. Bo jak by nie patrzeć Jezus daje nam tego człowieka za przykład. Ale w jakim sensie? Czy pochwala nieuczciwość? Czy każe kombinować? Myślę, że chodzi o coś innego.
Homilia o. Aleksandra Jacyniaka SJ na mszy św. w katedrze warszawskiej 10 sierpnia tego roku znowu dolała oliwy do niegasnącego ognia polskich sporów. W pewnym sensie, może i dobrze, że tak się stało. Ten incydent po raz kolejny wywołuje uzasadnione pytanie o granice wypowiedzi duchownych na kościelnej ambonie.
Homilia o. Aleksandra Jacyniaka SJ na mszy św. w katedrze warszawskiej 10 sierpnia tego roku znowu dolała oliwy do niegasnącego ognia polskich sporów. W pewnym sensie, może i dobrze, że tak się stało. Ten incydent po raz kolejny wywołuje uzasadnione pytanie o granice wypowiedzi duchownych na kościelnej ambonie.
Śledząc relacje niektórych mediów na temat papieża Franciszka, można by odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z największym antyklerykałem w historii Kościoła, który w końcu dobiera się do skóry łasym na urzędy i kasę duchownym. Wyczuwam w tych doniesieniach i wyrwanych z kontekstu "michałkach" Franciszka, czerpanie "dzikiej" przyjemności. I na tym właściwie się wszystko kończy.
Śledząc relacje niektórych mediów na temat papieża Franciszka, można by odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z największym antyklerykałem w historii Kościoła, który w końcu dobiera się do skóry łasym na urzędy i kasę duchownym. Wyczuwam w tych doniesieniach i wyrwanych z kontekstu "michałkach" Franciszka, czerpanie "dzikiej" przyjemności. I na tym właściwie się wszystko kończy.
Encyklika "Lumen fidei" jest dziełem obu żyjących Papieży. Dawno czegoś takiego nie mieliśmy, jeśli w ogóle. Franciszek wyraźnie podkreśla, że zasadniczy zrąb tego dokumentu przejął od Benedykta XVI, a potem dodał do niego kilka swoich przemyśleń. Jest to więc owoc współpracy, ale też znak ciągłości nauczania obu następców św. Piotra.
Encyklika "Lumen fidei" jest dziełem obu żyjących Papieży. Dawno czegoś takiego nie mieliśmy, jeśli w ogóle. Franciszek wyraźnie podkreśla, że zasadniczy zrąb tego dokumentu przejął od Benedykta XVI, a potem dodał do niego kilka swoich przemyśleń. Jest to więc owoc współpracy, ale też znak ciągłości nauczania obu następców św. Piotra.
Ateizm, który zwalcza wszelkie przejawy religii, powoli zmierza ku końcowi, a przynajmniej musi stanąć w szranki ze swoim niespodziewanym przeciwnikiem.
Ateizm, który zwalcza wszelkie przejawy religii, powoli zmierza ku końcowi, a przynajmniej musi stanąć w szranki ze swoim niespodziewanym przeciwnikiem.
Dariusz Piórkowski SJ / DEON.pl
I zebrało mi się na wspominki. Dzięki fraszce Mleczki o mnichach, przypomniało mi się, jak to ja przymierzałem się do zostania jezuitą - pisze Dariusz Piórkowski SJ.
I zebrało mi się na wspominki. Dzięki fraszce Mleczki o mnichach, przypomniało mi się, jak to ja przymierzałem się do zostania jezuitą - pisze Dariusz Piórkowski SJ.
Benedykt XVI przyznał się do słabości. Mało kto oczekiwałby tego od Papieża, zwłaszcza w kontekście jego odejścia z urzędu. Ojciec Święty tym gestem większość z nas zaskoczył, niektórym być może podciął skrzydła, a nawet stał się powodem specyficznego zgorszenia. Uważam jednak, że ten śmiały krok jest aktem wielkiej pokory i otwartości na Ducha. Ten Papież w swoich wystąpieniach jest precyzyjny, nie pisze zbędnych słów. Z pewnością starannie przygotował to, co chciał powiedzieć. Dwie rzeczy szczególnie mnie zaintrygowały.
