Trzy małe rzeczy, które sprawią, że twoje życie zwolni i odzyskasz oddech

Trzy małe rzeczy, które sprawią, że twoje życie zwolni i odzyskasz oddech
Spróbuj tych trzech prostych rzeczy, by poczuć, jak życie zwalnia i wraca do równowagi. Fot. Eli Defaria / Unsplash

Masz wrażenie, że twoje życie cały czas przyspiesza? Liczba rzeczy do zrobienia nie mieści się w twojej dobie, a próby wykonania wszystkiego, co zaplanowane, powodują coraz większe zmęczenie? Spróbuj tych trzech prostych rzeczy, by poczuć, jak życie zwalnia i wraca do równowagi.

Jak spowolnić czas? To możliwe, nawet gdy jesteś bardzo zajęty

To stwierdzenie można usłyszeć niemal od wszystkich: że czas zaczyna płynąć coraz szybciej. Dawniej łączyłam je z ludźmi w środku życia lub tymi po jego połowie: długo panowało przekonanie, że czas przyspiesza wraz z procesem starzenia się organizmu na przykład dlatego, że różne czynności jesteś w stanie wykonać wolniej niż przed kilkoma laty. Zużywasz więcej czasu - a więc zostaje ci go mniej. Jednak ta teoria okazuje się być tylko częścią sprawy: przekonuję się o tym, gdy o "tajemnicy pędzącego czasu" słyszę od nastolatków. A sama, gdy byłam nastolatką, nie miałam wcale takiego wrażenia, że dzień goni za dniem i ledwo minął weekend, już jest następny.

Pierwsze ważnym odkryciem, które zrobiłam, szukając sposobów na spowolnienie czasu, było następujące: poczucie czasu jest względne, a najbardziej mamy wrażenie, że czas przyspiesza, gdy wykonujemy ciągle te same, rutynowe czynności. W tym kontekście wrażenie, że czas zwalnia, bierze się z tego, co nowe i nie poddane rutynie.

Zrób codziennie coś nowego

To wcale nie znaczy, że rutyna jest zła. Ona jest bardzo potrzebna, by odciążyć nasz umysł z konieczności podejmowania mnóstwa decyzji, bo decyzje kosztują nas energię i czas. Ale warto pomyśleć o tym tak: czas zaoszczędzony na dobrych dziennych nawykach i wypracowanej rutynie można poświęcić na coś nowego, innego niż zazwyczaj, nawet, jeśli będzie miało trwać 15-20 minut. Uprzedzam - nie liczy się tu kwadrans scrollowania wszystkich rolek na nowo odkrytym przez ciebie koncie na Instagramie. By zyskać poczucie, że czas zwalnia, potrzebujemy doświadczać nowego w rzeczywistości niewirtualnej.

Mogą to być szybkie zakupy w innym warzywniaku niż zazwyczaj, wybranie innej trasy z przystanku do domu, rozmowa na inny temat niż te, które ciągle poruszamy, przeczytanie kilku stron książki spoza naszej bańki zainteresowań i poglądów, ugotowanie na obiad potrawy z innymi smakami niż dotąd, rozmowa z nieznajomym. To, co otwiera nam nawet maleńkie okienko na nowy dla nas kawałek świata, jest jak hamulec delikatnie wciśnięty w środku pędzącego życia.

DEON.PL POLECA


Nie zaczynaj dnia od telefonu

Przez dłuższy czas starałam się, żeby jedyną poranną czynnością wykonaną w telefonie było sprawdzenie aktualnego planu w Librusie dla mojego dziecka. Poranek bez czytania osobistych wiadomości i informacji w mediach, bez oglądania filmików na Instagramie i czytania wpisów na fejsie okazuje się być zdumiewająco długi. A jeśli jeszcze choć pięć minut spędzisz, wystawiając twarz do światła dziennego (co wiosną jest już jak najbardziej możliwe, nawet gdy wcześnie wstajesz) - okaże się, że dysponujesz z rana o wiele większym zasobem spokoju i pośpiech jakby cię omija.

Dlaczego tak to działa? Z własnych obserwacji mogę wymienić dwa powody. Po pierwsze, pośpiech częściej bierze się ze zdenerwowania i chaosu niż z prawdziwego, rozpaczliwego braku czasu. A codzienne czynności, wykonywane w pośpiechu, wcale nie trwają o tyle krócej, o ile się spodziewamy, a nawet czasami dłużej, bo stres nas rozprasza i przeszkadza działać. Przykład? Jeśli na śniadanie jem owsiankę i jem ją szybko, skonsumowanie jej zajmuje mi około sześciu minut. Gdy bardzo się spieszę, zyskuję około 45 sekund oraz poczucie, że muszę biec, że nie mogę zwolnić. To bardziej moje nastawienie niż rzeczywiste okoliczności mojego poranka. Jeśli do owsianki wlewam sobie w pośpiechu mleko, są o wiele większe szanse, że je rozleję i zamienię sześć spokojnych minut jedzenia śniadania na cztery i pół jedzenia oraz minutę sprzątania efektów pośpiechu. Sprawdziłam to dla siebie i doszłam do wniosku, że mnie się to kompletnie nie opłaca.

