Na dobranoc i dzień dobry - Łk 14, 1-6
Nieżyciowe prawo…
Uzdrowienie, ale nie od razu
Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na wodną puchlinę.
Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: «Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?» Lecz oni milczeli. On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił.
A do nich rzekł: «Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz, nawet w dzień szabatu?» I nie mogli mu na to odpowiedzieć.
Opowiadanie pt. "Lazurowa grota, Bruno Ferrero"
Był człowiekiem biednym i prostym. Wieczorem po dniu ciężkiej pracy, wracał do domu zmęczony i w złym humorze. Patrzył z zazdrością na ludzi, jadących samochodami i na siedzących przy stolikach w kawiarniach.
- Ci to mają dobrze - zrzędził, stojąc w tramwaju w okropnym tłoku.
- Nie wiedzą, co to znaczy zamartwiać się... Mają tylko róże i kwiaty. Gdyby musieli nieść mój krzyż!
Bóg z wielką cierpliwością wysłuchiwał narzekań mężczyzny. Pewnego dnia czekał na niego u drzwi domu.
- Ach to Ty, Boże - powiedział człowiek, gdy Go zobaczył.
- Nie staraj się mnie udobruchać. Wiesz dobrze, jak ciężki krzyż złożyłeś na moje ramiona.
Człowiek był jeszcze bardziej zagniewany niż zazwyczaj. Bóg uśmiechnął się do niego dobrotliwie.
- Chodź ze Mną. Umożliwię ci dokonanie innego wyboru - powiedział.
Człowiek znalazł się nagle w ogromnej lazurowej grocie. Pełno było w niej krzyży: małych, dużych, wysadzanych drogimi kamieniami, gładkich, pokrzywionych.
- To są ludzkie krzyże - powiedział Bóg. - Wybierz sobie jaki chcesz.
Człowiek rzucił swój własny krzyż w kąt i zacierając ręce zaczął wybierać. Spróbował wziąć krzyż leciutki, był on jednak długi i niewygodny. Założył sobie na szyję krzyż biskupi, ale był on niewiarygodnie ciężki z powodu odpowiedzialności i poświęcenia. Inny, gładki i pozornie ładny, gdy tylko znalazł się na ramionach mężczyzny, zaczął go kłuć, jakby pełen był gwoździ. Złapał jakiś błyszczący srebrny krzyż, ale poczuł, że ogarnia go straszne osamotnienie i opuszczenie. Odłożył go więc natychmiast. Próbował wiele razy, ale każdy krzyż stwarzał jakąś niedogodność.
Wreszcie w ciemnym kącie znalazł mały krzyż, trochę już zniszczony używaniem. Nie był ani zbyt ciężki ani zbyt niewygodny. Wydawał się zrobiony specjalnie dla niego. Człowiek wziął go na ramiona z tryumfalną miną.
- Wezmę ten! - zawołał i wyszedł z groty.
Bóg spojrzał na niego z czułością. W tym momencie człowiek zdał sobie sprawę, że wziął właśnie swój stary krzyż ten, który wyrzucił, wchodząc do groty.
Refleksja
Jak wiele można zrobić dobrego. Nie jest ważne, czy jest to poniedziałek, środa czy niedziela. Najważniejszy jest wolny akt woli w którym dajemy się całym sobą drugiej osobie. I to bez ograniczeń i bez jakiegokolwiek "ale", bo po prostu tak trzeba i tak się należy. Żadne prawo nie powinno zabraniać czynienia dobrych uczynków. To właśnie prawo powinno ułatwiać nam wyrażanie dobrego serca i bycia dobrymi ludźmi...
Jezus uświadamia ludziom, że wprowadzając prawo, powinni zawsze myśleć przede wszystkim o drugim człowieku. Prawo ma służyć człowiekowi, a nie go niszczyć. Prawo jest dla człowieka, a nie człowiek dla prawa. Odwrócenie tej kolejności wprowadza karykaturalne pojęcie, gdzie żyjemy tylko po to, aby realizować z góry narzucony plan. Mamy kierować się sercem i sumieniem, to dwa filary z których jeśli zrezygnuje kiedykolwiek człowiek, wtedy znajdzie się nad przepaścią ludzkości...
3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Dlaczego prawo nie powinno zabraniać czynić dobre uczynki?
2. Dlaczego powinniśmy zawsze myśleć o drugim człowieku?
3. Dlaczego prawo jest dla człowieka, a nie człowiek dla prawa?
I tak na koniec...
Prawdziwa miłość zaczyna się tam, gdzie niczego już w zamian nie oczekuje (A. de Saint-Exupery)
Skomentuj artykuł