Jan Paweł II wyprosił nam kilka wspólnych lat [ŚWIADECTWO]
Męża nie ma już ze mną ponad 8 miesięcy. Po ciężkiej i długiej chorobie Pan Jezus wezwał go do siebie. Nie żałuję ani jednego dnia razem.
Mojego męża poznałam przez znajomych, uknuli to. Miałam 16 lat. Młodzieńcza miłość, zakochanie, euforia… Z czasem nasza relacja zaczęła się pogłębiać. Skończyłam liceum, poszłam na studia. Mój (jeszcze wtedy chłopak) Robert, wyjechał do pracy za granicę. Mimo młodego wieku i odległości nasz związek wytrwał pierwszą próbę czasu.
Za granicą Robert zaczął odczuwać bóle nogi w okolicy kostki. Nie znał języka obcego i postanowił zbadać to w Polsce. Okazało się, że ma narośl na kości strzałkowej. Lekarz nas uspokoił. Powiedział, że to tylko niegroźny guz, wytną go i będzie z głowy.
Byłam przed obroną pracy licencjackiej, gdy dostaliśmy diagnozę: nowotwór złośliwy kości... Obroniłam się na 5. Wtedy już mój narzeczony przechodził serię chemioterapii.
Pewnego dnia, gdy byłam u Roberta, z braku sił chciałam złapać trochę powietrza, poszłam do szpitalnej łazienki umyć twarz i na lusterku przede mną "stał" obrazek - jeszcze wtedy błogosławionego - Jana Pawła II. Od tamtej pory modliłam się o cud.
Wierzę, że Święty Jan Paweł II wyprosił nam u Pana Boga kilka lat bycia razem. Między nawrotami choroby udało nam się wziąć ślub, trochę podróżować i cieszyć wspólnym życiem.
Nie żałuję ani jednego dnia razem. Męża nie ma już ze mną ponad 8 miesięcy. Po ciężkiej i długiej chorobie Pan Jezus wezwał go do siebie, aby tam pomagał; mój mąż był prawdziwą złotą rączką. Wierzę, że cały czas czuwa nade mną.
Dalej modlę się do Świętego Jana Pawła II o wieczne niebo dla mojego kochanego męża.
***
Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych!
Skomentuj artykuł