Drugi powód pośpiechu to rozproszenie, a nic tak dobrze nie rozprasza jak media społecznościowe - chaotyczne, malutkie kawałki informacji, obrazów, wrażeń i mikroemocje, które im towarzyszą, w bardzo zintensyfikowanej formie. Wszystkie badania dotyczące smartfonów (a widziałam ich bardzo wiele) mówią jedno: poziom koncentracji wybitnie spada nawet po kilku chwilach scrollowania. A gdy spada skupienie, spada też nasze zwykłe tempo wykonywania czynności, zegar tyka, zaczynamy działać pod presją czasu i tak oto kwadrans w sieci o poranku nakręca nam tempo życia na przynajmniej pół dnia. I nie jest to spokojne, łagodne tempo.  

Poświęć pół godziny dziennie na medytację Słowa 

Jest taka anegdota, którą większość ludzi traktuje jak żart: o księdzu, który żalił się na brak czasu, i zakonnicy, która doradziła mu godzinę adoracji dziennie. Ale ja nie mam godziny czasu dziennie! - zawołał ksiądz. - W takim razie dwie godziny - powiedziała spokojnie zakonnica (są źródła, które podają, że była to św. Teresa i zapracowany biskup, ale chodzi o istotę rzeczy).

Nie wiem, czy podobnie działa medytacja w rozumieniu bardziej wschodnim, czyli w skrócie - celowa i sprecyzowana koncentracja na czymś dla wyciszenia i skupienia myśli i ciała. Nie próbowałam jej, próbowałam natomiast medytacji ignacjańskiej, która trwa od 30 do 45 minut. Moje życie nie obfituje w nadmiar czasu (małżeństwo i trójka dzieci, praca i dom oraz reszta codzienności). Ale gdy przez cztery tygodnie znajdowałam przynajmniej przez cztery dni w tygodniu czterdzieści pięć minut rano na spotkanie z Bogiem w Jego Słowie, nagle okazało się, że czas jakby rozmnaża się w moim życiu niezależnie od długości listy zadań do pilnego wykonania. Nie wyrabiałam się w dobie, więc dołożyłam sobie jeszcze jedno zadanie na czterdzieści pięć minut i nagle doby zaczęło wystarczać. Nie zrezygnowałam przy tym ze snu ani nawet z telefonu i wciąż zaskakuje mnie ten efekt, opisywany przecież przez wielu mistrzów duchowości, mistyków i przyjaciół Boga.

Dlaczego tak się dzieje, choć to wbrew logice? Jako teolog mam prostą odpowiedź: Bóg jest Panem wszystkiego, więc także i czasu. Panuje nie tylko nad ogólnie pojętym światem, ale też nad czasem mojego osobistego życia, a Jego styl działania jest daleki od pośpiechu - logiczne więc, że gdy z Nim przebywam, staję się obdarowana Jego stylem bycia ze wszystkimi tego konsekwencjami - także poczuciem, że czas rozciąga się tak, żeby wszystko, co trzeba, można było spokojnie wykonać. I to bez stresu i poczucia, że mija kolejny tydzień, a tu nic nie zrobione. 

Sposobów na brak pośpiechu jest oczywiście o wiele więcej. Którykolwiek wyda ci się godny uwagi - zachęcam, spróbuj. Docenisz... 

    

 

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem, współautorka "Notesów duchowych", pomagających wejść w żywą relację z Ewangelią. Sporadycznie wykłada dziennikarstwo. Debiutowała w 2014 roku powieścią sensacyjną "Na uwięzi", a wśród jej książek jest też wydany w 2022 roku podlaski kryminał  "Ciało i krew". Na swoim Instagramie pomaga piszącym rozwijać warsztat. Tworzy autorski newsletter na kryzys - "Plasterki". Prywatnie żona i matka. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając ciszy.  

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Stanisław Biel SJ

Spójrz na swoje życie oczami Boga

W codziennym zgiełku trudno nam zatrzymać się, popatrzeć spokojnie na otaczającą rzeczywistość i docenić ją. Trwanie w bliskości z Jezusem pomaga jednak przyjąć Bożą perspektywę, a dzięki temu dostrzec,...

Skomentuj artykuł

Trzy małe rzeczy, które sprawią, że twoje życie zwolni i odzyskasz oddech
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.