On powołuje, kiedy chce i jak chce

On powołuje, kiedy chce i jak chce
(fot. Hejma/flickr.com)

Na nieuniknioną perspektywę umierania i śmierci Jezus rzuca światło swojego Boskiego Słowa: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki".

Marta rzekła do Jezusa: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga»" (J 11, 21-22). Ale Jezus nie chciał: "Tu być", przy łożu umierającego Łazarza i nie chciał cudownie przeciwdziałać naturalnemu prawu umierania. Prawu temu polegają przecież wszyscy, także uczniowie i przyjaciele Jezusa. On sam, prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek, poddał się prawu umierania i śmierci. Ewangeliści zaświadczają jednogłośnie, że na krzyżu Pan życia i śmierci "wyzionął ducha".

Psalmista powie, że żyjemy lat siedemdziesiąt, a osiemdziesiąt, gdy jesteśmy mocni (por. Ps 90, 10). I choć wydłużył się czas naszego życia w ostatnich dziesięcioleciach, to jednak prawo umierania trwa niezmiennie. Średniowieczni artyści ogarnięci trwogą przed śmiercią, malowali sławne tańce kościotrupów, w których w jednym kręgu umieszczali tak królów i papieży, jak też ulicznych żebraków i nędzarzy. Śmierć - jak mawiamy - to jedna sprawiedliwa rzecz na tym świecie.

Owo nieuniknione prawo śmierci jest jednak bardzo bolesne. Im bardziej cieszy nas życie, tym bardziej boli nas śmierć: nasza i naszych bliskich. Im więcej zgromadzimy w życiu ziemskim, z tym większymi oporami myślimy o życiu wiecznym. Jak ewangeliczny głupiec mówimy do siebie: "Masz wielkie zasoby dóbr, teraz jedz, pij i używaj" (por. Łk 12, 19). Ale brama śmierci jest bardzo wąska. Z tego świata na drugą stronę życia nie zdołamy przecież nic zabrać. Pójdzie za nami jedynie pamięć naszych czynów, słów i zamysłów serca: tych dobrych i złych, godziwych i niegodziwych, czystych i nieczystych.

Na ową nieuniknioną perspektywę umierania i śmierci Jezus rzuca światło swojego Boskiego Słowa: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki" (J 11, 25-26). Śmierć nie jest końcem, ale początkiem. Ona niczego nie zamyka "raz na zawsze", ale właśnie wszystko ostatecznie otwiera, na zawsze, na wieczność. Ona otwiera nas na wieczne miłowanie, wieczne szczęście, wieczne odpoczywanie, wieczne przebywanie w Domu Ojca.

Marta, słysząc słowa Jezusowego pocieszenia, rezygnuje z wyrzutów czynionych uprzednio Mistrzowi i mówi z wiarą: "Wiem, że mój brat zmartwychwstanie w dniu ostatecznym" (J 11, 24). Wspominając w tych dniach z bólem naszych drogich zmarłych, z którymi byliśmy związani dziesiątki lat, rezygnujmy - wzorem Marty - z robienia Panu Bogu wyrzutów. Niech nasza wiara w życie wieczne będzie większa od bólu rozstania z naszymi drogimi zmarłymi. Świadomie i z rozmysłem zrezygnujmy z pytań, jakie cisną się na nasze usta: Dlaczego już odeszli? Dlaczego w tym wieku? Dlaczego w takich okolicznościach? Pytania te, choć tak natarczywe, nie mają jednak sensu. Nie znajdziemy na nie odpowiedzi. To Bóg jest Panem życia doczesnego i wiecznego, zdrowia i choroby, życia długiego i krótkiego, powodzenia i niepowodzenia. To On nas powołuje do siebie, kiedy chce, gdzie chce i jak chce.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

On powołuje, kiedy chce i jak chce
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.