Człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, a jego ciało i wszystkie funkcje są zgodne z zamysłem Stwórcy. Ale czy pożądanie również?
Pewnego jesiennego poranka stary fryzjer Pankracy pił kawę, czekając na pierwszego klienta tego dnia. Bardzo lubił swoją pracę i swój salon z wielkim szyldem "Fryzjer męski". Nie był to zwyczajny salon. Pankracy czesał nie tylko włosy, ale i myśli…
Przychodzili jeden po drugim, młodzi i starzy, bogaci i biedni, spieszący się i tacy z nadmiarem czasu. Mówili niewiele, jak to mężczyźni, nie byli zbyt wylewni. Często przychodzili w czapkach, przygarbieni, zawstydzeni. Odkrywali głowy - kudłate, nieuczesane, nieświeże, włosy sterczące każdy w inną stronę. "Niech pan to zgoli do zera, bo z nimi tylko kłopot. Wolałbym ich nie mieć wcale" - mówili. "Nieuczesane, niesforne, wstyd tak wyjść do ludzi. Każdego ranka próbuję je ułożyć i nic z tego nie wychodzi. Żele, lakiery super strong i nic. Pankracy tylko kiwał głową, brał grzebień, nożyczki i słuchał… Słuchał włosów i myśli. Nie używał maszynki. Układał fryzurę, pielęgnował, utrwalał. Robił cuda z włosami, słuchał ich uważnie, dostrzegał ich piękno. Rozmawiał z włosami. Klienci wychodzili z podniesioną głową, uśmiechnięci, wyprostowani, bez czapki. Zaczynali rozumieć, na czym polega sekret starego fryzjera. A tajemnica tkwi w miłości do włosów. Zaczynali sami układać fryzury z myśli nieuczesanych, włochatych, pożądliwych. A Pankracy pił kawę i tylko się uśmiechał…
Pojawia się ONO...
Odkrycie w sobie myśli nieuczesanych, pożądliwych, erotycznych, powoduje czasem frustrację. Posłuchaj. Jest sobie Mężczyzna. Mężczyzna wraca do domu z kilkudniowych rekolekcji. Jest szczęśliwy. Odzyskał poczucie sensu życia, chce żyć z Bogiem, zmienić tyle rzeczy. Jest podekscytowany, pełen radości i chęci do działania. Ma plan, pomysł na siebie, chce mu się żyć! Przychodzi wieczór. Odprawia medytację, rachunek sumienia, kładzie się do łóżka i zasypia, pełen pokoju. Nagle w środku nocy budzi się i… z niepokojem stwierdza, że nie jest sam. Znowu przyszło ONO. Pożądanie. Nieproszony gość, który napawa go lękiem, zabiera spokój i radość. Mężczyznę ogarnia przerażenie, że ONO oddzieli go od Boga, wydrze mu owoc rekolekcji. Znowu. Zawsze przychodzi niespodziewanie, a już wydawało się, że ostatecznie zostało pokonane. ONO, które ogarnia jego myśli, sprawia niechciane poruszenie i odczucia w ciele. "ONO - myśli Mężczyzna - sprawia, że znowu czuję się nieczysty i bezbronny". Jest przerażony, czuje wstręt do siebie, jego ciało nie jest jego ciałem, bo teraz rządzi ONO. Mężczyzna jest przekonany, że nie ma szans. Bo wróg - czyli ONO - jest silniejszy, przebiegły; bierze myśli, uczucia i ciało w posiadanie. Mężczyzna rezygnuje z dalszej walki. Wstaje z łóżka i włącza komputer…
Dopust czy dar?
Pożądanie nie jest twoim wrogiem. Pożądanie to coś zupełnie innego niż pożądliwość. Człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Cały człowiek, całe ciało i wszystkie jego funkcje są zgodne z zamysłem Boga. ONO też. Powiesz, że to niemożliwe, bo przecież Pismo mówi wyraźnie: "Nie pożądaj…" - więc ONO nie może pochodzić od Boga. Powiesz, że ONO jest pokusą. I tutaj dotykamy największego nieporozumienia, które jest prawdziwym źródłem kłopotów. Pożądanie nie jest pokusą. Jest darem od Boga, jest Jego pomysłem i środkiem, by wyrazić miłość. Ten ogień, który czujesz w ciele, ma sens. Jest siłą miłości. Kiedy z nim walczysz i widzisz w nim wroga - ulegasz nieporozumieniu i zaczynasz się bać. I to lęk przed pożądaniem sprawia, że się poddajesz rozpaczy.
Pożądanie jest naturalne. Może pojawić się na widok kobiety lub kiedy wspominasz jakąś sytuację, albo kiedy sobie wyobrażasz, jakby to było, gdyby ona… Może pojawić się, kiedy wspominasz sceny, które przeżyłeś lub oglądałeś. Kiedy nie możesz zasnąć z powodu zwykłego zmęczenia lub stresujących, męczących myśli o pracy. Może przyjść po prostu w nocy, na skutek normalnych procesów fizjologicznych i snów. ONO nie jest wrogiem, ale sprzymierzeńcem. Wyrazem męskiej siły, witalności. Dojrzały mężczyzna potrafi dostrzec pożądanie w ciele i nim się ucieszyć, realizując je lub nie - zależnie od decyzji woli i rozumu. Pewnie powiesz, że kiedy pojawia się ONO, rozum i wola nie mają nic do powiedzenia. Dzieje się tak tylko wtedy, kiedy nie potrafisz się nim posługiwać. Pożądanie jest jak dziki koń, który zrzuca z grzbietu każdego, kto się go boi lub jest do niego wrogo nastawiony. Jeśli koń zostanie mądrze oswojony, pozwala pokierować sobą i wiernie służy swojemu panu. Zaakceptowane pożądanie jest naturalne, czyste, silne, witalne, ukierunkowane na miłość - szczególnie w jej aspekcie biologicznym, tak często odrzucanym i niezrozumianym.
