Świadomy powrót

Świadomy powrót
(fot. DMahendra/flickr.com/CC)
Logo źródła: Posłaniec Magdalena Bosek

Nawróciłam się wśród muzułmanów, obserwując ich żywą wiarę i ich oddanie.

Podobno Kościół jest jak orzech włoski - ten z najtwardszą skorupą. Skorupą nie do złamania. Nie da się jej zgnieść wyzwolonym, laickim myśleniem. Rewolucją lub kolejną reformacją. Nie da się zgnieść ludzkich serc. Tego, co w nich ostatecznie dobre. I aby dostać się do owocu, do tego, co najważniejsze, trzeba przebić się przez skorupę. Kiedy rozłupiemy ją dokładnie, odgarniemy powoli to co twarde - dostaniemy się do środka, do dobrego owocu. Ta skorupa chroni. Gdyby nie była twarda i mocna - to co najważniejsze i najcenniejsze uległoby zniszczeniu.


Co zatem jest najważniejsze w Kościele?

Szukałam odpowiedzi na pytanie: dlaczego jestem katoliczką, dlaczego katolicyzm? Co to znaczy Kościół katolicki?

Ksiądz w szkole mojego syna znów się spóźnił; księża wprowadzili opłaty za Msze; słyszałam, jak siostra zakonna przeklinała; mają taki bałagan w parafialnej kancelarii; a w ogóle wszystko - to oczywiście wina księży - krzyczy jeden z drugim... ochrzczeni. Włączeni przez chrzest do jednego, powszechnego zgromadzenia, zwanego Kościołem. A może odwróćmy pytanie: ile razy się spóźniłem na spotkanie z synem i kazałem mu czekać na zimnie? Ile razy zostawiłam córkę i zapomniałam, że ona czeka, bo ja miałam ważniejsze spotkanie? Ile razy kazałam komuś płacić za moją przysługę? Ile razy zrobiłem coś absolutnie bezinteresownie, całkowicie darmo dałem komuś coś - zwykły uśmiech? Ile razy powiedziałem do kogoś: pomodlę się za ciebie? Ile razy moje dzieci słyszały, jak przeklinam, jak wulgarnie się wyrażam? Ile razy moi współpracownicy musieli słuchać, jak klnę, gdy zdenerwowana w bezradności nie potrafiłam już nic innego powiedzieć? Ile razy przypadkowi ludzie widzieli, jak wpadam w gniew? Ale to wszystko w ogóle nie jest moja wina, to wina księży - mówimy głośno, zapominając, że to tylko jedna grupa w powszechnym Kościele. Są też inne grupy. Kościół to my. Czasem sobie tego nie uświadamiamy, albo nie chcemy uświadomić. Możemy winić rodziców, opiekunów, że nam nie powiedzieli w odpowiednim czasie, czym jest Kościół. Być może oni sami nie do końca to wiedzieli. Możemy mówić, że Kościół nas nie chce, odrzuca i nie przyjmuje. A zadaliśmy sobie pytanie, czy my siebie przyjmujemy? Czy akceptujemy siebie w pełni? Czy wybaczyliśmy sobie, że nie jesteśmy rewelacyjni?

DEON.PL POLECA

To często my sami siebie odrzucamy, nie akceptujemy, wykluczamy. Nie chcemy siebie. Dlaczego Kościół jest taki zły, dlaczego księża są tacy źli? Dlaczego nasze serca są tak chore? Skąd nasz brak akceptacji i tolerancji?

W książce Katolicyzm w trzecim tysiącleciu T.P. Rauscha SJ czytamy: Grecki przymiotnik katholikos oznaczający generalny, całkowity lub powszechny był pierwszym, jaki Ignacy z Antiochii zastosował ok. roku 115 na określenie Kościoła, chcąc zaznaczyć, że obejmie on wszystkich - czyli mnie też. Choć czuję obecnie niechęć, bo nie jest po mojemu. Bo nie mogę rozbić tej skorupy, bo mi ten orzech ucieka. Łapię go w rękę i próbuję zgnieść, ale on się nie kruszy. W swej niecierpliwości wyrzucam go z rąk, kopię, niszczę, pluję na niego. A diabeł się cieszy z mojej udręki. Jestem coraz bardziej rozgoryczonym starcem, choć mam dopiero 40, 30, 20 lat.

