Na tym polega większość naszych grzechów

Na tym polega większość naszych grzechów
(fot. pl.depositphotos.com)

Często nadmiernie skupiamy się na roztrząsaniu, czy popełniliśmy już grzech ciężki, a może tylko powszedni, rzadko bierzemy pod uwagę coś innego.

Wszelkie przejawy religijnego perfekcjonizmu na różne sposoby igrają ze słabością jak z ogniem, już to całkowicie ją lekceważąc, już to utożsamiając ją z grzechem. Dlatego poznanie swoich słabości, a następnie nabycie umiejętności odróżnienia ich od grzechu jest krokiem milowym w rozwoju wiary w ogóle i w przezwyciężaniu wszelkich duchowych chorób. Brak wprawy w tej sztuce powoduje zazwyczaj nasilenie perfekcjonizmu, a w niektórych przypadkach jest jego naczelną przyczyną.

DEON.PL POLECA




Mam wrażenie, że trudność w określeniu, czym tak naprawdę jest ludzka słabość, i jej nieakceptowanie przyprawia o ból głowy wielu gorliwych chrześcijan, którzy zamartwiają się swoimi porażkami i wpadają w zniechęcenie, mocując się ze sobą jak ze skałą.

W Kościele teologia słabości wciąż raczkuje. W ostatnich dwóch stuleciach chyba najbardziej posunęła sprawę do przodu św. Teresa z Lisieux ze swoją koncepcją "małej drogi", która czeka na bardziej powszechne docenienie i wdrażanie w Kościele.

Wiele o słabości napisał Jean Vanier, zwłaszcza w odniesieniu do wspólnoty, oraz Henri Nouwen. Praca u podstaw ciągle zatem przed nami. I świetnie. Znaczy to, że koniec świata jeszcze daleki. Kościół triumfujący, jeśli za bardzo zleje się ze sposobem życia świata, nie czuje się za dobrze ze słabością. Kościół ubogi, Kościół żłobu i krzyża, odkrywa w niej skarb. Dla moralizmu słabość to śmiertelny wróg.

Jeśli osią życia chrześcijańskiego ma być jedynie odpowiednie postępowanie, to nie dziwmy się, że słabość przypomina podrzutka. Przepraszam, nie do końca tak jest. Zdarza się i druga skrajność: usprawiedliwianie wszystkiego słabością, co w sumie może być zwykłym lenistwem i wymówką.

Tak czy owak, podczas gdy często nadmiernie skupiamy się na roztrząsaniu, czy popełniliśmy już grzech ciężki, a może tylko powszedni, rzadko bierzemy pod uwagę, że większość naszych grzechów to ucieczka z kina "Słabość". Gdy ktoś wyrządzi nam krzywdę, w pierwszym odruchu oburzamy się i przypisujemy tej osobie niechlubne intencje. I długo się nad tym w sobie rozwodzimy.

Tylko święci już w następnej sekundzie myślą inaczej. Nam, będącym w drodze, dopiero po pewnym czasie zmagania i poznania przychodzi do głowy łagodniejsza myśl, że może ten biedak nie potrafi (jeszcze) inaczej. Oprócz tego istnieje druga strona tego samego medalu, chociaż uporczywie zasłaniana.

Słabość w planach Bożych może służyć naszemu oczyszczeniu i duchowemu wzrostowi. I właściwie ten powód wystarczy, by poznać siebie i nauczyć się żyć ze swymi niedoskonałościami.

I od czego zacząć? Na pewno nie od naukowej definicji. Zajrzyjmy najpierw do Ewangelii. Zarówno narodziny Jezusa, jak i Jego śmierć na krzyżu są objawieniem Boga, ukazaniem, kim On tak naprawdę jest. W jednym i drugim przypadku mamy do czynienia ze słabością, radykalną bezsilnością, nagością, działaniem, które idzie w poprzek naszych naturalnych wyobrażeń o Bogu. To paradoks, ale z głębokich pokładów nieświadomości, ogarniętych zapewne lękiem, wyłania się tęsknota za Bogiem okazującym siłę, w mig robiącym porządek na świecie. Prawdopodobnie obawiamy się, że "słaby" Bóg nie dałby sobie rady ze złem, które nas przeraża.

Tekst pochodzi z książki "Nie musisz być doskonały. Chrześcijański sposób na perfekcjonizm".

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Dariusz Piórkowski SJ

Odkryj w swoim życiu pokój 

Bóg chce wydobyć z nas to, co najlepsze, ale nie zaciśniętą pięścią czy przystawiając rewolwer do naszej skroni. Stawia nam wymagania, ale nie po to, byśmy ich spełnianiem wyszarpywali...

Skomentuj artykuł

Na tym polega większość naszych grzechów
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.