Nie walczyć, nie tłumić, więc co?
Pożądliwość jest czymś jakościowo innym niż pożądanie. Jest złożona z niezaakceptowanego pożądania, nieuczesanych myśli, lęku i uśpionej woli. Niezaakceptowane pożądanie to takie, którego nie chcemy, bo pojawia się w czasie, miejscu i sytuacji, która nie pasuje do naszego wyobrażenia o seksualności, miłości, czystości, oraz do naszego obrazu samych siebie. Jest wynikiem naszej niezgody na bycie człowiekiem stworzonym jako istota cielesno-duchowa i skutkiem błędnego rozumienia ludzkiej natury. Drugi element to nieuczesane myśli. W normalnym pożądaniu również pojawiają się myśli erotyczne, czasem bardzo silne i wyraźne, ale osoba, która akceptuje swoją naturę, potrafi je kontrolować.
Niezaakceptowane pożądanie to takie, którego nie chcemy, bo pojawia się w czasie, miejscu i sytuacji, która nie pasuje do naszego wyobrażenia o seksualności, miłości, czystości, oraz do naszego obrazu samych siebie.
Jest zasadnicza różnica między dojrzałą kontrolą myśli a ich tłumieniem. Kontrola to zaakceptowanie faktu, że jako istota ludzka mam czasem myśli erotyczne, przyjęcie ich jako czegoś naturalnego, pozwolenie danej myśli wybrzmieć przez kilka sekund i spokojne, świadome odłożenie jej "na półkę". Nie dłużej niż kilka sekund, jeśli nie chcemy, by przerodziła się w fantazje seksualne, które znacznie trudniej jest potem zatrzymać. Tłumienie myśli to próba walki z nimi, by je zdusić w zarodku, pełna lęku i napięcia emocjonalnego. To są właśnie myśli nieuczesane - rozczochrane nie z powodu ich treści, ale towarzyszącego im lęku, który robi człowiekowi bałagan w myślach i sercu. Stłumione myśli wracają w towarzystwie negatywnych emocji i człowiek zazwyczaj się poddaje, wchodząc w rozbudowane fantazje seksualne, błędnie obarczając winą pożądanie, a nie lęk. Wtedy pojawia się rdzeń pożądliwości, czyli uśpiona wola, która chce mieć drugiego człowieka dla siebie, traktując go jak przedmiot użycia, a nie osobę. Pojawia się decyzja, by zrealizować pożądanie wbrew miłości, nie biorąc pod uwagę prawdy o sobie, o drugim człowieku, o relacji i o kontekście sytuacyjnym. Zaakceptowane pożądanie służy miłości, nawet jeżeli żyje się samotnie z powodu wyboru innej drogi życiowej lub oczekiwania na tę jedną jedyną. Zobaczmy, co zrobi Mężczyzna, jeśli dojrzale przeżywa swoją seksualność.
Jest jeszcze trzecie wyjście
Jest sobie Mężczyzna. Mężczyzna wraca do domu z kilkudniowych rekolekcji. Jest szczęśliwy. Odzyskał poczucie sensu życia, chce żyć z Bogiem, zmienić tyle rzeczy. Jest podekscytowany, pełen radości i chęci do działania. Ma plan, pomysł na siebie, chce mu się żyć. Przychodzi wieczór. Odprawia medytację, rachunek sumienia, kładzie się do łóżka i zasypia, pełen pokoju. Nagle w środku nocy budzi się i stwierdza, że nie jest sam. Znowu przyszło ONO. Pożądanie. Dobrze znany gość, który przychodzi regularnie, od lat. Mężczyzna uśmiecha się do siebie i do Boga, dziękując Mu za to, jak mądrze i pięknie został stworzony oraz jak pięknie i mądrze została stworzona kobieta. ONO zawsze przychodzi niespodziewanie, jest silne, witalne, rozlewa się po całym ciele i myślach, domaga się zaspokojenia. "ONO - myśli Mężczyzna - sprawia, że znowu czuję się silny i męski, mam chęć do działania, zdobywania świata, działania na większą chwałę Bożą". Mężczyzna pozwala sobie odczuć pożądanie w ciele, kontroluje (ale nie tłumi!) pojawiające się myśli. Jest podniecony, ale nie czuje lęku. Wie, że jest człowiekiem, a nie aniołem. Wstaje z łóżka, robi sobie herbatę, włącza muzykę, relaksuje się. Poczyta książkę, potem idzie spać. Spokojny i szczęśliwy. Ukochane dziecko Boga, stworzone z miłości i dla miłości. ONO też zasypia. Mężczyzna ma poczucie, że jego życie ma sens. Dzięki swojej witalnej, męskiej sile czuje się zdolny do stawienia czoła pojawiającym się w ciągu dnia zadaniom, problemom do rozwiązania. Jadąc do pracy, powtarza w myślach słowa: "Chwalcie więc Boga w waszym ciele".
Akceptacja własnej seksualności odgrywa kluczową rolę w odkrywaniu sensu swojego życia. Nie ma dojrzałej osobowości, zdrowej duchowości, bez uporządkowania w tej sferze - nawet jeśli położymy mocny fundament pod wszystkie inne dziedziny życia, budowla się zawali. Szukając i znajdując Boga we wszystkich rzeczach - nie zapominajmy, że ONO też do Niego należy.
Skomentuj artykuł