Na wieży jednego z niemieckich kościołów wiszą trzy żelazne klatki. Pod nimi codziennie przechadzają się niczego nieświadomi turyści. Nie oszukujmy się: to klatki przeznaczone dla ludzi.
Zostały zawieszone na dzwonnicy kościoła pod wezwaniem św. Lamberta w Münster. Żeby zrozumieć, dlaczego się tam znalazły, musimy się cofnąć do XVI wieku, do czasów, kiedy cała Europa ogarnięta była duchem reformacji.
Ich obecność związana jest z postacią Jana z Lejdy, krawca, który urodził się kilka lat przed wystąpieniem Marcina Lutra w 1517 roku.
Jan potajemnie został anabaptystą. Nie uznawał m.in. chrztu dzieci, twierdził, że życie społeczne powinno dążyć do maksymalnego uproszczenia, na wzór pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Z niechęcią odnosił się do obrazów z wizerunkami świętych i kościelnej hierarchii, która jego zdaniem wypaczała istotę chrześcijaństwa.
Do Münster przybył w 1533 roku i tam po raz pierwszy spotkał Jana Matthijsa, amsterdamskiego piekarza, który zdobywał uznanie jako wybitny kaznodzieja i prorok anabaptyzmu.
Rok później Matthijs cieszył się tak dużą popularnością, że przejął władzę w mieście, ogłosił je "Nowym Jeruzalem", wydalił z niego wszystkich katolików i wprowadził ustrój, który nazywamy dzisiaj "komuną z Münster". Zabraniała ona m.in. posiadania prywatnej własności i pieniędzy. Był styczeń 1534 roku.
W kwietniu tego roku, w wielkanocną niedzielę, Matthijs wyszedł z miasta z grupą towarzyszy, by dalej głosić swoje nauki. Przewidział także, że dzień ten będzie dniem Sądu Ostatecznego. Nie pomylił się wiele. Wkrótce został schwytany przez wojska lokalnego biskupa Franza von Waldeck. Matthijs i jego towarzysze zostali ścięci, a ich głowy wbite na pale na przedpolach Münster, w widocznym miejscu.
Jan z Lejdy nie mógł biernie przyglądać się obrotowi spraw. Kilka miesięcy po "sądzie ostatecznym" Jana Matthijsa ogłosił się "Królem Münster".
Wprowadził w mieście ustawową poligamię, ożenił się z szesnastoma kobietami, a jedną z nich stracił za nieposłuszeństwo. Historycy zastanawiają się jednak, czy zarzuty te są prawdziwe, czy zostały rozpowszechnione przez jego przeciwników.
Skomentuj artykuł