Już ja tam wiem swoje

Już ja tam wiem swoje
(fot. depositphotos.com)

Nie wszystko podane jest w Piśmie świętym jak na tacy. W czytaniu, rozważaniu i interpretowaniu Słowa Bożego ważne jest myślenie, znaczenie duchowe i symboliczne.

„Podeszło do Jezusa kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania” (Łk 20, 27).

„Matko Najświętsza, zdumienia pełna, spraw – żebym ucząc religii nie mówił: Już wiem. Rozumiem” (ks. Jan Twardowski).

DEON.PL POLECA

Pierwsza rzecz, która uderza w dzisiejszej Ewangelii jest taka, że można wierzyć w Boga i zachowywać Jego przykazania, nie spodziewając się jakiegokolwiek życia po śmierci. Można liczyć się z Bogiem, uznawać Jego istnienie i działanie, ograniczając je jednak tylko do tego świata. Mniej więcej w takim duchu wierzyli saduceusze, religijne stronnictwo w Izraelu za czasów Jezusa, dla którego autorytatywnym Pismem świętym był zasadniczo Pięcioksiąg.  Saduceusze byli kapłanami, zamożnymi mężczyznami, dbającymi o kult świątynny zgodny z przepisami Prawa. Poza tym, razem z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie tworzyli Sanhedryn, czyli Wysoką Radę. Spośród nich wybierano też najwyższego kapłana.

Musimy sobie zdać sprawę, że bardziej rozwinięte i dojrzałe wyobrażenia o życiu po śmierci pojawiły się w judaizmie stosunkowo późno, w księgach, do których saduceusze nie przywiązywali zbyt dużej wagi. Bóg zawierając przymierze z Izraelem rzeczywiście  zapowiedział w Pięcioksięgu, że wierność Jego poleceniom będzie nagrodzona Jego błogosławieństwem, dostatkiem i spokojnym życiem w Ziemi Obiecanej. Nie było tam mowy o żadnym życiu wiecznym. Saduceusze mocno trzymali się słowa spisanego, czyli literalnie odczytywali to, co pozostawił według ówczesnych przekonań Mojżesz. Między innymi z tego powodu nie żyli w dobrych stosunkach z uczonymi w Piśmie i faryzeuszami, ponieważ ci, oprócz Tory uznawali jeszcze tradycje ustne i późniejsze księgi prorockie. Najkrócej rzecz ujmując, saduceusze zadekretowali, że Bóg zakończył objawienie samego siebie na etapie ksiąg Mojżeszowych.

I ciekawa rzecz. Choć trudno im było przynajmniej założyć, że po śmierci może istnieć ciąg dalszy, to jednak w rozmowie z Jezusem przedstawiają historię z bezdzietną kobietą i jej siedmioma mężami, której prawdopodobieństwo zaistnienia jest niemal równe zeru. Dlaczego? Jeśli człowiek chce obronić własną „prawdę”, potrafi wspiąć się na wyżyny abstrakcji i czasami totalnego nonsensu, byleby nie uznać, że być może się myli i nie chce przyjąć, że istnieje coś więcej niż to, co uznaje obecnie za jedynie słuszne. Wymyślona opowieść z kobietą, poślubioną siedmiokrotnie, miała wykazać absurdalność wiary w zmartwychwstanie umarłych. 

Mojżesz rzecz jasna wprost nie pisał o zmartwychwstaniu. To sam Jezus interpretuje słowa Boga, starając się przekonać saduceuszy, że pośrednio jest tam jednak mowa o życiu człowieka po śmierci. Nie wszystko podane jest w Piśmie świętym jak na tacy. W czytaniu, rozważaniu i interpretowaniu Słowa Bożego ważne jest myślenie, znaczenie duchowe i symboliczne. W ten sposób właśnie sprecyzowano wiele dogmatów w Kościele. Nie znajdziemy ich dosłownego sformułowania w Piśmie świętym, ale są one w nim ukryte i można je wywieść drogą dedukcji. Bezwzględna wierność literze w odniesieniu do Pisma świętego często prowadzi na manowce.  