Benedykt XVI przyznał się do słabości. Mało kto oczekiwałby tego od Papieża, zwłaszcza w kontekście jego odejścia z urzędu. Ojciec Święty tym gestem większość z nas zaskoczył, niektórym być może podciął skrzydła, a nawet stał się powodem specyficznego zgorszenia. Uważam jednak, że ten śmiały krok jest aktem wielkiej pokory i otwartości na Ducha. Ten Papież w swoich wystąpieniach jest precyzyjny, nie pisze zbędnych słów. Z pewnością starannie przygotował to, co chciał powiedzieć. Dwie rzeczy szczególnie mnie zaintrygowały.
Tym razem staję po stronie Jerzego Owsiaka. A chodzi mi o jego odpowiedź na obiekcje ks. prof. Piotra Morcińca z Uniwersytetu Opolskiego, który zarzucił WOŚP (Gazeta Wyborcza, 15.01. 2013) rozgrzeszanie ludzi z dobroczynności, marnotrawienie części zebranych pieniędzy, wyręczanie państwa z jego obowiązków i "niewychowawczość" działań Orkiestry.
Tym razem staję po stronie Jerzego Owsiaka. A chodzi mi o jego odpowiedź na obiekcje ks. prof. Piotra Morcińca z Uniwersytetu Opolskiego, który zarzucił WOŚP (Gazeta Wyborcza, 15.01. 2013) rozgrzeszanie ludzi z dobroczynności, marnotrawienie części zebranych pieniędzy, wyręczanie państwa z jego obowiązków i "niewychowawczość" działań Orkiestry.
Nie wiemy dokładnie skąd przybyli. Nie znamy ich imion, ani ilu ich było, chociaż tradycja postanowiła wypełnić tę lukę, aby oswoić to, co nieznane i tajemnicze.
Nie wiemy dokładnie skąd przybyli. Nie znamy ich imion, ani ilu ich było, chociaż tradycja postanowiła wypełnić tę lukę, aby oswoić to, co nieznane i tajemnicze.
Polscy ateiści kontynuują bilboardową akcję promowania niewiary. W kolejnych miastach propagują nowe hasło: "Nie wierzysz w Boga? Nie jesteś sam", próbując budować ateistyczną wspólnotę. Jednak w sumie niełatwo dociec, o co tak naprawdę im chodzi.
Polscy ateiści kontynuują bilboardową akcję promowania niewiary. W kolejnych miastach propagują nowe hasło: "Nie wierzysz w Boga? Nie jesteś sam", próbując budować ateistyczną wspólnotę. Jednak w sumie niełatwo dociec, o co tak naprawdę im chodzi.
Św. Franciszek Salezy mawiał, że "jedna kropla miodu ściąga więcej much niż beczka octu". On sam przyciągnął wielu ludzi do Kościoła swoją łagodnością. Mało kto jednak wie, że ten człowiek początkowo był bardzo porywczy i wybuchowy. Nauczył się łagodności z niemałym wysiłkiem.
Św. Franciszek Salezy mawiał, że "jedna kropla miodu ściąga więcej much niż beczka octu". On sam przyciągnął wielu ludzi do Kościoła swoją łagodnością. Mało kto jednak wie, że ten człowiek początkowo był bardzo porywczy i wybuchowy. Nauczył się łagodności z niemałym wysiłkiem.
Rośnie w polskim Kościele grupa katolików, którzy wręcz do bólu pielęgnują w sobie postawę starszego brata z przypowieści o synu marnotrawnym. Czyli, w skrócie rzecz ujmując, przyjmują pozę oburzonego przykładnego chrześcijanina, który wkurza się na swoich młodszych braci i siostry, ponieważ, jego zdaniem, nie zasługują oni w pełni na miano katolików, nie mówiąc już o dzieciach Bożych.
Rośnie w polskim Kościele grupa katolików, którzy wręcz do bólu pielęgnują w sobie postawę starszego brata z przypowieści o synu marnotrawnym. Czyli, w skrócie rzecz ujmując, przyjmują pozę oburzonego przykładnego chrześcijanina, który wkurza się na swoich młodszych braci i siostry, ponieważ, jego zdaniem, nie zasługują oni w pełni na miano katolików, nie mówiąc już o dzieciach Bożych.
W nocy z soboty na niedzielę w Kostrzynie nad Odrą zakończył się XVIII Przystanek Woodstock. Szczerze mówiąc, do tej pory mało się tym wydarzeniem interesowałem, ale z gazet dowiedziałem się, iż na trzydniowy Festiwal przybyło prawie pół miliona ludzi. I aż mnie zatkało, bo przecież to ogromna rzesza. Nie można przejść wobec tego faktu z obojętnością.
