Co niezwykłego jest w modlitwie "Ojcze Nasz"?

Co niezwykłego jest w modlitwie "Ojcze Nasz"?
(fot. shutterstock.com)
N. T. Wright

Odmawia ją wielu ludzi, którzy nauczyli się jej w młodości, nawet jeśli teraz są daleko od Kościoła. Jest w niej jednak coś osobliwego.

Gdy Jezus przyszedł, by oznajmić ludziom dobrą nowinę, dał im modlitwę. Słowo "Ewangelia", oznaczające "dobrą nowinę", nie pojawia się w niej wprost. Mimo to modlitwa ta jest waż­ną pomocą, która pozwala nam wejść w głąb dobrej nowiny - a może raczej należałoby powiedzieć, że pozwala dobrej no­winie wejść w nas.

DEON.PL POLECA

Mówiłem wcześniej, że naszym powoła­niem nie jest po prostu uwierzyć w dobrą nowinę. Mamy stać się ludźmi dobrej nowiny. Nie zdołamy tego uczynić, próbując stać się nimi o własnych siłach. Możemy tego dokonać jedynie poprzez modlitwę. A jeśli sam Jezus był i pozostaje pierwszym człowiekiem dobrej nowiny, to powinniśmy zacząć właśnie od modlitwy, którą dał swoim uczniom.

I tu dochodzimy do zagadki. Największą popularnością słusznie cieszy się modlitwa, którą nazywamy Modlitwą Pańską (Mt, 6, 9—13). Odmawia ją wielu ludzi, którzy nauczyli się jej w młodości, nawet jeśli teraz są daleko od Kościoła. Jest w niej jednak coś osobliwego. Właściwie jest w niej parę osobliwych rzeczy. Gdybyśmy wyszli od wyobrażeń, jakie większość ludzi ma o dobrej nowinie, i wyrazili je w modlitwie, prawdopodobnie nie przypominałaby ona wcale modlitwy, której nauczył nas Jezus. Mogłaby ona brzmieć na przykład tak:

Boże, wybacz mi moje grzechy i zabierz mnie na zawsze do nieba (a przy okazji pomóż mi teraz przestać grzeszyć). Boże, dziękuję ci, że pokazałeś mi, jak żyć. Pomóż mi, bym żył, jak mi pokazałeś.

Boże, daj mi dość pożywienia, bym mógł przynajmniej wyżywić moją ro­dzinę.

Boże, spraw, aby na świecie zapanowała sprawiedliwość, której on tak po­trzebuje.

Boże, proszę, uzdrów Annie, Bena, Caroline, Davida, Eleanor i Franka (i tak dalej, zgodnie z kolejnymi literami alfabetu).

Żadna z tych modlitw sama w sobie nie jest zła. O wiele le­piej modlić się o przebaczenie, o wskazówki moralne i odwagę, o pożywienie, o sprawiedliwość i o uzdrowienie, niż nie modlić się wcale. Ale Modlitwa Pańska nie rozpoczyna się od żadnej z tych próśb, choć wszystkie je w sobie zawiera.

Mam wrażenie, że Modlitwa Pańska nie jest po prostu listą najważniejszych tematów. Jest listą priorytetów. Podejrzewam, że większość z nas zaczyna modlić się dopiero przy końcu, i może nigdy nie wraca do początku. Być może jednym ze sposobów na to, jak pojąć dobrą nowinę i stać się ludźmi dobrej nowiny, jest odmawianie tej modlitwy w kolejności, w której Jezus nas jej nauczył. Jest to trudniejsze, niż mogłoby się wydawać.

Pomyślmy o tym tak: Modlitwa Pańska zaprasza nas, by­śmy weszli do środka, jakbyśmy wchodzili do wielkiego, wspa­niałego pałacu i mieli poczuć się w nim jak u siebie w domu. Sądzę jednak, że większość z nas wchodzi do niego niewłaści­wym wejściem.

Wyobraźmy sobie, że zostaliśmy zaproszeni do pięknej po­siadłości. Podjeżdżamy długą aleją do głównego budynku, ale po zaparkowaniu samochodu gubimy drogę i natrafiamy na tylne drzwi. Wchodzimy do środka i zaczynamy się rozglądać. Znajdujemy się w małej kuchni na skraju domu; widzimy jakieś potrawy i kilka kubłów na śmieci. Nie tego oczekiwaliśmy, choć na widok potraw czujemy głód. Potem powoli odnajdujemy drogę do właściwej kuchni, gdzie pełen posiłek jest już prawie gotowy. Wszystko wygląda wspaniale, ale wiemy, że weszliśmy niewłaściwym wejściem. Wędrując dalej po domu, natrafiamy w końcu na hall przy głównym wejściu. Teraz dopiero zaczy­namy dostrzegać, jaki jest układ domu. Docieramy wreszcie do drzwi wejściowych i od tyłu widzimy naszego gospodarza. Wciąż nas oczekuje. Gdy się z nim witamy, jest zmieszany i za­skoczony, że najwyraźniej weszliśmy tylnym wejściem, ale cie­szy się, że w końcu przyszliśmy. Teraz możemy usiąść i cieszyć się ze spotkania. Owszem, wiemy też, że wkrótce zasiądziemy do wspaniałego posiłku.

Oczywiście najważniejsze, że weszliśmy do środka, nawet gdybyśmy włamali się przez okno. Ale skoro już tam jesteśmy — i skoro wiemy już, że jesteśmy mile widziani i nie zostaliśmy uznani za intruzów — warto spróbować pojąć, jaki właściwie jest układ domu, do którego weszliśmy, i jak na przyszłość wchodzić do niego stosownie, to jest głównym wejściem.

Ale zacznijmy od miejsca, w którym się znaleźliśmy, to jest od tego, co znajduje się na końcu modlitwy. Ponieważ większość z nas, jak mówiłem, wchodzi tylnymi drzwiami. Zaczynamy od końca. (Nawiasem mówiąc, obecne zakończenie — zdanie o "kró­lestwie, potędze i chwale" — jest wczesnochrześcijańskim dodat­kiem do tej modlitwy. My będziemy trzymać się słów Jezusa.)

Większość z nas — większość ludzi, którzy się modlą — za­czyna od modlitwy najbardziej oczywistej.

Tekst pochodzi z książki "Dobra Nowina. Wiadomość, która zmieniła świat"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Co niezwykłego jest w modlitwie "Ojcze Nasz"?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.