W historii chrześcijaństwa większość podziałów i herezji wzięła się z rozbieżnych interpretacji Pisma świętego czy Ewangelii. W Kościele Katolickim też są różne grupy i wrażliwości. Jedni obstają przy zachowaniu określonej tradycji, twierdząc, że tylko ona gwarantuje pełne podobanie się Bogu. Dla innych wiążące są rozstrzygnięcia tylko jednego soboru, bo z jakichś powodów bardziej im to odpowiada. Ponadto, często nie kłócimy się o to, czy Bóg jest sprawiedliwy, lecz jak jest sprawiedliwy. 

„Którego z nich będzie żoną?” W tym pytaniu ukrywa się kolejna przyczyna trudności saduceuszy. W zakazie pożądania dóbr bliźniego (IX przykazanie Dekalogu), żona wymieniona jest obok innych stworzeń jako „własność”  męża. Skoro tu na ziemi żona była mężczyźnie do czegoś potrzebna, a konkretnie do rodzenia dzieci, to jak się nią podzielić na tamtym świecie, skoro tylu naraz będzie jej potrzebować? Na ziemi podziału, a może raczej „przydziału” żony, dokonuje śmierć. Mężczyzna umiera. Nikt nie wysuwa żadnych roszczeń. Żona zgodnie z prawem lewiratu „przechodzi” na brata. A w niebie? Jeśli wszyscy mieliby tam żyć równocześnie, to doszłoby co najmniej do szarpaniny…

Może nas dziwić takie prymitywne wyobrażenie, zwykłe skopiowanie obecnych stosunków społecznych w życiu pośmiertnym. Spotkałem jednak ludzi wierzących, którzy na wieść o tym, że w niebie nie będzie już możliwości wyboru między dobrem a złem, bo święci wybierają tylko dobro, poczuli się zdegustowani. „Cóż to za życie, skoro już nie będę mógł wybierać swobodnie?”  - powiadali zdziwieni. Możliwość grzeszenia ciągle niektórym wydaje się wielką atrakcją, jakby nie można bez tego być prawdziwym człowiekiem. Inni snują dywagacje na temat niekończącej się nudy w niebie, w którym nie będzie przyjemności, seksu i innych wspaniałych dóbr obecnego życia. W rzeczywistości wypływa to z bladego pojęcia i doświadczenia Boga, który w porównaniu z powabami i blaskiem tego świata wydaje się mało pociągający.

Błąd całego tego myślenia polega na tym, że czasem chcemy wszystko zrozumieć, przenieść obecny świat, układy społeczne, nasze nawyki i życzenia na życie po tamtej stronie. Jakby miało ono być co najwyżej projekcją tego, co najlepsze w tym życiu. Do dzisiaj wiele ludzi stara się uporać z tajemnicą, niewiedzą, wchodząc w różnego rodzaju fundamentalizmy, tradycjonalizmy, dogmatyzmy. To, co inne i nowe, próbują zmieścić w znanych sobie kategoriach, aby zachować kontrolę, utrzymać porządek, który daje im poczucie bezpieczeństwa. Głębsza synteza zakłada jednak wytrzymywanie poznawczej i egzystencjalnej niepewności, ponieważ istnieją pewne rzeczy, które nie podlegają zmianie i dyskusji, i takie, które ciągle są stwarzane albo odsłaniane i poznawane coraz bardziej w miarę upływu czasu.

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Dariusz Piórkowski SJ

Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem
Św. Ireneusz z Lyonu

Życie chrześcijanina to więcej niż gorączkowe unikanie grzechu (niemożliwe), czy nienaganna perfekcja (zabójcza). Perspektywa uczniów Jezusa to "osiągnięcie pełnego podobieństwa do...

Skomentuj artykuł

Już ja tam wiem swoje
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.