W nocy z soboty na niedzielę w Kostrzynie nad Odrą zakończył się XVIII Przystanek Woodstock. Szczerze mówiąc, do tej pory mało się tym wydarzeniem interesowałem, ale z gazet dowiedziałem się, iż na trzydniowy Festiwal przybyło prawie pół miliona ludzi. I aż mnie zatkało, bo przecież to ogromna rzesza. Nie można przejść wobec tego faktu z obojętnością.
Euro 2012 ruszyło pełną parą. Pierwsze emocje już za nami. Nie od dzisiaj intryguje mnie jednak fakt, że piłka nożna potrafi zmobilizować i wciągnąć ogromne rzesze ludzi. A co katolik ma o tym wszystkim myśleć?
Euro 2012 ruszyło pełną parą. Pierwsze emocje już za nami. Nie od dzisiaj intryguje mnie jednak fakt, że piłka nożna potrafi zmobilizować i wciągnąć ogromne rzesze ludzi. A co katolik ma o tym wszystkim myśleć?
Z uporem maniaka będę powtarzał, że nie ma to jak podróżować po Polsce koleją. Bo to jest naprawdę kopalnia różnorodnych doświadczeń i skarbnica intelektualnych wyzwań. Wcale nie żartuję, mówię poważnie. Po co sobie łamać głowę jakimś sudoku, krzyżówką czy kryminałem. Samo bycie w pociągu ćwiczy mózg.
Z uporem maniaka będę powtarzał, że nie ma to jak podróżować po Polsce koleją. Bo to jest naprawdę kopalnia różnorodnych doświadczeń i skarbnica intelektualnych wyzwań. Wcale nie żartuję, mówię poważnie. Po co sobie łamać głowę jakimś sudoku, krzyżówką czy kryminałem. Samo bycie w pociągu ćwiczy mózg.
W wywiadzie udzielonym dla tygodnika "Uważam Rze" (6/2012), o. Tadeusz Rydzyk rozpatruje swoją działalność w kategoriach bitwy, oddycha atmosferą osaczenia, (co jest po części zrozumiałe, po niesłusznej odmowie udzielenia koncesji dla TV Trwam przez KRRiT). Swoją misję postrzega jako bojowanie o wolność i ochronę przed "pełną manipulacją" ze strony decydentów.
W wywiadzie udzielonym dla tygodnika "Uważam Rze" (6/2012), o. Tadeusz Rydzyk rozpatruje swoją działalność w kategoriach bitwy, oddycha atmosferą osaczenia, (co jest po części zrozumiałe, po niesłusznej odmowie udzielenia koncesji dla TV Trwam przez KRRiT). Swoją misję postrzega jako bojowanie o wolność i ochronę przed "pełną manipulacją" ze strony decydentów.
Święta, święta i po świętach. A wcale nie. Bo w Kościele oktawa (czyli osiem dni świętowania Bożego Narodzenia) jeszcze trwa. Skończy się dopiero w Nowy Rok. W związku z tym, ku pokrzepieniu serc i dalszej radości, parę opowieści na zakończenie roku.
Święta, święta i po świętach. A wcale nie. Bo w Kościele oktawa (czyli osiem dni świętowania Bożego Narodzenia) jeszcze trwa. Skończy się dopiero w Nowy Rok. W związku z tym, ku pokrzepieniu serc i dalszej radości, parę opowieści na zakończenie roku.
Kardynał Kazimierz Nycz w swoim adwentowym liście do kapłanów poważył się na obalenie nośnego mitu. Wzywa do przebudzenia, aby ludzie Kościoła (głównie księża, ale zapewne również wierni) przestali ulegać czarowi statystyk, sądząc, że "dom Kościoła skupia 95% Polaków". Bo rzeczywistość pokazuje, że tak nie jest.
Kardynał Kazimierz Nycz w swoim adwentowym liście do kapłanów poważył się na obalenie nośnego mitu. Wzywa do przebudzenia, aby ludzie Kościoła (głównie księża, ale zapewne również wierni) przestali ulegać czarowi statystyk, sądząc, że "dom Kościoła skupia 95% Polaków". Bo rzeczywistość pokazuje, że tak nie jest.
{{ article.published_at }}
{{ article.description }}
{{ article.description }}