Nazywano ją "lilią plemienia Mohawków". Wprowadziła światło Chrystusa w mrok kanadyjskiej puszczy. Jeśli przeżywasz podobne trudności z powodu wiary, a bliscy, których kochasz, zadają ci cierpienie, poproś św. Kateri o wskazanie drogi. Ona nauczy cię potęgi wiary, która objawia się w jej delikatności.
Urodziła się w kwietniu 1656 r. w okolicach dzisiejszego Quebecu w Kanadzie. Nadano jej imię Tekakwitha, co w języku Mohawków oznacza "porządkująca sprawy" lub "przywracająca ład". Była córką jednego z wysoko urodzonych Mohawków, jej ojciec miał wiele zasług dla plemienia. Matka natomiast była nawróconą chrześcijanką z plemienia Algonkinów.
Tekakwitha była niezwykle pięknym dzieckiem. Wszyscy zachwycali się jej urokiem. Niestety w wieku 4 lat zachorowała na czarną ospę, co oszpeciło ją do końca życia. Prawie całe jej ciało, w tym również twarz, pokryło się bliznami. Cudem było jednak to, że dziewczynka w ogóle przeżyła, gdyż epidemia w tamtych czasach pochłonęła tysiące ludzi i zdziesiątkowała indiańskie plemiona, które nie mając dostępu do odpowiednich warunków higienicznych, były szczególnie podatne na zarażenie. Podobno matka Tekakwithy wystrugała wtedy mały drewniany krzyżyk i przywiązała go do indiańskich ozdób, jakie nosiła córka. To miało ją uratować przed śmiercią. Ojcu nie podobały się chrześcijańskie praktyki matki, dlatego wszystko to robiła ona potajemnie. W niedługim czasie epidemia zabrała Tekakwithcie rodziców. Dziewczynka została więc przygarnięta przez wujka, który był wierny indiańskim tradycjom i należał do klanu Żółwi. Oszpecona dziewczynka miała po chorobie również poważne problemy ze wzrokiem. Doskonale za to potrafiła patrzeć sercem.
Podwójnie przeklęta
Kiedy w latach sześćdziesiątych XVII wieku do Kanady przybyli jezuiccy misjonarze, Tekakwitha kolejny raz zetknęła się z chrześcijaństwem, które pamiętała z wczesnego dzieciństwa jak przez mgłę. Dziewczyna totalnie zakochała się w Jezusie, o którym słyszała od jezuitów. W Nim odnalazła spokój i akceptację, ponieważ w swoim plemieniu była uważana za kogoś gorszego. Oszpecające blizny były niczym podpis, że jest przeklęta. Żyła na skraju puszczy, zajmując się rękodziełem. 5 kwietnia 1667 r. przyjęła chrzest. Za patronkę obrała (na własną prośbę) św. Katarzynę ze Sieny. Wśród ochrzczonych Indian mówiono na nią Kateri.
Po przyjęciu chrztu Kateri Tekakwitha stała się jeszcze większym obiektem drwin i prześladowań. Plemię nie zaakceptowało jej przejścia na chrześcijaństwo. Indianie mieli ogromny problem z przyjęciem wiary misjonarzy, która była dla nich czymś zupełnie nowym i nieporównywalnym z ich wierzeniami. Postanowiono wybić jej z głowy chrześcijaństwo i wydać ją za mąż. Wybranek miał zadbać o jej powrót do korzeni, a dla niej samej małżeństwo miało być oczyszczeniem z hańby, w jakiej żyła od czasów czarnej ospy. Wizja powrotu do społeczności i na swój sposób uhonorowania poprzez małżeństwo nie była kusząca dla Kateri. Ona swoje serce oddała Jezusowi, który pokochał ją taką, jaka jest. Dał jej coś, czego od czasu śmierci rodziców nie doświadczyła.
Indiańskie krzyżyki i totemy z Jezusem
Kateri była obiektem ogromnych kpin, próbowano ją nawet zabić, aby wyrzekła się nowej wiary. Jednak ona była nieugięta, co wprawiło w podziw jednego z wojowników, który miał ją zgładzić. Poruszony mężczyzna nie miał serca zabić dziewczyny, która na jego atak odpowiedziała odważnie modlitwą.
