Bóg nie kategoryzuje ludzi

Bóg nie kategoryzuje ludzi
Depositphotos.com (181814964)

Czytając Ewangelię przeznaczoną na dzisiejszą niedzielę, odnoszę nieodparte wrażenie, że przytoczona przez Jezusa przypowieść ma nas wyprowadzić z równowagi – to prowokacja, która nie przejdzie w naszym sercu bez echa i nie może pozostać bez odpowiedzi. Logika, jaką kieruje się gospodarz w zarządzaniu swoją winnicą, nie mogła, patrząc po ludzku, nie spowodować oburzenia ze strony tych, których dniówka została zrównana z godzinówką tych zatrudnionych najpóźniej. Odpowiedź dana szemrzącym jest jednak bardzo jasna i asertywna: „Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” (Mt 20,14-15).

Mamy w Kościele problem z Bożym miłosierdziem – to nie ulega wątpliwości. Dużo o nim mówimy, dość często się na nie powołujemy, ale czasami, w niektórych sytuacjach nie potrafimy bądź po prostu nie chcemy, przyjąć jego logiki. Bo to, że Bóg odpuszcza ludziom ich grzechy, jest naprawdę wspaniałą nowiną – dającą nadzieję, kojącą ból i pozwalającą na swoje słabości spojrzeć z dystansem, bez nadmiernego dramatyzowania, z pokorą, która nie jest pomniejszaniem własnej wartości, lecz spojrzeniem na siebie w pełnej prawdzie, a zarazem z odpowiednią świadomością, że grzech jest zawsze złem, które niszczy relacje z Bogiem i ludźmi. Miłosierdzie gładzi ludzkie grzechy, ale zło zawsze nazywa złem. Bóg, który kocha człowieka miłością mądrą, nie mówi mu, że popełnione przez niego zło to w sumie nic wielkiego i że tak naprawdę nic się nie stało, lecz Jego miłosierdzie polega na tym, że w sytuacji grzechu pokazuje człowiekowi drogę wyjścia.

Miłosierdzie to miłość, dla której nigdy nie jest za późno na przebaczenie i pojednanie – na podjęcie nowej drogi życia: „Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: «Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?». Odpowiedzieli mu: «Bo nas nikt nie najął». Rzekł im: «Idźcie i wy do winnicy»” (Mt 20,6-7). No i tutaj szlag jasny trafia, kiedy okazuje się, że ten „ostatni” otrzymuje tę samą wypłatę, co ten, który cały dzień (czyli całe życie) uczciwie pracował. „Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi” (Mt 20,16) – te słowa bardzo bolą, kiedy widzi się siebie jako jednego z tych pierwszych. I dobrze, że bolą i przeszywają, bo to bardzo potrzebne w pracy nad oczyszczaniem wiary z pobożności zasługiwania na zbawienie.

Dochodzimy tutaj do sedna dzisiejszej Ewangelii, w której Jezus traktuje nie tylko o Bożym miłosierdziu nieznającym granic i bardzo cierpliwym, ale także pokazuje, że nie własnymi uczynkami zdobywamy Królestwo niebieskie, lecz jest ono zawsze darem. Bóg daje zbawienie nie według przepracowanych godzin, lecz według otwartości serca na nagrodę życia wiecznego: „Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami – mówi Pan” (Iz 55,8). Ostatni z robotników, choć pracowali tylko godzinę, a większość dnia byli bezczynni, wykazali się jednak wystarczającą gotowością do pracy, by zyskać zatrudnienie i otrzymać zapłatę. Pierwsi również zostali wynagrodzeni, lecz nie potrafili się tym ucieszyć, gdyż uznali, że zostali poszkodowani. Ich problemem jest ciągłe porównywanie się z innymi: my narobiliśmy się tak bardzo, a oni przecież tylko trochę!

Podjęcie pracy w winnicy symbolizuje pozytywną odpowiedź człowieka na usłyszaną Dobrą Nowinę. Winnicą jest Kościół, który w imieniu Chrystusa ponawia zaproszenie do wejścia na drogę życia według Ewangelii. Natomiast praca, której człowiek się podejmuje, nie polega na zdobywaniu punktów za gorliwość i sumienność w wierze oraz za dobre uczynki, lecz jest raczej walką z samym sobą, by w zbawieniu zobaczyć dar darmo dany, a nie nagrodę za wysiłek. Dopóki nie stanie się to ostatnie, będziemy borykać się w Kościele z kategoryzacją ludzi – na lepszych i gorszych, na pobożnych i mniej, na wierzących głęboko przez całe swoje życie i na tych, których drogi do Jezusa były niekiedy dość kręte i takimi pozostały do samego końca. A przecież psalmista wysławia Boga, mówiąc: „Pan jest łagodny i miłosierny, nieskory do gniewu i bardzo łaskawy. Pan jest dobry dla wszystkich, a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył” (Ps 145,8-9).

Tam, gdzie jest podział i przyczepianie etykiet, tam, gdzie skreśla się kogoś i spisuje na straty, nie podejmując choćby najmniejszej próby wyjścia doń z Dobrą Nowiną – tam nie przyjęto jeszcze prawdy o Bożym miłosierdziu. Tam po prostu nie ma jeszcze Ewangelii, lecz bezduszny system nagród i kar przyznawanych przez na wskroś sprawiedliwego „Boga”. A przecież już prorok Izajasz pisał: „Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje, do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu” (Iz 55,7). Bóg nie kategoryzuje ludzi, lecz każdy jest dla Niego dzieckiem, którego zbawienie leży Mu na sercu.

Kategoryzacja, z którą możemy spotkać się w Kościele, ma jeszcze inny wymiar – bo etykietę mogę przyczepić sam sobie, hamując własny rozwój przez postawienie siebie w gronie ludzi, którzy są w wierze letni, bo zawsze tacy byli i tak już pewnie pozostanie. To strasznie smutne, bo tacy ludzie nie dają sobie nawet najmniejszej szansy na to, żeby choć spróbować podchwycić ten być może bardzo nikły płomyk wiary, by zapłonął wielkim ogniem, jak u św. Pawła, który pisze: „Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk” (Flp 1,21). Zamiast tego jest stagnacja i obojętność na sprawy wiary. Taki jestem i taki będę – zostanę tu na rynku, stojąc bezczynnie przez cały dzień. Owszem, gospodarz winnicy będzie przechodzić wiele razy w ciągu dnia, szukając robotników do najmu – przypominając człowiekowi, że można żyć inaczej. Kiedyś jednak zapadnie zmrok i winnica zostanie zamknięta. Nie zwlekaj więc, lecz odpowiedz Panu, gdy tylko usłyszysz Jego zaproszenie: „Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam” (Mt 20,4).

Kierownik redakcji gdańskiego oddziału "Gościa Niedzielnego". Dyrektor Wydziału Kurii Metropolitalnej Gdańskiej ds. Komunikacji Medialnej. Współtwórca kanału "Inny wymiar"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
kard. Luis Antonio G. Tagle, Lorenzo Fazzini, Gerolamo Fazzini

Czego potrzebuje Kościół, by sprostać wyzwaniom nowoczesności

Przyjaciele mówią na niego „Chito”. Tym zdrobnieniem posługuje się na swoim koncie na Twitterze. Nie zmieniła tego nawet nominacja kardynalska w 2012 r. 

Luis Antonio Tagle wyróżnia...

Skomentuj artykuł

Bóg nie kategoryzuje ludzi
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.