Ewangeliczna przypowieść o synu marnotrawnym jest tematem jednego z najwybitniejszych dzieł Rembrandta zatytułowanego Powrót syna marnotrawnego. To jeden z tych obrazów, których klimat sprawia, że czujemy się świadkami czy wręcz uczestnikami niezwykłego misterium.
o. Jacek Gniadek SVD
W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi o sobie: "Życie moje oddaję za owce". Moglibyśmy dodać "za moje". Tak postępuje dobry pasterz, który jest bardzo blisko związany ze swoimi owcami.
Miłość ewangeliczna, odsłonięta w symboliczny sposób w przebitym Sercu Jezusa, chce nas poprowadzić dalej - na wyższy poziom. Tylko tam, gdzie pojawia się ofiarowanie siebie, życie może być pomnożone. Nie następuje to jednak od razu.
"Panie, pokaż nam Ojca, a top nam wystarczy" (J 14,8). Nieznajomość Ojca jest źródłem strapienia i trwogi, mówi ojciec Kościoła z II w.
Nieraz mamy za złe Bogu, że on tego nie zauważył, nie docenił. Chcemy być jak najlepsi, żeby się komuś przygotować. Porównujemy się z innymi, szybko osądzamy.
ks. Leszek Mateja
Musimy pamiętać, że w wędrówce na drodze upodobnienia naszego życia na wzór życia Jezusa miłosiernego, którą w swojej modlitwie wytyczyła nam św. Siostra Faustyna, ostatnim etapem przemienienia się w miłosierdzie jest przemiana serca.
Marnotrwaność dzisiaj zaczyna się zawsze od tego samego - od narzekania. Wykłuwa się ona od niedocenienia tego co wokół mnie, tego co wydaje się oczywiste.
...nawróciłam się wśród muzułmanów, obserwując ich żywą wiarę i ich oddanie...
Wszystko zaczęło się w roku 1935. Świat doskonale zdawał sobie sprawę z siejącego spustoszenie komunizmu na Wschodzie, a faszyzm ostrzył już zęby za naszą zachodnią granicą.
Spotkanie I Jezus powstał z martwych
Pan Bóg, stwarzając nas, dał nam pewien układ orientacyjny w świecie, nie tylko tym fizycznym, ale również moralnym. W tym sensie sąd sumienia można interpretować jako głos Boży, ale nie chodzi o to, że Pan Bóg stoi obok mnie i szepcze mi przez anioła stróża do ucha, co robić.
Jak poradzić sobie ze stratą? Jak przeżyć żałobę? Czy warto zapomnieć? Gościem Anny Malec jest Błażej Szostek z Poradni Dewajtis.
Nikt nie widział zmartwychwstania. Pascha Jezusa, czyli Jego przejście ze śmierci do życia było niewidoczne. Dla niektórych może to być powód do zwątpienia. Przecież coś, czego nikt nie widział, jest mało wiarygodne.
Owiane tajemnicą uchodziły za ikony nie ręką ludzką uczynione, "spuszczone z nieba". Ich nadprzyrodzone pochodzenie dawało gwarancję i wyłączność na ukazanie jedynie autentycznego i prawdziwego oblicza Jezusa.
Zmartwychwstanie Chrystusa, rzecz nie do pojęcia dla wszystkich, w Ewangeliach opisane jest z perspektywy różnych osób, które przezwyciężając własny ból - tak wielki, że niejednokrotnie wstrząsnął ich wiarą - same musiały otrząsnąć się z duchowej śmierci: uwierzyć na nowo i od nowa.
Opisując poranek pierwszego dnia po szabacie - czyli niedzielę wielkanocną - ewangeliści są zgodni co do faktu, że pierwszymi osobami, które odkryły, iż grób Jezusa jest pusty, były kobiety. To, co zobaczyły na miejscu, wprawiło je w osłupienie...
Thomas Keating
Alleluja! To wezwanie zachęca nas do radości, wyjścia z mroku cierpienia, śmierci, smutku. Wieść o Zmartwychwstaniu Pana rozjaśnia wszystkie mroczne zakamarki naszego życia, tak jak świeca paschalna rozświetla ciemny kościół w noc Zmartwychwstania.
Stanisław Biel SJ
We współczesnym świecie, w dzisiejszej kulturze można zauważyć dwojaką postawę wobec śmierci. Z jednej strony śmierć staje się tematem tabu. Do tego stopnia, że na Zachodzie próbuje się wyprzeć słowo śmierć z mass mediów (zwłaszcza z prasy), oraz z instytucji pogrzebowych. Śmierć i umieranie stają się procesem czysto technicznym. Dokonują się w izolacji od bliskich, przyjaciół, w samotności. Śmierć w rodzinie, w otoczeniu ludzi kochających, w czasie wspólnej modlitwy z kapłanem jest dziś zjawiskiem coraz rzadszym.
Słowo "krzyż" najczęściej przywodzi na myśl cierpienie i śmierć. Takie są nasze pierwsze i często jedyne skojarzenia, gdy słyszymy: "Weź swój krzyż na ramiona". Myślimy wtedy: "muszę zaakceptować moje bóle, trudności, kłopoty, straty ...". Krzyż tak rozumiany trudno wtedy przeżywać jako narzędzie zbawienia, uzdrowienia, odrodzenia, gdyż budzi naturalny dla człowieka lęk, niechęć i opór. Tymczasem krzyż Chrystusa jest kluczem do Raju.
Któż z nas odważyłby się życzyć swoim rodzicom śmierci, by jak najszybciej cieszyli się szczęściem nieba? Byli tacy, co się odważyli.
{{ article.description }}