Nie zostaniemy na siłę zaciągnięci do nieba
On wie czego chce. On wyboru dokonał i trzyma się konsekwentnie swojej decyzji.
[Komentarz Wojciecha Jędrzejewskiego OP]
[Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ]
Często myśli się o Panu Bogu jako o tym, który robi łaskę, że przyjmuje ludzi do nieba. A tymczasem jest odwrotnie: to ludzie często robią Panu Bogu łaskę, że troszczą się o swoje życie w niebie. Często wydaje się nam, że musimy na różne sposoby przekonywać Pana, by nas przyjął po śmierci do nieba. Prawda natomiast jest taka, że to On musi nas przekonywać, abyśmy wybrali drogę do nieba, a nie do piekła. Słowami tej dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus chce wyprostować to nasze myślenie postawione do góry nogami.
Skąd się bierze to nasze myślenie? Może stąd, że chcielibyśmy mieć wszystko: zarówno to, co jest życiem w niebie, jak i to, co takim życiem nie jest. To tak, jak byśmy chcieli mieć naraz lato i zimę, dzień i noc, słońce i deszcz. Po prostu nie umiemy wybierać. Jak małe dzieci, o których rodzice mówią z niepokojem: „Ten dzieciak nie wie czego chce!”
Bóg chce zapełnić nami swój dom. On wie czego chce. On wyboru dokonał i trzyma się konsekwentnie swojej decyzji. Jest wręcz uparty w tym dążeniu. Naśladujmy Go, a wszystko będzie dobrze. Do nieba można pójść mimo popełnionych błędów (grzechów), ale nie mimo woli.
Skomentuj artykuł