Ignacy wysoko cenił ubóstwo ducha. W Ćwiczeniach duchownych po rozmyślaniu nad "Dwoma sztandarami" zarysowuje trzy sposoby bycia pokornym, znane jako "Trzy stopnie pokory".
W książce Draw Me into Your Friendship David Fleming SJ opisuje, w jaki sposób Ignacy przedstawia spektrum pokory, z którego jesteśmy zachęcani wybrać zawsze stopień wyższy, lepiej w ten sposób naśladując Jezusa. George AschenbrennerSJ w książce zatytułowanej Stretched for Greater Glory opisuje te trzy stopnie jako "trzy sposoby miłowania".
Pierwszy stopień to ten, w którym zawsze będziesz posłuszny "prawu Bożemu", prowadząc moralne życie. Nie zrobisz nic, co oddzieliłoby cię od Boga. Chcesz czynić to, co słuszne. Jak pisze Aschenbrenner: "Jest to równoznaczne z tak wielką miłością do kogoś, że zadałbyś sobie każdy konieczny trud, by odpowiedzieć na wyraźnie określone pragnienie danej osoby [w tym przypadku - Boga]".
Drugi stopień polega na tym, że gdy stoisz wobec życiowego wyboru, dążysz do tego, by uwolnić się od pragnienia tej drogi, która miałaby przynieść ci bogactwo, zaszczyty lub długie życie. Jest to klasyczny przykład zastosowania ignacjańskiej "obojętności". Nie tylko zrobisz to, co właściwe, lecz również zachowasz wolność umożliwiającą ci przyj ęcie wszystkiego tego, co oferuje ci życie. Jak zauważa Fleming, na tym etapie "jedyną prawdziwą zasadą kierującą wyborem jest pełnienie woli Boga". Charakteryzujesz się obojętnością i dążysz do tego, by nigdy nie odwrócić się od Boga. "Ten stopień miłości - pisze Aschenbrenner - wykracza poza pierwszy i zakłada istnienie wolności opartej na obojętności".
Trzeci stopień - "najdoskonalszy" - to ten, przy którym faktycznie dokonujesz wyboru drogi większej pokory, by być jak Chrystus. Tak bardzo pragniesz Go naśladować, że - jak pisze Fleming - "Jego doświadczenia znajdują odzwierciedlenie w moich własnych". Innymi słowy: decydujesz się być ubogim i odrzuconym tak jak Jezus. Aschenbrenner zwraca uwagę, że "w tym oto punkcie pragnienie naśladowania staje się żarliwym pragnieniem, by mieć udział w... całym jestestwie i stanie Ukochanego".
Czy to jest masochizm? A może kolejny dowód potwierdzający wszystkie stereotypy mówiące o tym, jak bardzo "chore" jest chrześcijaństwo? Tylko wówczas, gdy źle to wszystko zrozumiemy. Celem trzeciego stopnia pokory nie jest ubóstwo ani odrzucenie jako takie, lecz jest to sposób identyfikowania się z Chrystusem oraz wyzwolenia się z nadmiernego zaabsorbowania samym sobą. I znowu analogia przyjaźni okazuje się pomocna: gdy twój przyjaciel cierpi, czy jesteś skłonny cierpieć razem z nim?
Wiele jezuickich dowcipów zasadza się na naszych (rzekomych) zmaganiach o pokorę. Jeden z nich opowiada o tym, jak jezuita, franciszkanin i dominikanin umierają i trafiają do nieba. Tam zostają zaprowadzeni do sali tronowej Boga, który siedzi na olbrzymim, wysadzanym diamentami, złotym tronie. Najpierw Bóg zwraca się do dominikanina: "Synu św. Dominika, w co wierzysz?".
"Wierzę w Boga Ojca, Stworzyciela nieba i ziemi", odpowiada dominikanin. Następnie Bóg pyta franciszkanina: "Synu św. Franciszka, w co wierzysz?". "Wierzę w Twojego Syna, Jezusa, który zszedł na ziemię, by pracować z ubogimi", odpowiada franciszkanin. Wreszcie Bóg zwraca się do jezuity i kieruje do niego pytanie ze swojego wielkiego tronu: "Synu św. Ignacego, w co wierzysz?". "Wierzę, że... zająłeś moje miejsce!", odpowiada jezuita.
W moim przypadku trzeci stopień jest często celem nieosiągalnym: przez większość dni z trudem udaje mi się osiągnąć drugi stopień. Jest on jednak nie mniej ważny, gdyż pozwala nam zmierzać od nieuporządkowanych przywiązań, stojących nam na przeszkodzie w podążaniu za Bogiem, ku wolności.
Jak to zauważył Brian Daley SJ w artykule zatytułowanym "Być bardziej jak Chrystus", ten rodzaj pokory przygotowuje nas na "wyzwolenie się w możliwie najwyższym stopniu z naszego głęboko zakorzenionego egocentryzmu oraz możliwie najpełniejszą realizację konkretnego powołania skierowanego przez Jezusa do każdego człowieka, by był uczniem na Jego obraz".
Tekst pochodzi z książki Jamesa Martina SJ "Jezuicki przewodnik po prawie wszystkim"
Skomentuj artykuł