Przez cały ten czas Kateri nie unikała wyznawania wiary w Jezusa, nie ukrywała się z modlitwą, chętnym opowiadała o swoim Bogu. Dzieciom zakazano jej słuchać, szamani rzucali na nią klątwy, a ona wierzyła, że błogosławieństwo jest silniejsze niż wszystkie złe słowa, jakie słyszała na swój temat. Wciąż zajmowała się rękodziełem, uwielbiała chrześcijańskie symbole, zwłaszcza struganie drewnianych krzyżyków. Rozdawała je ludziom, których pocieszała w różnych trudnych sytuacjach życiowych. Dzięki niej nawróciło się wielu Indian, a wieść o Jezusie zaczęła się rozchodzić po okolicznych plemionach. Wystrugała również drewnianą kapliczkę, prawdopodobnie pierwszą w historii na tej indiańskiej ziemi. Umieściła w niej krzyż, który przypominał totem. Był to totem jedynego Boga - Jezusa. Modliła się przed nią, leżąc krzyżem w śniegu. Wśród nawróconych Żółwi nazywano ją "lilią plemienia Mohawków".
Kateri była tak pochłonięta poznawaniem Boga, że w krótkim czasie stała się większym autorytetem niż sami misjonarze. Znała obyczaje i wrażliwość Indian, więc została katechetką, która doskonale potrafiła do nich docierać. W małym drewnianym kościele prowadziła katechezy dla dzieci i katechumenów.
Święta z klanu Żółwi
W wieku 24 lat śmiertelnie zachorowała. Jej cierpieniu współczuli wszyscy, o zdrowie prosili chrześcijanie i indiańscy szamani. Niestety nie udało się jej pomóc. Ostatnimi słowami, jakie wypowiedziała przed śmiercią, były: "Jesos konoronkwa!" ("Jezu, kocham Cię"). Była to Wielka Środa, 17 kwietnia 1680 r. Świadkowie jej śmierci dali świadectwo, że chwilę po odejściu z ciała Kateri zniknęły wszelkie blizny, a jej twarz stała się tak piękna, że ludzie nie mogli w to uwierzyć. Był to początek wielkiego nawrócenia w plemieniu, które wcześniej odnosiło się do niej z pogardą. Modlitwa za jej wstawiennictwem czyniła ogromne cuda.
Święty Jan Paweł II beatyfikował ją w 1980 r., a Benedykt XVI kanonizował w 2012 r., czyniąc z niej jedną z wielu szczególnych świadków Roku Wiary. Do jej relikwii w Kahnawake zmierzają ludzie z całego świat. Święta Kateri Tekakwitha jest dziś patronką ludzi wyśmiewanych i prześladowanych z powodu wiary w Jezusa, ale także ekologów! Jej atrybutami na ikonach jest biała lilia oraz żółw symbolizujący jej plemienne pochodzenie. To piękne nawiązanie do korzeni i tradycji w której wyrosła.
Święta Kateri nosiła w sobie prawdziwe piękno. Na miłość ze strony Jezusa odpowiedziała miłością. Wprowadziła światło Chrystusa w mrok kanadyjskiej puszczy. Pozostała wierna w głoszeniu Ewangelii, a jednocześnie wrażliwa na los i obyczaje własnego plemienia. Swoją postawą dała świadectwo, które nawróciło wielu. Jeśli przeżywasz podobne trudności z powodu wiary, a bliscy, których kochasz, zadają ci cierpienie, poproś św. Kateri o wskazanie drogi. Ona nauczy cię potęgi wiary, która objawia się w jej delikatności.
***
Więcej inspirujących historii ludzi, którzy pokazują czym jest świętość, znajdziesz w książce "Po tej stronie nieba. Młodzi Święci"
***
Szymon Żyśko - redaktor portalu Deon.pl, grafik i reportażysta. Uwielbia spotykać się z ludźmi, słuchać ich opowieści, a potem przelewać je na papier. Prowadzi blog Pudełko nic (nothingbox.pl)
Skomentuj artykuł