Kościół to my wszyscy, rozwiedzeni, homoseksualiści, wdowy, dzieci... Kościół nie może ich odrzucić, bo oni są Kościołem. My wszyscy, którzy przez chrzest jesteśmy włączeni w Ciało Chrystusa, jesteśmy Jego, należymy do Niego, a więc my wszyscy stanowimy Kościół.

Często ta świadomości budzi się w nas dopiero po latach albo po odejściu i długim byciu na zewnątrz, albo po buncie. Nie zdajemy sobie sprawy, że jest to bunt na pokładzie, a statek jest na pełnym oceanie, i im dłużej będziemy się buntować, tym dłużej będziemy cierpieć i szorować tę pokładową podłogę, nawet nie widząc, że można inaczej, że można się wyprostować. A przecież Bóg nie daje nam nic złego! Wszelkie zło, które w człowieku jest, płynie z człowieczego serca, a nie od Boga.

Mieszkając wśród zwykłych muzułmanów i dzieląc z nimi swą pracę zrozumiałam, że Bóg daje nam pokój. O tym pokoju bardzo często mówili. Ba, mówią przy każdym powitaniu. Salam alejkum znaczy pokój z wami. Często przechodząc szybko jeden obok drugiego, śpiesząc się, muzułmanie pozdrowią się samym salam - pokój, chcąc powiedzieć: niosę tobie pokój. Ich żywa wiara zaczęła wzbudzać we mnie zachwyt, a tym samym skłoniła mnie do pytań: kim jestem, skoro jestem ochrzczona? Jaka jest różnica między muzułmanami a chrześcijanami? Między katolikami a chrześcijanami? I wreszcie dlaczego w jednych krajach wyznawcy tych religii żyją z zgodzie, a w innych w absolutnej nienawiści?

Poznanie fundamentalnych prawd, bazy tego, na czym Bóg zbudował swój Kościół, zajęło mi kilka lat. Zgniatałam te skorupkę orzecha i kawałek po kawałku odrywałam twarde części, aż dane mi było zobaczyć owoc, skosztować go. Ale zanim to się stało, musiałam przejść drogę świadomych wolnych wyborów tego, co wymagało, ale i dawało prawdziwe szczęście.

Zostałam przyprowadzona do Kościoła przez rodziców w dniu chrztu jako niemowlę, choć zrozumiałam, że jest moją Matką, znacznie później. To mój dom. W nim jestem u siebie. Należę do niego, bo należę do Chrystusa, jestem Jego uczennicą, podążam za Nim. To była świadoma decyzja powrotu, świadome i pełne konsekwencji nowe życie w Kościele. Tym Kościele, którego nie rozumiałam, z którego chciałam odejść, ale się nie dało. Kościół jest bowiem jak ognisko, które nas ogrzewa, a ogniem jest Bóg, do którego lgniemy, by się ogrzać. I tak przez Zatokę Perską i Azję Południowo-Wschodnią - wróciłam do domu.


Idąc

Do Pana Boga przez Arabię Saudyjską
Bahrajn, Jemen, Sudan, Kuwejt
Przez wyschnięte dno rzeki omańskiej
I przez wojnę w Pakistanie
Przez Mekkę i Maszad
Przez drogi bez drogowskazów
Przez Daleki Wschód
Przez Mur Chiński
I przez dolinę Katmandu
przez sunnitów i szyitów
Przez Zatokę Perską w ogniu
Przez kambodżańską dżunglę i świątynie Khmerów
Przez Himalaje
Do Pana Boga szłam

Albo to On mnie do Siebie prowadził
Przez pustynię
Przez domy muzułmanów
Przez meczety
Przez hinduskie wioski
Przez samotność Beduinów
Przez ciszę
Przez Przylądek Dobrej Nadziei
Przez proroków
Przez apostołów

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Świadomy powrót
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.